A A+ A++

Andrzej Owsiński

Gdzie polscy kardynałowie?

Papież Franciszek jest niewątpliwie wyjątkowym papieżem, jego wypowiedzi i działania budzą niekiedy zdumienie, a nawet posądzenie o herezję.

Czasami odnosi się wrażenie że więcej mu zależy na sukcesach politycznych aniżeli służbie kościołowi powszechnemu, czyli nam wszystkim, wiernym, ale też i całej ludzkości w służbie Bożej.

Czasy dla chrześcijaństwa są ciężkie, ledwie wyszliśmy ze śmiertelnego zagrożenia bolszewickiego i hitlerowskiego, a już wpadliśmy w totalny atak ze strony skrajnego libertynizmu obyczajowego stanowiącego forpocztę niszczycielskiej siły „globalizmu” w stosunku nie tylko religii, ale całej kultury chrześcijańskiej.

Do tego celu dążą też radykalne odłamy innych religii z muzułmańskimi na czele.

W takich czasach potrzebny jest duch walki w obronie wiary i zrodzonej z jej nakazów kultury, tymczasem w wyniku wyboru w miejsce obrońcy wiary, następcy św. Jana Pawła, zmuszonego do bezprecedensowej abdykacji – Benedykta XVI, Franciszka, który chyba na znak że już drugiego, przynajmniej o tym samym imieniu nie będzie, nie odznaczył się „jedynką” – otrzymaliśmy jako Pasterza Kościoła nie obrońcę owczarni, ale negocjatora z wilkami.

Niektórzy sądząc z tej postawy uważają że obecny papież więcej zabiega o przychylność zdeklarowanych wrogów kościoła, aniżeli o dobro służby w Chrystusowej misji.

Niezależnie od oceny jedno jest pewne: papież Franciszek nie reprezentuje z pewnością „kościoła wojującego” jakim ma być kościół ziemski według tego podziału o jakim mnie uczono przed wielu, wielu laty.

A dzisiaj wobec ataku ze wszystkich stron nie tylko na kościół, ale na całą chrześcijańska kulturę potrzebny jest papież, który podejmie walkę o sprawy zasadnicze, o wierność nauce Chrystusa nawet w obliczu narastających prześladowań.

Przetrwa tylko ten kto będzie śmiało stawić czoło ofensywie zła, próby ugłaskania wysłanników szatana powodują skutki najgorsze w postaci pohańbienia i wejście na drogę nieuchronnego upadku.

28 listopada otrzyma kapelusze kardynalskie 13 nowych członków kolegium, z czego 9 posiadających uprawnienia wyboru papieża. Jest to dość istotne gdyż można spodziewać się w niedługim czasie nowego konklawe.

Niestety nie ma wśród nich Polaka i co bardziej zdumiewające, kolejny raz pominięty jest metropolita krakowski. Jest to tym dziwniejsze że od czasów kardynała Dunajewskiego w XIX wieku wszyscy metropolici krakowscy byli kardynałami /abp Baziak był tylko administratorem/.

Być może w Watykanie nie podoba się niezłomna postawa arcybiskupa Jędraszewskiego?

W ten sposób z 5 kardynałów Polaków tylko jeden ,metropolita warszawski będzie miał prawo uczestniczyć w wyborze papieża reprezentując kościół w Polsce.

Jak na przodujący kościół w skali światowej to stanowczo za mało. Pozostali dwaj uprawnieni polscy kardynałowie są urzędnikami watykańskimi.

A co do tego jedynego który ma reprezentować polski kościół to z pewnością brakuje mu wiele do tej reprezentacji. Przedstawił się dość wyraźnie wygłaszając opinię o pani pod opieką której przez wiele lat uprawiany był oszukańczy proceder przejmowania nieruchomości w Warszawie połączony z krzywdą lokatorów / z czego osobiście też skorzystała/, że „buduje królestwo boże na ziemi”. W czym prześcignęła Chrystusa twierdzącego że „królestwo moje nie jest z tego świata”.

Z taką postawą uniżoności wobec możnych odbiega się zdecydowanie od wymogów reprezentowania polskiego kościoła, który na świecie wyróżnia się zdecydowaną wiernością wobec zasad chrystusowych.

Sprawa pominięcia abp Jędraszewskiego w nominacji kardynalskiej ma dużo większe znaczenie niż skutki personalne. Należy poczytać to jako signum temporis uległości wobec więcej lub mniej jawnych wrogów kościoła i udzielenie pozwolenia na zamach z równoczesnym zakazem obrony.

W moim przekonaniu przynajmniej polscy kardynałowie w Watykanie powinni przeciwko takiej polityce zaprotestować zrzekając się zajmowanych stanowisk i deklarując powrót do Polski, aby stanąć w szeregach obrońców wiary

Wymagany jest jakiś stanowczy znak, że służba Chrystusowi ma znaczenie nadrzędne w stosunku do politycznych zabiegów watykańskiej dyplomacji o uznanie ze strony przedstawicieli światowego „globalizmu” zmierzającego do ostatecznej likwidacji chrześcijaństwa włącznie z jego wpływami na rozwój powszechnej cywilizacji.

Przypomina to wszystko sytuację kiedy Watykan zabiegał o uładzone stosunki z Moskwą, a Prymas Tysiąclecia w Polsce zajął stanowisko „non possumus” płacąc za to wysoką cenę utraty wolności z ryzykiem jeszcze większym.

Tak jest i współcześnie, niestety dotkliwie odczuwamy brak kontynuacji takiego stanowiska mimo znacznie mniejszego ryzyka osobistego.

Mamy wprawdzie wbrew hierarchicznie zorganizowanego kościoła instytucjonalnego próbę jego „demokratyzacji” przez ustanowienie odrębnego stanowiska „przewodniczącego konferencji episkopatu”, a tym samym rozwodnienie odpowiedzialności za dzieło pasterskie wobec kościoła w Polsce.

Nie wiemy zatem kto przewodzi kościołowi w Polsce, a to w czasach najwyższego zagrożenia jest zbyt poważnym mankamentem, ażeby przejść nad tym bez odpowiedniego ustosunkowania.

Potrzebny jest człowiek na miarę kardynałów: Stefana Wyszyńskiego, albo Adama Sapiehy, nieulękły i zdolny do stawienia czoła najcięższym wyzwaniom.

Jestem przekonany że kościół w Polsce stać na wyłonienie takiego przywódcy, który wyprowadzi go z obecnego bardzo niesprzyjającego położenia.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMagda Gessler zrewolucjonizuje żerkowską pizzerię. Premiera w czwartek [WIDEO]
Następny artykułNASA publikuje najbardziej przerażające dźwięki z kosmosu