A A+ A++

Chińska Republika Ludowa jest drugim państwem na świecie, które wdrożyło do produkcji myśliwiec 5. generacji. Produkcja niskoseryjna myśliwców J-20 ruszyła tam jeszcze w 2015 roku, po uprzednim zbudowaniu ośmiu prototypów. Pomimo upływu lat wydaje się jednak, że jak dotychczas udało się zbudować zaledwie kilkadziesiąt tych maszyn. To niewiele, biorąc pod uwagę przewidywane potrzeby Kraju Środka.

Chińska Republika Ludowa ma obecnie na uzbrojeniu ponad niemal 2000 samolotów bojowych różnych klas, a Siły Powietrzne Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej ćwiczą obecnie ich wspólne operacje. Najnowszy myśliwiec tego kraju – J-20 Jiān-Èrlíng (potężny smok) – był widziany w formacjach z maszynami poprzedniej, m.in. myśliwcami J-10 i J-16 (morski wariant J-11 wywodzącego się od Su-27). Pomysł prowadzenia wspólnych operacji przez samoloty 4. i 5. generacji nie jest nowy i od dawna mówi się o nim na Zachodzie. W Polsce często powtarza się dzisiaj, że np. F-35 może działać bliżej systemów antydostępowych i przekazywać informacje samolotom F-16, co przyczyni się do wzrostu możliwości bojowych tych ostatnich. Chińczycy próbują najwyraźniej podobnych zastosowań.

Szacuje się, że aby zapewnić chińskim siłom powietrznym optymalne nasycenie samolotami J-20 do służby będzie trzeba ich wdrożyć przynajmniej między 100 a 200. To liczba podobnego rzędu co ilość eksploatowanych przez Stany Zjednoczone F-22 Raptor. Podobna też do ilości myśliwców F-35 zamówionych przez azjatyckich sąsiadów ChRL. Pomimo trwania seryjnej produkcji od kilku lat szacuje się jednak, że do dni dzisiejszego zakładom w Chengdu udało się wyprodukować zaledwie około… 20 samolotów, a ich zdolności produkcyjne są obecnie szacowane na jeden samolot miesięcznie. Tymczasem pierwodne plany przewidywały budowę do końca 2019 roku około 50 maszyn. Dla porównania Lockheed Martin produkuje obecnie ponad 11 samolotów F-35 miesięcznie (w 2019 r. wyprodukowano ich 134) a liczba ta po osiągnieciu maksymalnego przewidywanego wolumenu produkcji wzrośnie do ponad 13 miesięcznie (około 160 samolotów rocznie).

W tym tempie osiągnięcie optymalnej liczby samolotów będzie niezwykle trudne. Powodem takiego a nie innego przebiegu produkcji są problemy z wdrażaniem zaawansowanych elementów konstrukcji, w tym przede wszystkim silników odrzutowych. Chińczycy przewidzieli dla swojego „myśliwca przyszłości” napęd złożony z dwóch bardzo zaawansowanych silników WS-15 o ciągu ponad 180 kN każdy (z dopalaniem, to więcej niż w przypadku silników wykorzystywanych przez F-22 Raptor).

Przemysł ChRL ma jednak pomimo kilkunastu lat prac ewidentne trudności z dopracowaniem jego konstrukcji. I nie jest to dużym zaskoczeniem biorąc pod uwagę ambitne założenie tego projektu, ale  także i to, że konstrukcja zaawansowanych silników odrzutowych należy dzisiaj do najtrudniejszych zadań stojących przed przemysłem, wymagających nie tylko dostępu do zaawansowanych technologii i materiałów ale także wysokiej kultury technicznej. W tej sytuacji Chiny instalują w J-20 albo słabsze silniki krajowej produkcji WS-10B, wykorzystywane na chińskich wariantach Su-27 (J-11 i J-16, a być może także na J-10), albo importowane rosyjskie AL-31FM2/3 (stworzone dla Su-27). Być może właśnie to jest przyczyną, dla której na razie Chińczycy wolą nie budować zbyt wielu J-20, czekając na dopracowanie docelowych rozwiązań.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPK: Zabezpieczono blisko 30 milionów złotych w toku śledztwa dotyczącego “karuzeli podatkowej” (komunikat)
Następny artykułKiedyś kinowy amant, dziś ratuje świat. Leonardo DiCaprio po raz kolejny nominowany do Oscara