A A+ A++

Mamy obawiać się prac remontowych? Mamy zapraszać fachowców do domu,a może trzeba poczekać z naprawą? Epidemia to czas trudnych decyzji. — Ale nie możemy dać się zwariować — mówi pan Michał, który jako serwisant nie może pracować zdalnie.

Na początku koronawirus wystrzelił z grubej rury. I nawet jak komuś rura w domu zaczęła przeciekać, bał się zadzwonić do fachowca. W głowie była jedna myśl: a jak przyjdzie i nas pozaraża? Dlatego większość z nas, wykorzystując lockdown, wzięła się za różnego rodzaju prace domowe sama. Najczęściej malowaliśmy ściany — w myśl zasady, że przyszedł dobry czas na odświeżenie mieszkania. Wymienialiśmy też panele i przestawialiśmy meble. Markety budowlane pękały w szwach. Teraz trochę spowolniliśmy. Z wielu powodów. Po pierwsze niektórzy z nas mają już remonty za sobą, choć te planowane były na wakacje. Po drugie koronawirus przetrzepał kieszenie i chwilowo nie stać nas na lifting wnętrza. Strata pracy, niższe wynagrodzenie — to wszystko ma dziś znaczenie. A po trzecie odkładamy robotę na „po pandemii”. Ze strachu. Tylko że nie wszystko da się odłożyć. Bo są rzeczy pilne, nagłe, na już…

Czytaj e-wydanie

To tylko fragment artykułu. Cały przeczytasz w środowym (29 lipca) wydaniu Gazety Olsztyńskiej

Aby go przeczytać kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułWędrowny Festiwal Filharmonii Łódzkiej zainaugurowany w archikolegiacie w Tumie
Następny artykułJak San Francisco stało się miastem pełnym sprzeczności