Głosowania w Radzie Warszawy mają swój zrytualizowany przebieg. Na palcach jednej ręki można policzyć uchwały, w których głosy nie dzielą się dokładnie po linii partyjnej. Czwartkowe omawianie raportu nie należało do wyjątków.
Podczas sześciu godzin dyskusji głos zabierali właściwie tylko radni PiS i tylko po to, by dowodzić, że ekipa Trzaskowskiego źle zarządza miastem. – Nam jest często wstyd za Warszawę na zewnątrz, słyszymy, “a to jesteś z tego miasta, w którym prezydent jest nieobecny” – mówił Cezary Jurkiewicz, szef klubu PiS. – Niech pan wyjdzie poza bańkę informacyjną i zobaczy realne problemy ludzi.
– Jeśli mówi pan, że nie wiem, co się dzieje w Warszawie, to powoduje to uśmiech na mojej twarzy. To minister zdrowia z PiS mówił, że nie widzi zamkniętych restauracji w Warszawie – odciął się Trzaskowski. – Prezydent nie ma klasycznego, regulowanego czasu pracy. Zdarza się, że nie ma mnie cały dzień w Warszawie, wtedy biorę urlop. Kiedy jestem w Warszawie – a jestem właściwie non stop – bo pracuję kilkanaście godzin dziennie.
Podczas swojego przemówienia prezydent Warszawy zaznaczał, że liczy na zmianę zasad rozdzielania pieniędzy przez rząd z Krajowego Planu Odbudowy. Zaznaczał, że przepisy skonstruowano tak, że duże miasta mają utrudniony dostęp do tych pieniędzy. I apelował do radnych PiS, spośród których wielu jest sekretarzami stanu albo wiceministrami, o to, by przekonywali kolegów z rządu do rozwiązań korzystnych dla Warszawy.
Radny PiS obruszony
– My mamy coś załatwiać? To są kpiny. Nic nie będziemy prywatnie załatwiać, to nie jest rola radnych. Jeśli Warszawa chce walczyć z rządem, a nie współdziałać, skutki mogą być takie, a nie inne – odpowiedział radny PiS Dariusz Figura. Obruszał się, że prezydent prosi opozycyjnych radnych o współpracę, a po dwóch i pół roku kadencji wciąż nie znalazł czasu na spotkanie z klubem PiS.
Figura również rozgrzeszał to, że stolica została wyłączona z rozdziału pieniędzy z rządowego funduszu, które przydzielono samorządom sympatyzującym z PiS. – Łkanie, że nie dostaliśmy jakichś 20 mln z Funduszu Inwestycji Lokalnych, to dla mnie oznaka słabości. Na tle innych miast Warszawa ma niskie zadłużenie, trzeba z tego korzystać – przekonywał. I dowodził, że trzeba widzieć “szerszą perspektywę, a nie tylko własny garnuszek”, a pieniądze z rządowego funduszu powinny dostawać słabsze samorządy, a nie Warszawa.
To dobrze, że nie były to jedyne głosy opozycji, że merytorycznie – choć ostro – o inwestycje na Mokotowie dopominał się radny PiS Patryk Górski, że pytania o likwidację kopciuchów stawiał radny PiS Filip Frąckowiak. Bo głos radnego, który brzmi, jakby był przedstawicielem rządu, a nie samorządu, brzmiał na Radzie Warszawy nie na miejscu. To zresztą nie był jedyny taki wypadek – kilka miesięcy temu radny Jurkiewicz przekonywał, że Warszawie należy odebrać unijne fundusze z programu regionalnego i oddać innym samorządom. A radny PiS Maciej Binkowski wtórował mu: – Niech stolica wspiera cały naród.
To pomylenie ról. Na początku kadencji radni składają ślubowanie, którego rota brzmi: “Wierny Konstytucji i prawu Rzeczypospolitej Polskiej, ślubuję uroczyście obowiązki radnego sprawować godnie, rzetelnie i uczciwie, mając na względzie dobro mojej gminy i jej mieszkańców”. Powinni reprezentować interesy Warszawy, a nie rządu.
Trzaskowski wotum zaufania uzyskał. Za zagłosowało 40 radnych KO, 19 radnych PiS zagłosowało przeciw, a radna Monika Jaruzelska wstrzymała się od głosu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS