A A+ A++

GTK wygrywa po raz trzeci w tym sezonie na wyjeździe. Podopieczni Matthiasa Zollnera zagrali świetną czwartą kwartę, dzięki czemu nadal pozostają w grze o play off. Do zwycięstwa z Pszczółką Start Lublin gliwiczan poprowadził Jordon Varnado, który zdobył 23 punkty i zebrał 6 piłek.

Po trzech kolejnych porażkach GTK musiało powalczyć o komplet punktów, jeśli chciało jeszcze włączyć się do walki o play off. Zadanie nie będzie należało do łatwych, bo zespół Matthiasa Zollnera grał w Lublinie, gdzie jeszcze nigdy w historii nie wygrał. Pszczółka Start Lublin zakończyła już swój udział w rozgrywkach Ligi Mistrzów (6 porażek) i mogła już w pełni skupić się na rywalizacji w Energa Basket Lidze. Zespół prowadzony przez Davida Dedka chciał znaleźć się w pierwszej czwórce przed startem fazy play off. Zadanie nie łatwe, bo wobec wysokiej formy WKS Śląska Wrocław i Arged BM Slam Stali Ostrów Wlkp., mogło być lublinianom trudno zrealizować ten cel.

Trener Matthias Zollner próbował zaskoczyć rywala i od pierwszych minut desygnował do gry ustawienie z wysokim składem. Jordon Varnado rozpoczął na pozycji niskiego skrzydłowego, a w roli podkoszowych na parkiecie pojawili się Mario Delas i Szymon Szymański. Ten ostatni rozpoczął mecz idealnie, bo najpierw przymierzył z dystansu, a następnie po przechwycie zakończył akcję wsadem. Kiedy w kolejnej akcji skutecznym wejściem popisał się Jordon Varnado było już 0:7. Gospodarze wystartowali dopiero za sprawą Yannicka Franke, który będąc faulowany przy rzucie z dystansu przez Varnado, wykorzystał dwa rzuty wolne. Podopieczni Davida Dedka zbliżyli się do rywala za sprawą Kamila Łączyńskiego (5:7), ale gliwiczanie kolejnymi akcjami pokazali, że kontrolują sytuację na parkiecie. Dobre podania pod kosz wykorzystali Szymon Szymański i Tayler Persons, a udanym wejściem w pole trzech sekund popisał się Terry Henderson (7:13). W tym momencie GTK kompletnie się zatrzymało. Niedokładne rozegranie i proste błędy powodowały, że kolejne akcje w ataku kończyły się niepowodzeniem. Miejscowi nie grali rewelacyjnie, ale mozolnie odrabiali straty. Skutecznie zaczął się prezentować się Franke, który zdobył pięć kolejnych punktów dla swojego zespołu, a kiedy Roman Szymański wykorzystał dwa rzuty wolne Pszczółka Start wyszła po raz pierwszy w tym meczu na prowadzenie (14:13). Ostatnie punkty w tej kwarcie zdobył po kontrze Thomas Davis.

Niemoc gliwiczan trwała także w kolejnej odsłonie. “Trójka” Łączyńskiego i ucieczka za plecy po linii końcowej Mateusza Dziemby pozwoliła podwyższyć serię do wyniku 14:0, a rezultat brzmiał już 21:13. Fatalny moment przerwał dopiero Henderson, który wymusił przewinienie i trafił jeden rzut wolny. To napędziło gości, którzy po trafieniu z półdystansu Shanonna Boguesa i kontrze wykończonej przez Daniela Gołębiowskiego, zbliżyli się do przeciwnika na trzy punkty różnicy (21:18), a o przerwę na żądanie poprosił szkoleniowiec miejscowych. Ta przyniosła oczekiwany skutek, bo lublinianie poprawili grę w ataku, a skuteczny fragment zaliczył Franke, który dwa razy trafił zza łuku, a jeszcze jedną “trójkę” dołożył Davis (30:23) i tym razem to Matthias Zollner został zmuszony do rozmowy ze swoimi zawodnikami. Kolejna przerwa nie przyniosła oczekiwanej poprawy. W ataku GTK nadal panował chaos, a indywidualne akcje nie pozwalały mieć nadziei na skuteczną pogoń. W dodatku gliwiczanie spudłowali trzy kolejne rzuty wolne i stracili szanse na zbliżenie się do rywala. Pszczółka Start schodziła na przerwę z zapasem dziewięciu “oczek” (38:29), choć sama nie wystrzegła się sporej liczby błędów.

Fatalnie gliwiczanie rozpoczęli drugą połowę. Lublinianie zdobyli sześć kolejnych punktów i odskoczyli aż na 15 punktów przewagi (44:29). W końcu GTK ruszyło po dwóch celnych rzutach wolnych w wykonaniu Szewczyka, ale tak samo po drugiej stronie parkietu odpowiedział Searcy (46:31). W końcu jednak goście poprawili grę w defensywie, co pozwoliło im wyprowadzać szybkie ataki. Po serii trzech kolejnych udanych akcji drużyny Matthiasa Zollnera o przerwę na żądanie poprosił David Dedek. Nic to jednak nie zmieniło, bo gliwiczanie kontynuowali swoją pogoń. Varnado zdobył w pojedynkę siedem kolejnych punktów i doprowadził do wyniku (46:44). Serię przyjezdnych przerwał dopiero Searcy, ale potem akcją 2+1 popisał się Gołębiowski, a Varnado wykończył kontrę i wyprowadził swój zespół na prowadzenie (48:49). W odpowiedzi zza łuku przymierzył Dziemba, ale po drugiej stronie parkietu taki sam rzucił trafił Bogues. Finisz tej kwarty należał jednak do miejscowych, bo najpierw akcję 2+1 zaprezentował Dziemba, dwa rzuty wolne wykorzystał Łączyński, a z dystansu przymierzył Damian Jeszke (59:52).

Gliwiczanie nie zamierzali odpuszczać i po dobrym początku ostatniej odsłony zniwelowali straty do zaledwie dwóch punktów (59:57). Gospodarze mieli jednak w swoich szeregach Damiana Jeszke, który jeszcze dwa razy przymierzył zza linii 6,75 m (65:59). PO wsadzie Kacpra Borowskiego Pszczółka Start prowadziła jeszcze 67:60 i nic nie zapowiadało nerwowej końcówki. Varnado nadal był jednak w transie, a i Gołębiowski kończył kolejne akcje pod koszem. Drugi oddech dał lublinianom Davis, trafiając z dalekiego dystansu (70:64). GTK walczyło dalej. Z półdystansu przymierzył Bogues, Varnado wykorzystał swoją przewagę fizyczną, a Persons zabrał piłkę Davisowi i doprowadził do remisu. Kolejnych rzutów nie trafiał Łączyński, a w kluczowej akcji, gdzie oba zespoły traciły po kilka razy piłkę w końcu Varnado wymusił przewinienie i trafił dwa rzuty wolne. Davis raz jeszcze próbował zostać bohaterem i szybko oddał rzut z dystansu, ale chybił, a Henderson wykorzystał dwa rzuty wolne. Zwycięstwo przypieczętował Persons, a w ostatnich sekundach na parkiecie zdążył się pojawić Mateusz Staniczek i zadebiutować w rozgrywkach Energa Basket Ligi.

GTK wygrywa po raz trzeci w tym sezonie na wyjeździe i pozostaje w walce o ósme miejsce. Za tydzień do Gliwic przyjeżdża Trefl Sopot.

Pszczółka Start Lublin – GTK Gliwice 70:75 (16:13, 22:16, 21:23, 11:23)

Start: Kamil Łączyński 10 (2×3), Mateusz Dziemba 8 (1×3), Yannick Franke 15 (2×3), Kacper Borowski 2, David Searcy 10 – Damian Jeszke 11 (3×3), Thomas Davis 10 (2×3), Roman Szymański 4, Bartłomiej Pelczar. Trener David Dedek.

GTK: Tayler Persons 7, Daniel Gołębiowski 13, Jordon Varnado 23 (1×3), Szymon Szymański 7 (1×3), Mario Delas – Terry Henderson 10, Shannon Bogues 9 (1×3),Szymon Szewczyk 6, Łukasz Diduszko, Stanisław Heliński, Mateusz Staniczek. Trener Matthias Zollner.

fot. GTK

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSpis powszechny NSP 2021 – Nabór kandydatów na rachmistrzów spisowych
Następny artykułOstrzeżenie meteorologiczne Nr 16