A A+ A++

fot. Foto Massimo Paolone/LaPresse

Taco van der Hoorn pięć miesięcy temu nie miał pracy i zastanawiał się, co zrobić ze sobą po sześciu latach ścigania się zawodowo. 10 maja 27-letni zawodnik triumfował na trzecim etapie Giro d’Italia, wygrywając ku swojemu własnemu zaskoczeniu, w rozgrywce, w której od startu stał na, zdawałoby się, straconej pozycji.

Zwycięstwo nie-sprintera na sprinterskim odcinku Grand Touru to jedno z najlepszych widowisk, jakie kolarstwo ma do zaoferowania. Oczywiście nie ma tu batalii na górskich przełęczach, dramatu słabnących faworytów i liczenia sekund na mecie. Jest natomiast batalia samotnego kolarza lub niewielkiej grupki przeciwko całemu peletonowi, rzucenie wyzwania matematycznym kalkulacjom i tradycyjnemu sposobowi rozgrywania sprinterskich odcinków.

Trzeci etap tegorocznego Giro d’Italia nie był typowo płaskim odcinkiem, gdyż spokój mąciły cztery niewielkie wspinaczki, w tym dość stroma przeszkoda na 15 kilometrów przed metą. Nie wszyscy sprinterzy pozostali w grupce goniącej ośmioosobową ucieczkę, a ta na ostatnich 15 kilometrach broni złożyć nie zamierzała. Prowadzący wyścig Simone Pellaud i Taco van der Hoorn woleli spaść z roweru niż obejrzeć na telebimie powtórkę ze zwycięskiego sprintu Petera Sagana i trzymali bardzo wysokie tempo.

Van der Hoorn okazał się silniejszy: 9 kilometrów przed metą zdołał zostawić rywala i samotnie rozpoczął ostatnią część rajdu na metę. Na krętym ostatnim kilometrze stało się jasne, że nikt tego sukcesu mu nie odbierze. Kolarz grupy Intermarché-Wanty-Gobert Matériaux na mecie nie bardzo mógł uwierzyć w swoje szczęście i przed kamerami zdołał wydusić z siebie tylko nieparlamentarne “f****ck!”.

To po prostu niesamowite. Wciąż nie mogę w to uwierzyć. Nie wiedziałem, że mam tylko 4 sekundy przewagi. Może to przez celebrowanie na ostatnich metrach. Czułem zbliżający się peleton, ale obejrzałem się kilka razy i wiedziałem, że są dość daleko. Wiedziałem, że na ostatnim kilometrze mamy dwa ostre zakręty, ale nie znałem drogi

– mówił już spokojniej na konferencji prasowej.

Na sukces Van der Hoorna złożyło się kilka czynników. Holender znalazł się w silnej ucieczce, a na trasie upstrzonej kilkoma niewielkimi podjazdami nie wszyscy sprinterzy poradzili sobie z tempem narzucanym przez zespół Bora-hansgrohe. Niemiecka ekipa w deszczu wycięła sporą grupę konkurentów Petera Sagana, ale w finale Słowak został bez pomocników. Kolarze Cofidisu próbowali zapanować nad sytuacją, ale brak organizacji grał na korzyść uciekającego już samotnie wysokiego Holendra. 20 sekund, 30 sekund. Van der Hoorn widział za sobą peleton, ale wysiłek pogoni okazał się spóźniony i sprinterzy obeszli się smakiem.

Van der Hoorn odniósł swoje czwarte zawodowe zwycięstwo, a pierwsze dla zespołu Intermarché-Wanty-Gobert Matériaux. Wcześniej wygrał Schaal Sels (2017), etap BinckBank Tour (2018) i Primus Classic (2018).

Dziś celem było znalezienie się w ucieczce, postanowiłem, że beze mnie ucieczka nie pojedzie Zwycięstwo nie było w planach, ale musiałem wykorzystać każdą, nawet najmniejszą szansę. Pierwsze zwycięstwo w sezonie dużo znaczy dla nowego zespołu. Dobrze nam szło, byliśmy blisko na Volta ao Algarve. Cieszę się, że ekipa dała mi fajny program startów i wolną rękę po dwóch latach, które spędziłem w Jumbo-Visma pracując w klasykach na Wouta van Aerta i ścigając ucieczki na korzyść Dylana Groenewegena

– dodał.

Holender w karierze reprezentował ekipy De Rijke (2015-2016), Roompot (2017-2018) i Jumbo-Visma (2019-2020). Ta ostatnia nie przedłużyła z nim kontraktu, zostawiając go bez pracy pod koniec pandemicznego roku 2020.

Nigdy nie marzyłem, że wygram etap Giro. Trzy lata temu w kraksie doznałem poważnego wstrząśnienia mózgu. Musiałem odstawić rower na 8 miesięcy, moja kariera wisiała na włosku. Podobnie było pod koniec ubiegłego sezonu, nie miałem kontraktu. Nie poddawałem się i w końcu szansę dostałem w Intermarché-Wanty-Gobert Matériaux

– wspominał szczęśliwy Van der Hoorn.

Jeśli znalazłeś w artykule błąd lub literówkę prosimy, daj nam o tym znać zaznaczając błędny fragment tekstu i używając skrótu klawiszy Ctrl+Enter.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKontrowersje wokół muralu Anny Przybylskiej. „Coś nie wyszło”
Następny artykułKolizja i pościg na Jerzmanowskiej. 30-latek wylądował na płocie, a później w więzieniu