A A+ A++

Faworyt do złotego medalu:

Henryk Gruth, czterokrotny olimpijczyk, były obrońca reprezentacji Polski, trener i członek Galerii Sławy Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie (IIHF): Mam trzech faworytów do złota: Szwecję, Kanadę i Szwajcarię. Niewykluczone, że tak będzie wyglądało podium w tym roku, choć nie mam pojęcia w jakiej kolejności. Szwedzi mają inny skład w porównaniu do tego, który oglądaliśmy przed rokiem w Czechach. Moim zdaniem ten obecny jest lepszy, bo jest bardziej kompletny. Odniosłem wrażenie, że ten zespół, który grał w 2024 roku miał za dużo gwiazd, a za mało zawodników do wykonywania tej „czarnej” pracy, która jest na takich turniejach niezwykle ważna. Teraz ten zespół został zbudowany z głową. Jeśli chodzi o Kanadę to wiadomo, że dla nich jest to też już ważny etap selekcji przed lutowymi igrzyskami olimpijskimi, na których będą mogli już zagrać zawodnicy z ligi NHL. Zatem dla wielu hokeistów to może być jedyna szansa, aby załapać się do kadry na turniej olimpijski. A Szwajcarzy wiadomo – jest to bliski mi zespół. Na tym turnieju zagra sześciu moich wychowanków: w obronie Dean Kukan, Jonas Siegenthaler i Tim Berni, a w ataku Sven Andrighetto, Denis Malgin i Nicolas Baechler. Pracowałem w tym kraju ponad dwadzieścia lat, więc doskonale znam potencjał tego zespołu. Zresztą przed rokiem zagrali w finale i niewiele zabrakło, aby wywalczyli historyczne mistrzostwo świata. Mam nadzieję, że w tym roku im się to wreszcie uda zrealizować.

Mariusz Czerkawski, były reprezentant Polski, były zawodnik klubów ligi NHL, uczestnik Meczu Gwiazd ligi NHL: Największe szanse na tytuł mistrzowski mają Kanadyjczycy i Szwedzi i byłbym usatysfakcjonowany gdyby właśnie taki był finał tego turnieju. Kanadyjczycy przyjechali na ten turniej w bardzo mocnym składzie i chcą na tutaj odegrać kluczową rolę. Szwedzi będą mocni nie tylko z racji tego, że jestem kibicem tej ekipy, ale jako gospodarz będą chcieli w Sztokholmie zgarnąć złoto. To jest ich cel i dołożą wszelkich starań, aby go zrealizować.

Tomek Valtonen, były reprezentant Finlandii, były trener reprezentacji Polski i młodzieżowych reprezentacji Finlandii: Faworytem numer jeden są Szwedzi. Grają u siebie, a przez ostatnie lata oczekiwania względem nich były ogromne, a jednak kolejne turnieje kończyli bez złotego medalu. Teraz zmontowali jeszcze lepszy skład od tego jakim dysponowali przed rokiem w Czechach. Gdyby nie zdołali zdobyć u siebie złota, to byłby dla nich duży wstyd. Mocni będą też Kanadyjczycy, Amerykanie oraz Szwajcarzy.

Maciej Szwoch, były trener bramkarzy Farjestad Karlstad i konsultant Detroit Red Wings: Nie będę oryginalny jeśli powiem, że tym głównym faworytem do złota będą Szwedzi. Miałem szansę przez trzy tygodnie pracować w kadrze Szwecji jako tymczasowy trener bramkarzy i doskonale wiem, że w tym roku udało się stworzyć jeszcze mocniejszą drużynę od tej, która grała w 2024 roku na turnieju w Czechach. Jest wielu bardzo dobrych zawodników z ligi NHL, do tego jesteśmy jednym z dwóch gospodarzy tego turnieju. Decydujące mecze będą rozgrywane w Sztokholmie, więc grając od początku przed własną publicznością zespół dołoży wszelkich starań, aby zdobyć złoto. Cała Szwecja żyje tym wydarzeniem i oczekiwania względem naszej reprezentacji są ogromne. Mocnym kontrkandydatem do tego tytułu będą Kanadyjczycy, którzy na tym turnieju zagrają w bardzo mocnym składzie, z Sidneyem Crosbym na czele.

Przemysław Odrobny, były reprezentant Polski, uczestnik MŚ, trener i wiceprezes Akademii Hokejowej Legii Warszawa: Uważam, że największe szanse na zdobycie złotego medalu mają Kanadyjczycy. Mają w składzie Sidneya Crosby’ego, który będzie jedną z największych gwiazd tego turnieju. Jest także Marc-Andre Fleury, który na zakończenie swojej bogatej kariery zdecydował się zagrać na tych mistrzostwach. To będzie dla niego jedno z takich ostatnich ukoronowań jego występów. Dla Kanadyjczyków jest wzorem i to doświadczenie, do tego wsparte osobą Crosby’ego, powinno poprowadzić Kanadyjczyków do złota.

Tomasz Wołkowicz, były reprezentant Polski, uczestnik MŚ, trener i dyrektor sportowy Akademii Hokejowej Legii Warszawa: Uważam, że złoty medal wywalczą w tym roku Szwedzi, którzy będąc współgospodarzem tego turnieju chcą się jak najlepiej zaprezentować. Od kilku lat są wymieniani jako faworyci do tytułu, a jednak nie udaje im się tego potwierdzić. W zeszłym roku zdobyli brązowy medal przegrywając walkę o finał z Czechami. Teraz zbudowali naprawdę mocny zespół i powinni to potwierdzić grając u siebie.

Krzysztof Zapała, były reprezentant Polski, uczestnik MŚ: Moim faworytem do złota będą Kanadyjczycy i Amerykanie. Lubię ten typ hokeja jaki jest preferowany za oceanem. Wiem, że obie ekipy przyjadą w mocnych składach i mogą tutaj poważnie namieszać. Tym bardziej, że dla wielu zawodników będzie to okazja, aby pokazać się w kontekście zbliżających się igrzysk olimpijskich, więc spodziewam się bardzo dobrej gry z ich strony. Z Europy najmocniejsi będą Szwedzi, którzy na ten turniej zmontowali mocną ekipę i grając u siebie dołożą wszelkich starań, aby wygrać ten turniej

Piotr Chłystek, dziennikarz Przeglądu Sportowego, autor książki „Cuda na kiju” wydanej z okazji 100-lecia polskiego hokeja: Jeszcze kilka dni temu mógłbym mieć wątpliwości na kogo należy postawić, ale od kiedy ogłoszono, że na mistrzostwa przyjadą Sidney Crosby oraz Nathan MacKinnon, tych wątpliwości już nie mam. Pierwszy z nich to moim zdaniem jeden z najlepszych hokeistów w historii. Drugi to jeden z najlepszych zawodników ostatnich lat. Z nimi Kanada, która posiada też wielu innych wartościowych graczy, po prostu musi sięgnąć po złoto. Jeśli tak się nie stanie, będziemy mogli mówić o dużej niespodziance.

Kto „czarnym koniem”?

Henryk Gruth: To miano mogą mieć Duńczycy i to z kilku powodów. Z jednej strony jako współgospodarz tego turnieju mogą awansować do fazy pucharowej, ale z drugiej – grając u siebie, w dodatku bez swoich liderów, którzy walczą w play-offach ligi NHL, przyjdzie im walka o utrzymanie w Elicie. Na pewno Dania będzie wielką niewiadomą.

Mariusz Czerkawski: Na pewno w tym gronie nie powinny znaleźć się zespoły pokroju Austrii, Francji, Łotwy, Danii czy Norwegii. Owszem te drużyny stać na sprawienie jednej czy dwóch niespodzianek, ale na mistrzostwach świata Elity, które od jakiegoś czasu są rozgrywane w takiej formule, takie właśnie ekipy mają ogromną trudność, aby sprawić dużą niespodziankę. Takie miano mogą otrzymać Szwajcarzy, Finowie czy Amerykanie, ale od lat te zespoły przyzwyczaiły nas, że są w stanie walczyć o podium, więc zdobycie przez nich medalu nie będzie traktowane jako niespodzianka.

Tomek Valtonen: Takim zespołem może być Szwajcaria. W ostatnich latach są wymieniani jako faworyt, ale teraz mogą pokusić się o zdobycie złota. Mają do tego „papiery” i mogą wygrać finał. Hokej w tym kraju cały czas się rozwija i widać efekty choćby w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Do tego ich legenda Andres Ambühl kończy karierę, więc cały zespół dołoży wszelkich starań, aby pomóc mu zdobyć złoto w jego ostatnim reprezentacyjnym turnieju. Ich siłą jest zespół, a to może mieć tutaj bardzo duże znaczenie.

Maciej Szwoch: Uważam, że takim zespołem może być Finlandia. Przed rokiem na turnieju w Czechach zagrali niestety zdecydowanie poniżej oczekiwań i teraz ich ambicje są dużo większe. Analizowałem ich pięć ostatnich meczów przed tym turniejem i widać, że dysponują mocnym składem nie tylko „na papierze”, ale również na lodzie. Dysponują dobrze zbilansowanym składem, który może na tym turnieju mocno namieszać. Nie lekceważyłbym również w Szwajcarii, która słynie z dobrze poukładanej gry i ma w swoich szeregach zawodników, którzy tworzą dobry kolektyw. Przed rokiem przegrali w finale z Czechami, teraz będą chcieli wywalczyć historyczny tytuł. Na pewno są nieobliczalni.

Przemysław Odrobny: Moim zdaniem takim zespołem mogą być Duńczycy. Wprawdzie wczoraj wysoko przegrali z Amerykanami, ale grają u siebie i są w stanie awansować do fazy pucharowej. Do tego mogą liczyć na wsparcie nawet nie kibiców, którzy będą dla nich nie szóstym, a z mojej bramkarskiej perspektywy, siódmym zawodnikiem.

Tomasz Wołkowicz: Szwajcarzy nie mogą być tym przysłowiowym czarnym koniem, gdyż oni są wymieniani jako jeden z kandydatów do zdobycia medalu. Przed rokiem wywalczyli srebrny medal, przegrywając po walce w finale z Czechami. Uważam, że niespodziankę na tym turnieju mogą sprawić Duńczycy, którzy jeden z dwóch gospodarzy może awansować do ćwierćfinału. Postawa Duńczyków jest dla mnie dużą niewiadomą.

Krzysztof Zapała: Moim zdaniem takim zespołem mogą być Niemcy. Przed rokiem w Czechach mieli zdecydowanie większe aspiracje i tamten turniej nie do końca zakończył się po ich myśli. Teraz będą chcieli potwierdzić swoją przynależność do światowej czołówki. Nie przekreślałbym też szans Kazachstanu, który przed rokiem mocno rozczarował i gdyby nie wygrana w decydującym meczu z Polską, to teraz walczyłby na zapleczu Elity. W ich kadrze gra większość zawodników z ligi KHL i mogą być tym „czarnym koniem” tego turnieju.

Piotr Chłystek: Trudno wskazać drużynę, która może namieszać, a jednocześnie nie osiągała wcześniej jakichś sukcesów. Tradycyjnie mogą namieszać Finowie, którzy nie mają w składzie zbyt wielu graczy z NHL, ale w przeszłości pokazywali, że nie są im oni potrzebni do szczęścia…

Kto spadkowiczem?

Henryk Gruth: Według mnie będzie to ktoś z czwórki Węgry, Francja, Kazachstan i Słowenia. Te drużyny obecnie prezentują zbliżony poziom do Wielkie Brytanii, Włoch, Polski czy Ukrainy, a więc ekip, które grają w Dywizji 1A i balansują na krawędzi Elity. Przed rokiem przy odrobinie szczęścia mogliśmy się utrzymać kosztem właśnie Francuzów lub Kazachów. Nie wydaje mi się, aby te zespoły zagrały teraz lepiej niż w Czechach, więc właśnie między tymi ekipami rozstrzygnie się kwestia utrzymania.

Mariusz Czerkawski: W ostatnich latach doskonale widać, że na poziomie Elity najtrudniej jest się utrzymać beniaminkom, dlatego zarówno Węgrzy jak i Słoweńcy będą mieli największe problemy aby pozostać na tym poziomie. Dla nich kluczowe mecze będą z zespołami pokroju Francji czy Kazachstanu i niewykluczone, że właśnie wygrana w takim spotkaniu może zapewnić im utrzymanie.

Tomek Valtonen: W zeszłym roku podczas turnieju Elity w Czechach spadli obaj beniaminkowie, a więc Polska i Wielka Brytania i teraz też może być podobnie. Na ten moment najmniej szans na utrzymanie mają Węgrzy i Słoweńcy, choć nie wykluczam, że z tej dwójki większe szanse na utrzymanie mogą mieć Węgrzy, bo są w stanie pokonać Kazachstan.

Maciej Szwoch: Całkiem niedawno rozmawiałem z trenerami reprezentacji Danii i wiem, że przed tym turniejem, choć są współgospodarzem, to mieli duże problemy ze skompletowaniem mocnej kadry. Wielu ich zawodników dalej gra w fazie pucharowej ligi NHL i ich występy na tym turnieju są raczej wykluczone. Mieli też duże kłopoty zdrowotne, które także nie wpłynęły dobrze na ten zespół. Mogą mieć problemy z utrzymaniem się w Elicie. Drugim zespołem, który może zaliczyć spadek do Dywizji 1A będzie ktoś z dwójki Francja lub Słowenia.

Przemysław Odrobny: Zdecydowanym kandydatem do spadku będą Węgry, bo jest to ekipa balansująca między Elitą a Dywizją 1A. Tak jak kiedyś w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych mówiono o Polsce, że są za słabi, aby grać w grupie A i za mocni, aby rywalizować w grupie B. Drugim spadkowiczem będzie Słowenia, a więc drugi z tegorocznych beniaminków. W ich przypadku czynnikiem decydującym będzie fakt, że kilku dotychczasowych liderów tego zespołu zdecydowało się zakończyć reprezentacyjną karierę, a kilku innych nie przyjechało na ten turniej z powodu kontuzji.

Tomasz Wołkowicz: Moim zdaniem w tym roku w Elicie nie utrzymają się obaj beniaminkowie, a więc Węgrzy i Słoweńcy. Ewentualnie, zamiast Węgrów do Dywizji 1A mogą spaść reprezentacja Kazachstanu.

Krzysztof Zapała: Chciałbym aby w Elicie pozostali obaj beniaminkowie, ale zdaję sobie sprawę, że będzie to bardzo trudne zadanie. Moim zdaniem zarówno Słowenia jak Węgrzy niestety mogą spaść do Dywizji 1A. Liczę jednak, że przynajmniej jedna z nich zapewni sobie utrzymanie.

Piotr Chłystek: Nie będę przesadnie oryginalny. Spodziewam się spadku tych drużyn, które przed rokiem do elity awansowały, czyli Węgier i Słowenii. Madziarzy jeszcze nie przyzwyczaili się do gry na najwyższym szczeblu i może im zabraknąć doświadczenia. Z kolei Słoweńcy odmładzają kadrę, a taki proces niemal zawsze wywołuje pewne perturbacje.

Wszystkie mecze MŚ Elity w Szwecji i Danii na żywo i z polskim komentarzem na sportowych kanałach Telewizji Polsat i online w Polsat Box Go.

Przejdź na Polsatsport.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKingdom Come Deliverance 2 w pudełku na PS5 wciąż poniżej 180 zł – pozostało 72 ze 150 egzemplarzy
Następny artykułPolka zabita przez Afgańczyka. Tragedia w niemieckim sklepie