23 minuty temu
Iga Świątek po zakończeniu udziału w Australian Open opowiedziała PAP m.in. o tym, dlaczego zależy jej na powrocie do Polski przed kolejnym turniejem oraz o współpracy z trenerem Tomaszem Wiktorowskim. “Mamy wspólną wizję i wartości” – zaznaczyła tenisistka.
Zmęczenie, które nagromadziło się u pani po kilku długich meczach w Australian Open, zmalało już nieco?
Iga Świątek: – Właściwie to dopiero dzisiaj poczułam, że ono ze mnie trochę – kolokwialnie mówiąc – schodzi. Dziś więc rozpoczęła się taka solidna regeneracja. Bo właściwie z dnia na dzień coraz bardziej czułam ten mecz ćwierćfinałowy przeciwko Kai Kanepi. Myślę, że generalnie nie miało to wpływu na wczorajszy półfinał, ale na pewno całościowo ta intensywność rosła w trakcie turnieju. Cieszę się, że mam teraz kilka dni odpoczynku zanim zacznę znów trenować.
Eksperci analizujący pani czwartkowy pojedynek z Danielle Collins jednak właśnie w zmęczeniu upatrywali głównej przyczyny porażki…
– Ja uważam, że to nie ono było kluczem, bo mecz z Danielle opierał się na czymś innym. Gdybym miała np. bardzo dużo długich akcji i nie ustawiałabym się dobrze do tych piłek, to mogłabym faktycznie powiedzieć, że piekły mnie uda, ciężko było zejść niżej na nogach i generalnie byłam już zmęczona. Ale ten mecz opierał się głównie na szybkiej reakcji i pierwszych piłkach. Poza tym dobrze się wczoraj czułam i – tak jak mówiłam na czwartkowej konferencji prasowej – jestem przyzwyczajona do gry na zmęczeniu. Ostatnio tak funkcjonowałam podczas okresu przygotowawczego. To nie jest tak, że taki trzygodzinny wysiłek aż tak bardzo mnie “rozstraja”. Jestem na tyle dobrze przygotowana fizycznie, że gdybym miała więcej szans pograć z Danielle dłuższe akcje, to ten mecz łatwiej byłoby mi odwrócić na swoją korzyść. Ona ewidentnie zdominowała mnie w tych krótkich wymianach.
CZYTAJ TEŻ: IGA ŚWIĄTEK ZDRADZIŁA, CO NAPISAŁ DO NIEJ RAFA NADAL
Po tym spotkaniu sporo osób komentowało także zasłonięcie ręcznikiem przez pani trenera od przygotowania fizycznego Macieja Ryszczuka kamery skierowanej na sztab szkoleniowy. Uznano to za nietypowe zachowanie. Wie pani, z czego wynikało?
– Nie słyszałam o tym. Ani przed meczem, ani po nim nie rozmawialiśmy o tym w swoim gronie, więc nie wiem, jaki był tu zamysł.
Do kolejnego startu, którym będzie turniej WTA w Dubaju, zostało ponad dwa tygodnie. Jak pani spędzi ten czas?
– Nasze plany zmieniają się właściwie z godziny na godzinę. Ostateczną decyzję podejmiemy pewnie jutro. W niedzielę wylatuję z Melbourne. Skłaniam się ku temu, by mimo wszystko udać się do Warszawy, bo jest dość długa przerwa między turniejami. Chciałabym wrócić do domu, żeby trochę zresetować głowę oraz ciało i wrócić bardziej świeża. Myślę, że to mi sporo da. Chciałabym też trochę pojeździć samochode … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS