Rynek biohackingu w 2023 roku był wart przeszło 20 mld dolarów. Do naszej dyspozycji oddawane są coraz to nowsze narzędzia, mające podnosić jakość życia, a co za tym idzie – je wydłużać. Jakie plusy i minusy się z tym wiążą? – Odpowiadają prowadzący podcastu “Historie Jutra”.
Historie Jutra – drugi odcinek już dostępny
Przemek i Kasia powracają, aby tym razem przyjrzeć się bliżej popularnej ostatnimi czasy tematyce biohackingu. O czym właściwie mowa? Choć próżno szukać oficjalnej definicji tego pojęcia, można rozwinąć je jako optymalizowanie funkcji własnego ciała z wykorzystaniem “hakerskiego” podejścia.
Pojemność takiego rozumienia biohackingu sprawia, że pod hasłem tym znajdziemy całą masę rozwiązań – zarówno tych zdroworozsądkowych i znajdujących potwierdzenie w źródłach naukowych, jak i tych wywołujących uzasadnioną podejrzliwość, szok, a nawet poczucie absurdu (spójrz: wspomniana w podcaście postać Bryana Johnsona). Tym, co je wszystkie łączy, jest zaś jasno określony cel: zdrowe i możliwie długie życie.
Biohacking a narodowy test zdrowia Polaków 2023
Jak temat rezonuje w naszym kraju? Do pewnego stopnia odpowiedzi na to pytanie udziela indeks zdrowia Polaków, na który powołuje się Przemek, a który stwierdza, iż średnio dbamy o siebie na 64%. Najzagorzalsi fani szeroko rozumianego self care’u w Polsce (których indeks zdrowia przekracza 76%) stanowią zaś 18% społeczeństwa. Nie jest więc źle, a może być lepiej. W tym kontekście warto czynić użytek ze sprawdzonych biohacków, zebranych przez Kasię, o których więcej poniżej.
Sprawdzone i “częściowo problematyczne” biohacki
Chcąc podnieść jakość swojego życia, warto zadbać m.in. o:
- higienę snu (zasypianie w ciemności, odpowiednio niższa temperatura pomieszczenia, cisza podczas snu i wyciszenie przed snem),
- aktywność fizyczną (w przypadku dorosłych w wieku 18-64 lata to 150–300 minut tygodniowo aktywności fizycznej o umiarkowanej intensywności lub 75–150 minut o dużej intensywności),
- unikanie używek,
- przebywanie w otoczeniu natury,
- praktykowanie technik zarządzania stresem.
Mniej jednoznaczne w ocenie są już za to biohacki, takie jak kolagen na ładną skórę, post przerywany czy adaptogeny. Warto czy nie? – Odpowiedź już czeka w najnowszym podcaście.
Biohacking a smartwatche
Smartwatche to akcesorium obecne na wyposażeniu coraz większej liczby ludzi. Agregują dane o jakości naszego życia, w szczególności w kontekście aktywności fizycznej i przebiegu snu.
Jak słusznie zauważa Przemek, to trudne do przecenienia wsparcie w ocenie poziomu regeneracji organizmu i jego gotowości do wyzwań dnia codziennego. Z drugiej strony, Kasia szczerze wyznaje, że rozwinęła niezdrową relację ze swoim smartwatchem w kontekście zaburzeń obsesyjno-kompulsyjnych.
Powołuje się też na badania odnośnie do stopnia trafności poszczególnych parametrów, dostarczanych przez inteligentne zegarki. Jeśli jesteście więc ciekawi, na ile możecie ufać danym na temat Waszych kroków, tętna w spoczynku i w czasie wysiłku, wydatku energetycznego, EKG oraz przebiegu snu – koniecznie posłuchajcie.
Biohacking a filozofia i psychologia
Koniec końców wszystko sprowadza się zaś do naszych pragnień i lęków. Biohacking świetnie wpisuje się bowiem w coraz powszechniejszy kult zdrowia i piękna, spychający w cień niewygodne dla nas tematy, z przemijaniem i śmiercią włącznie. Zapełnia też lukę w kulturze wobec upadku autorytetów, za którymi niegdyś się podążało i które oferowały ukojenie.
Biohacking staje się w ten sposób swego rodzaju ucieczką od bezradności (nawiązując do dzieła wspomnianego przez Kasię Tomasza Stawiszyńskiego), dającą, niekiedy złudne, poczucie kontroli wobec piętrzących się niepewności. Smutny morał? – Niekoniecznie. Jak to bowiem w życiu bywa, i w tym obszarze kluczową rolę odgrywają odcienie szarości.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS