Dyskwalifikacja obu zawodników była praktycznie nieunikniona, bowiem regulamin techniczny nie pozostawia za wiele miejsca na różne interpretacje. Tak było i też w przypadku samochodów oznaczonych numerami 44 i 16, w których wykryto zbyt duże zużycie deski znajdującej się pod podłogą.
Co ciekawe, takie wyrywkowe kontrole przeszły też maszyny Maxa Verstappena oraz Lando Norrisa, natomiast nie wykazały one żadnych nieprawidłowości. Z kolei Lewis Hamilton i Charles Leclerc stracili sporą ilość punktów z powodu niedopatrzeń ze strony ich zespołów.
Tak jak wcześniej sugerowaliśmy, cała sprawa była bardzo podobna do tej Alpine z azerskiego weekendu. Tam jednak Francuzi zorientowali się, że nie trafili z wysokością prześwitu swojej maszyny i wprowadzi odpowiednie korekty przed wyścigiem, choć oczywiście wiązało się to ze startem z alei serwisowej.
W rozmowach z sędziami zarówno Mercedes i Ferrari przyznali się do tego, że błędne pomiary wynikały właśnie z przeprowadzonego jednego treningu, a cały problem spotęgowała wyboista nawierzchnia toru. Arbitrzy jednoznacznie jednak podkreślili, że zespoły muszą przestrzegać regulaminu technicznego i zastosowali względem ich podopiecznych dyskwalifikacje.
Z takiego obrotu spraw najbardziej cieszy się Williams, który zyskał dwie pozycje punktowe, a Logan Sargeant wywalczył pierwszy punkt w karierze F1. Na pewno zadowolony musi też być Yuki Tsunoda, który z Teksasu ostatecznie wyjedzie z pięcioma punktami.
Warto odnotować, że kolejne powyścigowe podium w karierze zapisał na swoim koncie Carlos Sainz. Po dyskwalifikacji Hamiltona z ulgą odetchnął też Sergio Perez, który dzięki niej zwiększył, a nie stracił dorobek punktowy nad swoim rywalem.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS