Hindus Ravinder Kumar jest nowym szefem kuchni w zabrzańskim hotelu Diament. Jego ambicją jest rozsmakować zabrzan w indyjskich specjałach, smakach i przyprawach.
Jak trafiłeś do Zabrza?
Trafiłem tu dosyć przypadkowo. Przyjechałem do Polski 10 lat temu, z Niemiec, gdzie byłem szefem włoskiej restauracji. Poznałem fajną dziewczynę, wzięliśmy ślub. Zawodowo miałem tu, w Polsce, pomóc otworzyć włoską kuchnię.
Hindus przyjeżdża z Niemiec i otwiera włoską kuchnię w Polsce.
Dokładnie tak. W sumie w gastronomii działam 24 lata. Pracowałem w różnych miejscach jako szef kuchni, w restauracjach w Warszawie, w Krakowie, w Nowym Sączu, w końcu prowadziłem przez kilka lat kuchnię w Pałacu Sulisław niedaleko Opola. Szukałem nowych wyzwań, rozsyłałem swoje papiery w różne ciekawe miejsca. Dostałem propozycję od Hotelu Diament w Zabrzu. Podobało mi się ich podejście, dla nich kuchnia, jej jakość, są naprawdę ważne. Dla mnie istotne było to, że mogę kreować to miejsce według własnej wizji. Od początku moim celem było zaprezentowanie ludziom tu, w Polsce, indyjskich smaków. Chcę też połączyć smaki Indii ze śląską kuchnią.
Połączenie kuchni indyjskiej, aromatycznej, pełnej lekkich dań, często bez mięsa z ciężką kuchnią śląską – to brzmi dosyć karkołomnie.
Rzeczywiście jest to ryzykowne, ale ja lubię ryzyko i całe życie ryzykuję. Jednak częściowo już mi się to połączenie udało, zaczęli przyjeżdżać do Diamentu goście zainteresowani takimi smakami. Epidemia trochę to powstrzymała. A trzeba podkreślić, że kuchnia indyjska to nie tylko aromatyczne przyprawy. Wiele składników ma zastosowanie prozdrowotne, jak kurkuma czy kolendra.
Co konkretnie proponowałeś swoim gościom?
Na przykład nową wersję klasycznego polskiego kotleta. Filet z kurczaka połączyłem z ryżem, orientalnymi przyprawami i wiórkami kokosowymi. Ten smak, lekko pikantny, bardzo im smakował. Klasyczne potrawy śląskie, jak choćby rolady czy czerwoną kapustę, też można zaproponować w nowej wersji, ale… często klienci są konserwatywni, przywiązani do smaków, które znają od lat i niekoniecznie oczekują tu nowości.
W połowie października w restauracji, w hotelu Diament, wprowadziłeś swoją autorską kartę dań. Co w niej jest?
Różne ciekawe zestawienia. Jak choćby przystawki na gorąco –na przykład łosoś marynowany, kurczak w jogurcie, krewetki z sosem z mango. Do tego polska biała kapusta. Wszystko to, podane na żeliwnym talerzu, będzie polane masłem i podpalone. Efektem ma być ciekawa fuzja smaków polskich i indyjskich.
A dania główne?
Będzie na przykład ryba w sosie maślanym z dodatkiem mleka kokosowego i orzechów nerkowców. Planuję słodki deser z grochu i soczewicy, który w konsystencji przypomina biszkopt. Będą też malutkie pączki z mleka, moczone w lukrze, doprawiane cynamonem i kardamonem. Części tych dań będzie można skosztować u nas już podczas Restaurant Week, pod koniec października. Wierzę, że uda się dzięki temu wypromować kuchnię z indyjskimi smakami, szczególnie, że wpisujemy się z nią w modny obecnie trend dań wegetariańskich i wegańskich. Będzie na przykład zwykły kalafior, który po smażeniu z przyprawami zmieni kolor na różowy, a do tego zaproponuję sos słodko – kwaśny ze świeżym imbirem i kolendrą. To coś zupełnie nowego i ciekawego. Będę używał też indyjskich warzyw, które są w Polsce zupełnie nieznane, na przykład karele, przypominające z zewnątrz skórę krokodyla. To roślina bardzo w Indiach zalecana chorym na cukrzycę.
Czyli tu nie tylko będzie można dobrze zjeść, ale i poprawić swój stan zdrowia?
Generalnie idziemy w kierunku zdrowej żywności, zdrowego stylu życia.
Czy kolejnym krokiem będzie sklepik z indyjskimi produktami? Bo jak ktoś już spróbuje tu czegoś ciekawego, może chcieć to robić w swojej kuchni.
Mam taki pomysł z tyłu głowy. Czas pokaże, czy uda się go spełnić. W jednej z restauracji, w których pracowałem, prowadziłem nawet warsztaty kulinarne. Nie jest wykluczone, że takie będą w niedalekiej przyszłości też w Zabrzu.
Czyli masz cały rozbudowany plan – autorska karta, własne przyprawy, warzywa, potem sklepik, warsztaty.
W takim kierunku chcę iść i krok po kroku to realizować.
Mieszkasz od paru miesięcy w Zabrzu. Miałeś już okazję coś tu zobaczyć?
Jeszcze nie. Ale planuję pokazać dzieciom m.in. kopalnię Guido i sztolnię Królowa Luiza. Na razie podobały im się zabrzańskie fontanny i McDonalds w centrum miasta.
Przepis Raviego na orientalnego kurczaka z ryżem z dodatkiem wiórek kokosowych.
Do przygotowania potrawy dla 2 osób, będziecie potrzebować:
2 filety z piersi kurczaka
100 g ryżu basmati
cebula czerwona lub biała łagodna
wiórki kokosowe
3 łyżki sosu Sambal (można zastąpić chilli)
1 puszka pomidorów Pelati
4 łyżki sosu Sweet Chilli (można zastąpić ostrą papryką z miodem i oliwą)
przyprawy ziołowe wedle uznania
sól
olej
Sposób przygotowania:
Gotujemy ryż basmati.
Kroimy w małą kostkę paprykę oraz cebulę; podsmażamy na oleju.
Łączymy ryż z papryką raz cebulą, dodajemy wiórki kokosowe i sos Sambal.
Filet kroimy w paski, solimy, podsmażamy na patelni. Zmniejszamy temperaturę, podlewamy odrobiną wody i dusimy kilka minut pod przykryciem.
Pomidory Pelati blendujemy. Redukujemy objętość podgrzewając na gazie. Po redukcji dodajemy sos Sweet Chilli.
Ryż nakładamy na środek talerza. Na ryż, kładziemy kawałki fileta. Polewamy sosem, lub kładziemy go po obrębie ryżu.
Smacznego!
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS