A A+ A++

fot. Massimo Paolone/LaPresse

Gino Mäder dojechał po upragnione zwycięstwo etapowe. Tym razem, gdy obejrzał się na ostatnich metrach, nie było niespodzianek, żaden rywal nie pojawił się, aby sprzątnąć mu upragniony sukces sprzed nosa.

Kolarz ekipy Bahrain Victorious wygrał szósty etap Giro d’Italia, jako jedyny dojechał do mety przed grupką faworytów prowadzoną przez Egana Bernala (Ineos Grenadiers).

Mäder dość wcześnie znalazł się w małej grupce atakującej, która w deszczu zyskała aprobatę peletonu. Akcję napędzał jego drużynowy kolega Matej Mohoric, a na ostatnim podjeździe Szwajcar musiał wziąć sprawy w swoje ręce w starciu z o wiele bardziej doświadczonymi Bauke Mollemą (Trek-Segafredo) i Dario Cataldo (Movistar Team). Trójce 9 kilometrów przed metą zostały 2 minuty przewagi, natomiast 5 kilometrów przed szczytem wspinaczki w San Giacomo półtorej minuty.

Młody Szwajcar samotnie ruszył 3200 metrów przed metą, wiedząc, że za jego plecami taniec faworytów rozkręca już Daniel Martinez. 24-latek wyglądał pewnie, ale zmęczenie dało się we znaki na ostatnim kilometrze i jego przewaga na mecie wynosiła tylko 12 sekund.

Kiedy tylko zostałem sam, myślałem tylko o Paryż-Nicea. Moją myśli podszywała ta wątpliwość, czy nie stanie się to samo. Dopiero na ostatnich 100 metrach zdałem sobie sprawę, że wygram. To bardzo słodkie uczucie

– przyznał na mecie.

Mäder w marcu zmierzał po etapowy sukces na drodze na Valdeblore La Colmiane, gdzie kończył się 7. etap wyścigu Paryż-Nicea. Zmęczonego Szwajcara na ostatnich 25 metrach złapał jednak lider wyścigu Primoz Roglic (Jumbo-Visma), zabierając mu szansę na pierwszy sukces w wyścigu najwyższej rangi.

Tym razem kolarzowi Bahrain Victorious wystarczyło sił, choć już nie bardzo na gest zwycięstwa. Szwajcar przed kamerami sukces dedykował Mikelowi Landzie, liderowi zespołu, który z połamanymi żebrami i obojczykiem opuścił wyścig po piątym etapie.

Wczoraj był bardzo smutny dzień ze względu na to, że straciliśmy Mikela. Dziś postanowiliśmy pojechać dla niego, włożyliśmy dziś wszystko w ucieczkę. Matej był na szczęście bardzo mocny. To takie wspaniałe uczucie po przegraniu etapu Paryż-Nicea o tak niewiele

– tłumaczył.

fot. Massimo Paolone/LaPresse

24-latek, który na poziom WorldTour wszedł w roku 2019, dotychczas pokazywał się tylko w ucieczkach. Po etapowym sukcesie nie zamierza spoczywać na laurach, choć kolarze Bahrain Victorious mogą też myśleć o wsparciu Damiano Caruso w walce o miejsce w pierwszej dziesiątce wyścigu.

Nauczyłem się, że jeśli nie czujesz się mocny, to trzeba łapać się w ucieczkę i próbować. Nie masz wpływu na to, jak pojadą inni, ale kiedy tylko dostrzeżesz szansę na zwycięstwo, powinieneś zrobić swoje i dać z siebie wszystko do samej mety. Kontrolujesz tylko swoje siły, nie ma co ich tracić na zastanawianie się nad rywalami

– wyjaśnił Mäder.

Rozmawialiśmy o taktyce na kolejne etapy. Moja skromna opinia jest taka, że powinniśmy jechać agresywnie, próbować. Jeśli uda mi się złapać w ucieczkę jeszcze raz, na pewno spróbuję [powalczyć]. Jeśli przyjdzie mi na kogoś innego pracować, zrobię to z chęcią

– dodał.

Jeśli znalazłeś w artykule błąd lub literówkę prosimy, daj nam o tym znać zaznaczając błędny fragment tekstu i używając skrótu klawiszy Ctrl+Enter.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCzęstochowskie24: Nawałnice i wichury – pogoda na Śląsku
Następny artykułNiemcy przywracają mały ruch graniczny z Polską