Arnaud Demare o centymetry pokonał Caleba Ewana w finale szóstego etapu Giro d’Italia. 30-latek wygrał swój drugi etap w tegorocznej edycji włoskiego wyścigu i przeszedł do historii francuskiego kolarstwa.
Czwartkowy etap rozpoczął się bardzo sennie. Przez kilkadziesiąt kilometrów żaden kolarz nie próbował wychylić nosa z peletonu i zawiązać odjazdu. Dopiero Diego Rosa przerwał impas i zdecydował się na samotny rajd, a do kontroli jego przewagi został wysłany, debiutujący w Wielkim Tourze, Clement Davy.
Szczerze, przygotowanie do tego etapu było jednym z najłatwiejszych, jakie mieliśmy w ostatnich latach. Konkretnie, przez 200 kilometrów jechaliśmy prawie tą samą drogą
– powiedział dyrektor sportowy Groupama-FDJ, Sebastien Joly.
Natomiast sam finisz w Scalei należał do emocjonujących. Kolarze Groupama-FDJ obrali lewą stronę szosy, której trzymali się niemal przez cały czas. Trójkolorowy pociąg wygrał przepychankę o pozycję na ostatnim kilometrze. Tym razem do roli ostatniego rozprowadzającego wrócił Jacopo Guarnieri. Włoch świetnie wykonał swoje zadanie, ale Demare i tak musiał w pewnym momencie przeskoczyć na koła Marka Cavendisha i Caleba Ewana.
Cały peleton był wypoczęty, ale chłopaki utrzymali się z przodu. [Michael] Morkov i Cavendish ruszyli 500 metrów przed metą. Czułem, że zdobywają przewagę, ale poczekałem chwilę na kole Jacopo. Wiedziałem, że Cavendish zamknie nam drogę po lewej, więc musiałem finiszować z prawej strony
– tłumaczył.
O zwycięstwie Francuza zadecydowały centymetry, a pomógł idealnie wyprowadzony wyrzut roweru na kresce.
W moim stylu nie jest przechodzenie z tak dalekiej pozycji, ale czułem, że mam moc. Musiałem tylko znaleźć miejsce i odpowiedni moment do przyspieszenia. Spodziewałem się, że będzie naprawdę blisko. Zbliżałem się do prowadzących bardzo szybko, wyrzuciłem rower obok Ewana na linii mety i poczułem, że jestem przed nim. Jednak dopóki zdjęcie fotofiniszu tego nie potwierdzi, nie można być pewnym
– opowiadał 30-latek.
Pierwsza wygrana znacząco podbudowała morale sprintera z Beauvais, a kolejny sukces przyszedł już kolejnego dnia. Demare we środę podkreślał, jak ważna była praca zespołu i wiara we własne siły, a zwycięstwo zdawało się napędzać nie tylko jego nogi, ale i głowę.
Jak często mówię, zwycięstwo sprowadza się do szczegółów. Jeszcze miesiąc temu może byłbym drugi. Dzisiaj wszystko poszło po mojej myśli
– tłumaczył bohater dnia.
To był podręcznikowy sprint
– wtórował mu Joly.
Francuz znacząco powiększył swoją przewagę nad rywalami w klasyfikacji punktowej. Drugi Biniam Girmay traci już 53 punkty, a trzeci Mark Cavendish 69.
Różnica jest ogromna. Jednak w kontekście cyklamenowej koszulki nie chcę być zbytnim optymistą. Wiem, że nic nie jest jeszcze rozstrzygnięte. Wiem, że Grand Tour jest długi. Jesteśmy dopiero w pierwszym tygodniu, więc nie podpalamy się
– zakończył.
Arnaud Demare przy okazji napisał kolejną kartę w historię francuskiego kolarstwa. Dzięki siódmej wygranej został najbardziej utytułowanym trójkolorowym pod względem etapowych zwycięstw na trasie Giro d’Italia. Kolarz Groupama-FDJ wyprzedził w tym zestawieniu dwójkę wybitnych rodaków: Jacquesa Anquetila i Bernarda Hinaulta.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS