A A+ A++

„Kumzits” to z jidisz połączenie dwóch wyrazów: „kumen” i „zitsen”, czyli „przyjdź” i „usiądź”, zaś po hebrajsku oznacza spotkanie przy ognisku i wspólne opowiadanie historii, śpiewanie czy jedzenie. – To słowo wiąże się z naszym motywem przewodnim, ogniem, ale też prowokuje do spotkania po długim okresie dystansu społecznego i to na wielu poziomach – artystów z artystami, artystów z publicznością i publicznością między sobą – wyjaśnia Paweł Kowalewski, menadżer programowy Festiwalu Kultury Żydowskiej, kurator projektu Kumzits powstałego specjalnie na 30. edycję imprezy. 

Artyści (nie) obecni

Pomysł na Kumzits przyszedł wraz z pandemią.

– Znienacka znaleźliśmy się w sytuacji, która mocno ograniczyła, zresztą nadal ogranicza, działalność kulturalną oraz organizację festiwali. Nie wiedzieliśmy, czy 30. FKŻ odbędzie się na żywo czy online, czy latem będzie można podróżować i spotykać się z ludźmi. Założyliśmy, że chcemy być razem, mimo dzielącej nas odległości. Artystom, wybranym dzięki formule open call, zaproponowaliśmy współpracę zdalną. Żaden z nich nie przyjechał do Krakowa, by nadzorować powstawanie własnego projektu. Każdy tworzył w swoim mieście i komunikował się z nami za pośrednictwem platformy Zoom – opowiada Kowalewski. Zadaniem członków zespołu FKŻ obecnych na miejscu, w Krakowie, było skontaktowanie zaproszonych gości z lokalnymi krakowskimi artystami, rzemieślnikami, rzeźbiarzami, drukarzami czy performerami, których rękoma dojdzie do realizacji artystycznych pomysłów.

Osobiste historie prawdziwych ludzi 

Projekt połączył trzy miasta: Kraków, Berlin i Jerozolimę. Współpracę w ramach Kumzits organizatorzy nazwali serię interwencji artystycznych w przestrzeni Kazimierza. – Interwencja to coś, co angażuje publiczność i przestrzeń zdecydowanie bardziej niż oglądana pasywnie instalacja artystyczna. Kumzits tworzy osiem projektów partycypacyjnych, w ramach których chcemy zaprosić ludzi do wspólnego działania – m.in. haftowania, zanurzania przedmiotów w parafinie, układania kamyków czy spędzenia czasu w namiocie. Staraliśmy się, by projekty Kumzits były możliwie najbardziej bezpośrednie. Propozycje zaproszonych przez nas artystów nie mają niczego wspólnego z galeryjnym zwiedzaniem sztuki. To osobiste historie prawdziwych ludzi, którzy dzielą się nimi z festiwalową publicznością – tłumaczy kurator.

Autoportret znaleziony na ławce

Jedną z interwencji jest projekt izraelskiej artystki, Noy Arad Yairi, która specjalnie na zamówienie festiwalu przygotowała kilkadziesiąt autoportretów. Swój projekt nazwała „The Artist is Absent” (tłum. artysta jest nieobecny). – W 2018 roku odwiedziłam Kraków na zaproszenie Festiwalu Kultury Żydowskiej. Tym razem nie będzie mnie tu osobiście. Moja nieobecność jest fizycznie widoczna. Moje autoportrety znajdziesz na całym Kazimierzu – porzucone, bez żadnej ochrony, czekają z nadzieją na znalezienie nowego domu. Czy jeśli mnie zauważysz, zaprosisz mnie do siebie? – pyta Noa. Autoportrety artystki to ok. 30-centymetrowe rzeźby. – Figury mają mniej więcej tyle, co głowa człowieka. Kto znajdzie autoportret Noy, będzie mógł… zabrać go do domu, a co więcej, dzięki znajdującemu się z tyłu rzeźby kodowi QR, posłuchać historii artystki – precyzuje Kowalewski. 

Wyhaftuj symbol z nagrobka 

Na skrzyżowaniu ulicy Brzozowej z Joselewicza, w tzw. „Kółeczku”, będzie można spróbować sił w haftowaniu. Symbole zaproponowane przez izraelską artystkę Yael Serlin nie są przypadkowe – pochodzą z polskich nagrobków. – Wybierz ten, który do ciebie przemawia i wyhaftuj go zupełnie dowolnie, tak, jak chcesz. Razem połączymy niewidoczne warstwy historii, postaci, wierzenia i tradycje skupione w jednym symbolu. Jak zahibernowane obrazy, które mają odżyć – zachęca artystka. 

Wspomnienia zatopione w wosku 

Przy ulicy św. Sebastiana 32 na chwilę zatrzymamy się w czasie. Pomogą w tym przedmioty szczególnie dla nas ważne. Projekt „Hanging by a thread” izraelskiej artystki wizualnej Mai Muchawskiej Parnas zakłada zatapianie osobistych talizmanów w parafinie. – Mój pradziadek był producentem świec w przedwojennej Polsce. W mojej tymczasowej pracowni wosku w Krakowie cofam się w czasie, próbując ożywić codzienność, która dawno minęła – wyjaśnia artystka. I zachęca: – Przynieś dwa przedmioty, które reprezentują dwa różne momenty na Twojej osobistej osi czasu (przedmioty, z którymi możesz się rozstać i zostawić w moim warsztacie) i dołącz do mnie w rekonstrukcji wyobrażonej pamięci. 

Na terenie Kazimierza znajdziemy też m.in. plakaty przedstawiające doświadczenia, frustracje i nadzieje czasu pandemii autorstwa Andi Arnovitz z Jerozolimy i Cornelii Renz z Berlina oraz kamyki – ślad projektu mierzącego turystyfikację Kazimierza przygotowanego przez queerową artystkę, R. Stein Wexler. 

Szczegółowy program Kumzits na stronie jewishfestival.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBanaś przed sejmową komisją atakuje i oskarża rząd
Następny artykułPilica Białobrzegi wywalczyła awans do trzeciej ligi