A A+ A++

Holstin to gra praktycznie nieznana, a z paru powodów cokolwiek interesująca. Przekonałem się, grając w jej krótkie demo.

Polska, lata dziewięćdziesiąte. Pewien wąsaty mężczyzna wyrusza na poszukiwania swojego przyjaciela, Bartka. Znajomy przestał odbierać telefony, a jego ostatnim znanym miejscem pobytu była niewielka miejscowość o nazwie Jeziorne-Kolonia. Na miejscu zastaje paskudną ulewę, dziwnych mieszkańców i… wszędobylską maź z mackami. To nie będzie wycieczka w rodzaju tych miłych, które wspomina się później latami, oglądając zdjęcia wywołane u fotografa.

Holstin zaczyna się niewinnie. Otóż trafiamy do niewielkiego domu, szukając wskazówek przydatnych w poszukiwaniach Bartka. Chałupa wygląda, jakby przeszło przez nią tornado. Przedmioty walają się po podłodze, a w lampach brakuje żarówek, podobnie jak bezpieczników w skrzynce. A na domiar złego wejścia do większości pomieszczeń strzeże wspomniana maź. Na szczęście mackowate coś ustępuje przed światłem, więc operując  umiejętnie ograniczoną liczbą żarówek i bezpieczników, zwiedzamy po kolei każdy zakamarek.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKsiążę Harry kłamał w swojej książce? Chodzi o utratę dziewictwa
Następny artykułAlpejski PŚ: Zenhaeusern wygrał w Chamonix. Sensacyjny Grek na podium