A A+ A++

5 września siły specjalne zdobyły pałac prezydencki w Konakry, aresztowały prezydenta Alphę Condégo i przejęły władzę w Gwinei. Sam przewrót nie był szczególnym zaskoczeniem – od wielu miesięcy sytuacja w kraju ulegała pogorszeniu. Naruszenia praw człowieka, problemy gospodarcze i autorytarne zapędy głowy państwa doprowadziły państwo na skraj przepaści. Potrzebny był tylko ambitny człowiek gotowy rzucić wyzwanie systemowi i gotowy podjąć zdecydowanie działania. Taką osobą okazał się pułkownik Mamady Doumbouya.

Przejmując władzę w wieku czterdziestu jeden lat, stał się jednym z najmłodszych afrykańskich przywódców. Młodszy jest jedynie rządzący w Mali pułkownik Assimi Goïta. Doumbouya obiecał przywrócenie władzy w ręce Gwinejczyków i uzdrowienie skostniałego systemu. Niewiele wiadomo o jego poglądach, dobrze znana jest wyłącznie jego imponująca kariera wojskowa.

Do tej pory pułkownik Doumbouya nie brał aktywnego udziału w krajowym życiu politycznym. Pozostawał w cieniu wydarzeń i budował swoją pozycję wśród oficerów. Szybko zdobywał ogromną popularność dzięki profesjonalizmowi i ogromnemu doświadczeniu, ale unikał wystąpień publicznych. Ostatni raz przed zamachem stanu uchwycony został przez fotografów trzy lata temu podczas obchodów sześćdziesiątej rocznicy uzyskania przez Gwineę niepodległości. Już wówczas zwracał na siebie uwagę – wysoki żołnierz w okularach przeciwsłonecznych i czerwonym berecie w otoczeniu zamaskowanych członków sił specjalnych wywierał ogromne wrażenie na obserwatorach. Uosabiał nowe pokolenie oficerów gotowych do działań w imię wprowadzenia reform.

Pułkownik zalicza się do najlepiej wyszkolonych oficerów gwinejskich siła zbrojnych. Jest absolwentem paryskiej École de Guerre, służył w Legii Cudzoziemskiej i brał udział w licznych misjach. Obok służby w Afganistanie, Republice Środkowoafrykańskiej i Wybrzeżu Kości Słoniowej przeszedł szkolenie specjalistyczne w Izraelu, Wielkiej Brytanii i Senegalu. Właśnie ogromne doświadczenie bojowe i wysoki poziom kwalifikacji odróżnia Doumbouyę od reszty przywódców junt na kontynencie. Potencjał drzemiący w pułkowniku został dostrzeżony w 2018 roku, gdy zaproszono go do Gwinei, aby objął dowództwo nad siłami specjalnymi.

Stając na czele Grupy Sił Specjalnych (GFS), miał za zadanie walczyć z terrorystami i piratami. Prezydent Condé nie docenił jednak młodego oficera, dając mu do dyspozycji elitarne oddziały. Planował sprowadzić do kraju apolitycznego specjalistę, a nie zauważył zagrożenia, które Doumbouya mógł stwarzać. Początkowo należał do najbliższych współpracowników głowy państwa i znalazł się wśród dwudziestu pięciu wysoko postawionych Gwinejczyków oskarżonych o naruszenia praw człowieka.

Szybko dała o sobie znać rosnąca ambicja Doumbouyi, który próbował uniezależnić swoją formację od ministerstwa obrony. Według nieoficjalnych pogłosek od maja 2021 roku próbowano znaleźć powód do aresztowania pułkownika zdobywającego niemal dzień w dzień coraz większe wpływy wśród żołnierzy.

Przewrót spotkał się ze zdecydowanym potępieniem ze strony społeczności międzynarodowej. Wspólnota Gospodarcza Państw Afryki Zachodniej (ECOWAS) wezwała do natychmiastowego uwolnienia aresztowanego prezydenta i przywrócenia porządku konstytucyjnego. Zagrożono również sankcjami gospodarczymi, jednak nikt nie spodziewał się, że zostaną one faktycznie wprowadzone. W przeciwieństwie do Mali, gdzie również doszło do zamachu stanu, Gwinea ma bezpośredni dostęp do morza i znacznie lepiej rozwiniętą gospodarkę, przez co ograniczenia nie byłyby aż tak dotkliwe. 16 września na szczycie ECOWAS podjęto decyzję o zamrożeniu aktywów finansowych przywódców przewrotu oraz wprowadzeniu zakazu podróży zarówno dla odpowiedzialnych za zamach, jak i dla członków ich rodzin.

Panika na rynku boksytów i żelaza

Na przewrót w Gwinei gwałtownie zareagowały również rynki. Gwałtownie wzrosły ceny boksytów i rudy żelaza, mimo iż zmiana władzy nie wpłynęła na zakłócenie wydobycia. 16 września doszło do spotkania przywódców nowego rządu z przedstawicielami spółek górniczych. Szczegóły rozmów pozostają tajne, jednak można podejrzewać, że zarządcom kopalń zależało na gwarancji stabilności działania i utrzymaniu dotychczasowego łańcucha dostaw.

W wydobycie zaangażowane są głównie firmy z Rosji i Chin, dla których Gwinea pozostaje ważnym dostawcą boksytów. O dostęp do gwinejskich zasobów rywalizuje poza tymi dwoma krajami również Francja. Z uwagi na relację łączące przed laty Związek Radziecki i Gwineę, pierwszą francuską kolonię, która ogłosiła niepodległość, Moskwa cieszy się szczególną sympatią wśród miejscowych elit. Rosyjskie wpływy w Afryce skoncentrowane są na sferze wojskowej oraz sektorach górniczym i energetycznym. Działania te nie są prowadzone z takim rozmachem, jak czynią to Chińczycy, lecz zauważalna jest długofalowa próba odbudowania silnej pozycji Rosji w Afryce.

Załamanie dostaw boksytów byłoby szczególnie niebezpieczne dla Pekinu, który w Gwinei dostrzegł przeciwwagę dla dostaw z Australii. Konakry pozostaje największym dostawcą boksytów do Chin, dlatego wszelkie zakłócenia na rynku odbierane są z dużym niepokojem. Zamieszanie wpłynęło na notowania giełdowe spółek zaangażowanych w wydobycie boksytów i produkcję aluminium. Znaczne wzrosty odnotowały między innymi norweski Norsk Hydro i, działający miedzy innymi właśnie w Gwinei, rosyjski Rusal. Skoki cen są prawdopodobnie jedynie nagłą reakcją na zmianę władzy, jednak długofalowo przejęcie władzy przez wojsko nie powinno odbić się negatywnie na cenie boksytów.

Potencjalna niestabilność polityczna może jednak wpłynąć negatywnie na inne projekty. Jednym z największych projektów jest rozpoczęcie eksploatacji złóż w górach Simandou. Tamtejsze złoża szacuje się na niemal 2,5 miliarda ton wysokogatunkowego żelaza. Przez wiele lat potencjalnych inwestorów zniechęcały meandry miejscowego prawa górniczego, wysokie koszty wydobycia i warunki dodatkowe stawiane przez rząd. Uzależniona od zysków z górnictwa Gwinea ma również bliskie stosunki z rosyjskimi firmami, które niemal zdominowały handel surowcami.

Najbardziej zainteresowani wydobyciem są jednak Chińczycy, dla których zdobycie kontroli nad złożami oznaczałoby uniezależnienie się od importu z Australii. Canberra dostarcza obecnie około 60% rudy żelaza wykorzystywanej w Chinach. Australia jest dla Chin również ważnym źródłem boksytów, co stanowi dla Pekinu poważny problem nie tylko gospodarczy, ale też wizerunkowy. Relacje między obydwoma państwami są od kilku lat coraz bardziej napięte, a w ubiegłym roku osiągnęły historyczne dno.

Początkowo głównym powodem napięć był australijski sojusz ze Stanami Zjednoczonymi i w związku z tym – zaangażowanie na Morzu Południowochińskim. W ubiegłym roku na czoło wysunęły się jednak sprawy związane z pandemią COVID-19. Australia zażądała niezależnego śledztwa w sprawie przyczyn pandemii. Pekin w odpowiedzi ruszył do konfrontacji, wprowadzając między innymi cła na australijskie zboże, wino i wołowinę, a także ograniczając import surowców.

Efekty okazały się odwrotne do zamierzonych. Większość australijskich producentów i dostawców stosunkowo szybko znalazła nowych klientów, zaś wysokie ceny surowców zamortyzowały szok dla krajowej gospodarki. Wydarzenia wokół Gwinei pokazały zaś, że wbrew mocarstwowym deklaracjom i nacjonalistycznej propagandzie Pekin, który chce uzależnić inne państwa od handlu z Państwem Środka, sam jest w ten czy inny sposób zależny od importu. Działania Pekinu dobitnie uświadomiły australijskiemu społeczeństwu zagrożenia wynikające z nadmiernej zależności od jednego partnera handlowego i pomogły rozpocząć proces restrukturyzacji łańcuchów dostaw. Notabene ogłoszony kilka dni temu przez Canberrę plan pozyskania okrętów podwodnych o napędzie atomowym na pewno nie poprawi stosunków.

W 2011 roku prezydent Condé próbował przyjąć nowe prawo zmuszające firmy wydobywcze do większej dbałości o środowisko naturalne i nałożyć wyższe podatki. Przemysł górniczy wstrzymał wówczas wszystkie inwestycje, zmuszając rząd do rezygnacji z pomysłu i przyznania firmom specjalnych przywilejów. Według przedstawicieli Publish What You Pay (PWYP), organizacji zajmującej się monitorowaniem przemysłu wydobywczego, rosyjskie przedsiębiorstwa zwolnione są z podatków i nie ponoszą kosztów związanych z wypłatami dla pracowników.

Zobacz też: Irak planuje zamienić F-16IQ na MiG‑i‑29

DIRPA-Guinée

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJakub zagrał w domu na podgórzu – zdjęcia i film
Następny artykuł„Fałszywy alarm”. Co tym razem zbroiła Pola?