A A+ A++

Kierowca Haasa na pierwszym okrążeniu zderzył się z Daniiłem Kwiatem w zakręcie numer 3 i wypadł z toru. Po uderzeniu w barierę Armco samochód rozpadł się na dwie części i eksplodował. Grosjean spędził 28 sekund w płonącym wraku, zanim zdołał z niego wyskoczyć.

Po wypadku, został przetransportowany do szpitala Bahrain Defence Force Royal Medical Services. Początkowo podejrzewano uraz żeber, ale prześwietlenia nie wykazały żadnych złamań. Doznał poparzeń stóp oraz dłoni.

Grosjean powiedział, że przypomniał mu się wypadek Nikiego Laudy z Grand Prix Niemiec w 1976 roku, w którym Austriak doznał poważnych poparzeń.

– Nie wiem, czy słowo cud jest właściwe, czy można go użyć, ale w każdym razie powiedziałbym, że to nie był mój czas umierać. Wydawało mi się, że to trwało dłużej niż 28 sekund. Widziałem, jak mój wizjer był cały pomarańczowy, a wokół mnie były płomienie – powiedział Grosjean w wywiadzie dla TF1 i LCI. – Myślałem o wielu rzeczach. Przypomniał mi się wypadek Nikiego Laudy. Nie chciałem tak skończyć, nie teraz. Nie mogłem dopuścić, żeby taki był finał mojej historii w F1. Musiałem się wydostać, dla moich dzieci.

– Mój 5-letni syn Simon jest pewien, że mam magiczne moce i dysponuję magiczną tarczą miłości. Mam trójkę dzieci i powiedział, że to mnie właśnie ochroniło i pomogło wyskoczyć z samochodu. To bardzo mocne słowa od dzieci. Mój najstarszy Sacha, który ma 7 lat, już więcej rozumie z tego co się stało. Natomiast mój maluch zrobił rysunek z dedykacją dla taty.

– Bardziej bałem się o rodzinę, przyjaciół i przede wszystkim o dzieci, które są dla mnie największym powodem dumy i źródłem energii. Tak naprawdę nie martwiłem się o siebie. Będę musiał popracować z psychologiem, ponieważ naprawdę widziałem zbliżającą się śmierć i nie miałem innego wyjścia, musiałem się stamtąd wydostać. Nawet w Hollywood nie kręcą czegoś takiego – kontynuował. – Nigdy w życiu nie widziałem takiego wypadku.

– Pozostawałem przez 28 sekund w ogniu, choć wydawało mi się, że trwało to zdecydowanie dłużej, ponieważ trzy razy próbowałem wydostać się z kokpitu. Po tym wypadku cieszę się, że żyję. Żeby wyskoczyć, musiałem odpiąć pasy. Kierownicy już nie było, prawdopodobnie odpadła podczas zderzenia.

W szpitalu wojskowym w Bahrajnie pozostanie jeszcze do środy.

– Dłonie miałem poparzone, zwichniętą nogę, myślałem, że mam też złamaną stopę.

Grosjean ma nadzieję, że wystartuje w Grand Prix Abu Zabi.

– Cieszę się, że żyję. Teraz postrzegam pewne rzeczy inaczej, ale potrzebuję też wrócić do samochodu, jeśli to możliwe w Abu Zabi, aby zakończyć moją historię w Formule 1 w inny sposób. To było prawie jak drugie narodziny, a wyskoczenie z płomieni tego dnia jest czymś, co naznaczy moje życie na zawsze. Jest wielu ludzi, którzy okazywali mi duże wsparcie i bardzo mnie to poruszyło, chwilami mam łzy w oczach – zakończył.

Czytaj również:

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJedzenie i picie w pracy tylko w odosobnieniu…
Następny artykułJurata: zmarł śp. Andrzej Śledź.