A A+ A++

“Doradztwo w zakresie zarządzania” – tak brzmi opis działalności rosyjskiej firmy, zarejestrowanej 22 grudnia 2022 roku pod nazwą CzWK (Czastnaja Wojennaja Kompanija – prywatna firma wojskowa) Centrum Wagnera. Gdyby osoba wypełniająca formularz chciała podać prawdziwe dane, powinna zamiast doradztwa wpisać “zamachy na prezydentów, tortury i zbrodnie wojenne”.

Grupa Wagnera została formalnie zarejestrowana w grudniu 2022 roku, ale jej działalność rozpoczęła się znacznie wcześniej – co najmniej w 2014 roku. Powstanie samej grupy należy wiązać z przejęciem przez Kreml kontroli nad – działającymi wcześniej (prawdopodobniej) niezależnie – najemnikami z tzw. Korpusu Słowiańskiego, walczącego w Syrii w 2013 roku.

Grzegorz Kuczyński, autor książki “Wagnerowcy. Psy wojny Putina”, odnalazł jeszcze wcześniejsze korzenie grupy. Wskazuje na utworzoną w 2005 roku rosyjską firmę ochroniarską Antiterror-Orieł i Moran Security Group, zajmującą się m.in. ochroną tankowców.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Choć twórcy Korpusu Słowiańskiego zostali aresztowani przez FSB, to wielu najemników z Korpusu wróciło do Syrii w roku 2015, już w szeregach działającej nieoficjalnie Grupy Wagnera.

Rosyjski neonazista

Grupa swoją nazwę zawdzięcza byłemu oficerowi 2. Brygady Specnazu GRU, Dmitrijowi Utkinowi. Ten weteran walk w Czeczenii, wytatuowany emblematami SS neonazista i – rzekomo – koneser muzyki Ryszarda Wagnera, przekształcił niezależny Korpus w militarną, nieformalną ekspozyturę Kremla.

Warto zauważyć, że to nie Rosjanie są prekursorami takich działań. W czasach współczesnych szlak przetarli Amerykanie w Iraku, gdzie złą sławę zdobyła firma Blackwater (po zmianie nazwy Xe Services, po kolejnej zmianie nazwy – Academi).

Zatrudniani przez nią weterani, często byli żołnierze jednostek specjalnych (także GROM-u), oficjalnie zajmowali się ochroną i szkoleniem. Kontraktorzy Blackwater przeszli jednak do historii za sprawą brutalności, masakr cywili, ale także udziału w niebezpiecznych misjach, jak choćby ewakuacja po zamachu polskiego ambasadora. Blackwater, choć najbardziej znana, była jedną ze 177 podobnych firm, z którymi współpracował Pentagon.

Inspiracja z RPA

Ale to nie Amerykanie zainspirowali Kreml do stworzenia swojego nieformalnego, zbrojnego ramienia. Według Zbigniewa Parafianowicza, autora “Prywatnych armii świata”, bezpośredni wpływ na utworzenie Grupy Wagnera miał Eeben Barlow. To były oficer 32. Batalionu, wchodzącego w czasie apartheidu w skład sił specjalnych RPA.

Założona przez niego firma, Executive Outcomes, w latach 90. uczestniczyła w szeregu afrykańskich wojen, m.in. w Angoli i Sierra Leone. Jej najemnicy mieli tam do dyspozycji sprzęt pancerny – w tym bojowe wozy piechoty BMP-1, czołgi T-72, a także lotnictwo bojowe w postaci maszyn MiG-23, MiG-27 czy szturmowych Su-25.

Sprzęt używany przez Grupę Wagnera w Libii - dane udostępnione przez amerykański Departament Obrony
Źródło zdjęć: © Defense.gov

Sprzęt używany przez Grupę Wagnera w Libii – dane udostępnione przez amerykański Departament Obrony

Kucharz do specjalnych zadań

Po konsultacjach z Barlowem otoczenie prezydenta Putina uznało, że nadszedł czas na stworzenie prywatnej armii. Jej organizację powierzono Jewgienijowi Prigożynowi. Nieco kpiące nazywanie tej postaci “kucharzem Putina” (jego firma odpowiadała za catering na spotkaniach rosyjskiego prezydenta) w żaden sposób nie oddaje jej znaczenia.

Prigożyn to człowiek do zadań specjalnych, odpowiedzialny m.in. za falę dezinformacji w Stanach Zjednoczonych, która w 2016 roku pomogła wynieść do władzy Donalda Trumpa. Jego firmy odpowiadają także za zaopatrzenie rosyjskiej armii.

“Kucharz” początkowo planował oprzeć swoje kadry na weteranach WDW (rosyjskie wojska powietrznodesantowe), ale ostatecznie nawiązał bliską współpracę z oficerami GRU – wywiadu wojskowego, dysponującego własnymi jednostkami specnazu. Jednym z nich jest właśnie Dmitrij Utkin.

Zdjęcie, według SBU, przedstawia rosyjskich najemników w Syrii
Źródło zdjęć: © SBU

Zdjęcie, według SBU, przedstawia rosyjskich najemników w Syrii

Masakra Grupy Wagnera w Syrii

Szlak bojowy Grupy Wagnera jest długi: Republika Środkowoafrykańska, Mali, Libia, Sudan, Wenezuela, Donbas (2014-2015 r.) czy Syria. To właśnie w Syrii wagnerowcy ponieśli największe – przed wojną w Ukrainie – straty. 7 lutego 2018 oddział najemników wsparty czołgami i artylerią próbował opanować pole naftowe Conoco, bronione przez siły kurdyjskie i około 30-sobową grupę amerykańskich żołnierzy Delta Force i rangersów.

Amerykanie – mający bezpośrednie kanały łączności z działającymi w Syrii Rosjanami – domagali się zatrzymania natarcia. W odpowiedzi Rosjanie przekonywali, że Conoco jest atakowane wyłącznie przez siły syryjskie, nad którymi nie mają kontroli.

Po takich deklaracjach Amerykanie – doskonale wiedząc, przez kogo są atakowani – wezwali wsparcie lotnicze, w tym m.in. “latającą artylerię” w postaci samolotu AC-130 Gunship. Rezultatem starcia był jeden ranny bojownik kurdyjski i – w zależności od źródeł – 68 do około 300 zabitych Rosjan.

Przygotowania do ataku na Ukrainę

Szeregi Grupy Wagnera zaczęły szybko rosnąć przed rosyjskim atakiem na Ukrainę w lutym 2022 roku. Prigożyn ściągnął wówczas do Europy najemników działających w Mali, a także rozpoczął akcję werbunkową w rosyjskich więzieniach. Wyciągał z nich kryminalistów, oferując wolność w zamian za udział w “operacji specjalnej”. Zagadką pozostaje prawne umocowanie takich działań, gdzie formalnie prywatny podmiot przejmuje rolę wymiaru sprawiedliwości.

Niezależnie od tego należy uznać, że metody Prigożina okazały się skuteczne. Nie bez znaczenia był fakt stosunkowo wysokiego wynagrodzenia wypłacanego najemnikom, a także nieoficjalny fundusz pomocy dla rodzin zabitych członków grupy, które niekiedy (bo działanie funduszu jest w ostatnich miesiącach krytykowane) otrzymywały wysokie odszkodowania.

Grupa Wagnera w Ukrainie

W lutym 2022 roku w samym tylko Kijowie miało działać 400 wagnerowców. Ich zadaniem miał być zamach na prezydenta Zełenskiego. Wiadomo, że do takich zamachów doszło – w pierwszym tygodniu po rosyjskim ataku źródła ukraińskie wskazywały na co najmniej trzy próby zamordowania prezydenta, z czego dwie przypisano właśnie wagnerowcom.

Władimir Putin i Jewgienij Prigożyn
Źródło zdjęć: © Government.ru

Władimir Putin i Jewgienij Prigożyn

Kolejne miesiące walk przyniosły Grupie ponurą sławę, związaną z brutalnością zarówno wobec ukraińskich żołnierzy, jak i cywilów. Udokumentowane są przypadki tortur i egzekucji, niekiedy upubliczniane przez samych najemników.

Warto przy tym zauważyć, że w kraju, gdzie oficjalnie zniesiono karę śmierci, Grupa Wagnera wykonuje egzekucje na własnym personelu. Metody te, aprobowane m.in. przez głównodowodzącego rosyjskimi wojskami w Ukrainie (od października 2022 do stycznie 2023 r.) generała Siergieja Surowikina przyniosły spodziewany skutek, radykalnie ograniczając falę niesubordynacji i dezercji, z którą borykała się zarówno armia, jak i wagnerowcy wczesną jesienią 2022 roku.

Krytyka Kremla

Przedłużająca się wojna przyniosła zmianę roli Grupy Wagnera. Dawny oddział najemników przekształcił się w masową formację, której liczebność sięga obecnie nawet 50 tys. ludzi. Grupa Wagnera pełni rolę “mięsa armatniego”, rzucanego na najtrudniejsze odcinki frontu, jak Sołedar, Wuhłedar czy Bachmut. Jak tłumaczy jeden z walczacych po stronie Ukrainy polskich ochotników, ukraińscy żołnierze czują przed wagnerowcami respekt, bo część z nich jest dobrze wyszkolona, jednak nie szanują ich jako żołnierzy.

W wyniku walk, jak szacuje brytyjski wywiad, Grupa Wagnera straciła nawet 50 proc. stanu. Ponieważ Brytyjczycy nie podają konkretnych danych, należy jednak traktować te doniesienia z dystansem.

Mimo tego, coraz ostrzejsze wypowiedzi Jewgienija Prigożyna, dotyczące krytyki współpracy z armią czy jakości dostarczanego wagnerowcom zaopatrzenia doprowadziły do sytuacji, w której Grupa Wagnera staje się dla Kremla coraz mniej poręcznym i wiarygodnym narzędziem.

W takim kontekście szczególnego znaczenia nabierają informacje, upublicznione przez ukraiński wywiad. Zdaniem Ukraińców Kreml tworzy już alternatywę dla wagnerowców. Pod parasolem, roztoczonym przez premiera Michaiła Miszustina nową paramilitarną formację organizuje Gazprom Neft. Prywatna armia powstaje – oficjalnie – jako firma ochroniarska, odpowiedzialna za bezpieczeństwo gazociągów.

Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZaskakująca wypowiedź Zacharowej. Chodzi o Putina
Następny artykułKara za „myślozbrodnię”