A A+ A++

fot. Johann Walter Bantz/Unsplash Młody, spokojny i utalentowany pięściarz miał wszystko, by zostać najlepszym na świecie (zdj. poglądowe).

Historia Evangelosa Eoussisa to przestroga. Rollercoaster. Jego życie obfitowało w upadki i próby powrotu na szczyt. Młody, spokojny i utalentowany pięściarz miał wszystko, by zostać najlepszym na świecie. Zgubiła go naiwność i brudne wojny gangsterów.

W sobotę 8 maja 2004 roku, krótko po godzinie 23:00, policyjne radiowozy zatrzymują się przy jednej ze ślepych uliczek w Burnswicku. Funkcjonariusze podchodzą do leżącego na jezdni mężczyzny. Okazuje się, że nie żyje. Na jego twarzy, tuż pod prawym okiem, widać ranę postrzałową. Policjanci szybko go rozpoznają. To Lewis Caine – znany lokalny przestępca, skazany w 1988 roku za morderstwo. Wieść o jego śmierci szybko roznosi się po okolicy, bo Caine nie jest pierwszym gangsterem zastrzelonym w Melbourne lub na jego przedmieściach.

Nieco ponad miesiąc wcześniej przy Sydney Road, również w Brunswicku, ktoś z zimną krwią zabił Lewisa Morana – patriarchę owianej złą sławą rodziny Moran. Świadkowie informowali śledczych, że pod hotel, w którym Lewis spożywał alkohol z kolegą, podjechał Ford Falcon w wersji kombi. Z samochodu wysiadło dwóch mężczyzn. Na ich widok Morgan miał zerwać się z krzesła i uciekać. Niestety, oprawcy okazali się szybsi: dopadli swoja ofiarę i z bliskiej odległości dwukrotnie strzelili jej w głowę. Po wszystkim opuścili lokal i odjechali.

Przez dwanaście lat – od 1998 do 2010 roku – w Melbourne, w podobny sposób życie straciło trzydzieści sześć osób z półświatka. Pomiędzy miejskimi gangami trwała krwawa wojna o wpływy i narkotykowy rynek, a jeśli już któryś z jej uczestników został zatrzymany – milczał. Wszystko przez to, że mimo konfliktu gangsterzy zawarli pomiędzy sobą pakt, a złapany nie wsypywał ani kompanów, ani wrogów.

Przez dwanaście lat – od 1998 do 2010 roku – w Melbourne, w podobny sposób życie straciło trzydzieści sześć osób z półświatka. Pomiędzy miejskimi gangami trwała krwawa wojna o wpływy i narkotykowy rynek

fot.Maksym Kozlenko/CC BY-SA 3.0 Przez dwanaście lat – od 1998 do 2010 roku – w Melbourne, w podobny sposób życie straciło trzydzieści sześć osób z półświatka. Pomiędzy miejskimi gangami trwała krwawa wojna o wpływy i narkotykowy rynek

Kilka tygodni po zabójstwie Lewisa Caine’a policjanci aresztowali Keitha Faure’a i Evangelosa Goussisa. Mężczyźni jako ostatni byli widziani z Lewisem; w hotelu Carlton spożywali z nim alkohol, a następnie wspólnie „wyruszyli w miasto”. Okazało się również, że to ta para goniła, a później rozstrzelała Morana. Faure i Goussis stanęli przed sądem.

I o ile pierwszy z nich faktycznie był gangsterem z dziada pradziada, kultywującym rodzinne tradycje bezwzględnym mordercą, o tyle drugi w młodości miał dobre wzorce. Więcej, Evangelos był niezwykle utalentowanym bokserem i kickboxerem. Jego trenerzy twierdzili, że mógł nawet zostać mistrzem świata. Mógł, ale jego dorosłe życie było prawdziwą sinusoidą. Walką dobra ze złem.

Czytaj też: Eddie „Orzeł” Edwards. Najlepszy „najgorszy skoczek narciarski w historii”

„Ange” – dobry chłopak z zadatkami na mistrza

Evangelos Goussis urodził się 14 września 1967 roku w Taszkent, w rodzinie greckich imigrantów. Był najmłodszym z czworga dzieci Aristidesa Goussisa, członka ruchu oporu przeciwko nazistom w czasie II wojny światowej, a później prosowieckiego partyzanta w greckiej wojnie domowej. W 1949 roku, po zwycięstwie prawicy, Aristides wraz z żoną uciekł na tereny dzisiejszego Uzbekistanu, gdzie mieszkał do 1975 roku.

„Ange” miał osiem lat, kiedy pierwszy raz stanął na australijskiej ziemi, po tym jak krewni jego ojca zasponsorowali całej rodzinie podróż do miejsca, w którym miała rozpocząć lepsze życie. Goussisowie szybko się zaaklimatyzowali. Rodzice znaleźli pracę, a dzieci przyzwoicie radziły sobie w szkole. Przeszkodą nie był nawet język angielski, którego cała rodzina dopiero się uczyła. Evangelos odnalazł się wśród rówieśników, w czym bardzo pomógł mu sport. Sprawny fizycznie, aktywny młodzieniec został nawet kapitanem szkolnej drużyny piłkarskiej. Dał się lubić i łatwo nawiązywał nowe znajomości.

Trenerów zachwycała jego naturalność, swoboda ruchu, serce do walki, umiejętność przyjmowania ciosów i ponadprzeciętnie silny lewy hak (zdj. poglądowe).

fot. i yunmai /Unspalsh Trenerów zachwycała jego naturalność, swoboda ruchu, serce do walki, umiejętność przyjmowania ciosów i ponadprzeciętnie silny lewy hak (zdj. poglądowe).

Państwo Goussis ogromną wagę przywiązywali do nauki. Twierdzili, że z dobrym wykształceniem ich pociechy bez problemu odnajdą się w australijskiej rzeczywistości. „Ange” słuchał tych rad, ale w pewnym momencie postanowił, że połączy szkołę i pracę. Trafił do technikum i na praktykę w warsztacie samochodowym, a później blacharni. Dodatkowo, kiedy miał piętnaście lat, starszy brat zabrał go na salę treningową. Tam wyszło na jaw, że nastolatek ma pięściarski talent. Trenerów zachwycała jego naturalność, swoboda ruchu, serce do walki, umiejętność przyjmowania ciosów i ponadprzeciętnie silny lewy hak. Paul Ferrari, jego trener klubowy, mówił:

Był zrelaksowany, a to jest coś, co musisz mieć, coś z czym się rodzisz. On się odprężał i zadawał ładne ciosy. Potrafił je również przyjmować, bez jakiegokolwiek zdenerwowania. Widać było, że ma styl.

Dla Evangelosa boks stał się istotnym elementem codzienności. Dopingowany przez najbliższych, chciał zwojować świat. Swoje pierwsze cztery walki amatorskie zakończył błyskawicznymi nokautami. Lokalna prasa rozpływała się nad jego przebojowością, a specjaliści porównywali jego styl, do tego, który prezentował Mike Tyson. Nic więc dziwnego, że w 1987 roku otrzymał szansę na wyjazd na igrzyska olimpijskie w Seulu. Wystarczyło zwyciężyć w turnieju kwalifikacyjnym. Niestety, „Ange” poniósł porażkę i kto wie, czy nie był to punkt zwrotny w jego życiu.

Czytaj też: Ski, łyże czy narty? Początki narciarstwa w Polsce

„Robaki”, więzienie i powrót na ring

Goussis nie zrezygnował z treningów, a nawet poszerzył je o kickboxing, ale na jego drodze pojawili się nowi znajomi. Brat boksera nazywał ich „robakami”. To byli źli ludzie. Przestępcy, którzy dzięki pieniądzom i wpływom przekonali do siebie wówczas dziewiętnastoletniego, łatwowiernego Evangelosa. Pierwszym symptomem odwrotu w życiu pięściarza była zmiana pracy: zwolnił się z zakładu blacharskiego, by zostać bramkarzem w nocnym klubie w Dandenong. Poklepywany, chwalony i przyzwoicie opłacany  przez lokalnych oprychów przyjmował nowe zlecenia. Czuł się ważny i doceniany.

Pierwszym symptomem odwrotu w życiu pięściarza była zmiana pracy: zwolnił się z zakładu blacharskiego, by zostać bramkarzem w nocnym klubie w Dandenong.

fot.Biatch/CC BY-SA 3.0 Pierwszym symptomem odwrotu w życiu pięściarza była zmiana pracy: zwolnił się z zakładu blacharskiego, by zostać bramkarzem w nocnym klubie w Dandenong.

W styczniu 1988 roku „Ange” kontrolował przepływ narkotyków z i do klubu, w którym pracował. Okazało się, że jeden z dilerów, niejaki Richard Bettoney, zerwał współpracę z bossami, a ci postanowili przykładnie go ukarać. Goussis z kompanami zwabili go do pustego domu. Doszło do szamotaniny, w efekcie której niepokorny diler został dźgnięty nożem. Niedoszły olimpijczyk trafił za kratki. Za zacieranie śladów i usiłowanie zabójstwa dostał osiemnaście miesięcy.

Po wyjściu z więzienia „Ange” spotkał się z bratem. Twierdził, że otrzymał solidną lekcję. Zapewniał, że wróci na dobrą ścieżkę, że znów stanie w ringu i odetnie się od starych znajomych. Postawił na kickboxing. Na treningach harował jak wół, niemiłosiernie obijał worek treningowy i sparingpartnerów. Na efekty nie trzeba było długo czekać; w 1991 roku został mistrzem World Kickboxing Association.

Trzy lata później wrócił do boksu. Otrzymał ofertę walki zawodowej, którą ochoczo przyjął. 10 marca 1995 roku skrzyżował rękawice z Shane’em Wirthem. Pojedynek trwał 39 sekund i zakończył się zwycięstwem Goussisa. Dwa tygodnie później zremisował z Rickym Jacksonem, a w październiku 1997 roku znów zwyciężył przez nokaut. Tym razem posłał na deski Adama Turnera. W pierwszej rundzie.

Gdyby tylko słuchał

„Znowu to przyszło. W chwili, gdy był dobrym, genialnym dzieckiem, przyszedł kolejny z tych robaków” – tak początek kolejnego upadku wspomina brat.

Nazywał się Nick Radev, pochodził z Bułgarii i w przestępczym środowisku uchodził za szaleńca. Na każdym kroku obnosił się ze swoim bogactwem. Koniaki za 400 dolarów? Drogie samochody? Podróże w najdalsze zakątki świata? Tak wyglądała jego codzienność. Pech chciał, że Nick spotkał Evangelosa i zaproponował mu pracę ochroniarza. Zachwycony majętnością i możliwościami gangstera, bokser przyjął ofertę. Kolejny raz wkroczył na złą ścieżkę.

Nic więc dziwnego, że w 1987 roku otrzymał szansę na wyjazd na igrzyska olimpijskie w Seulu. Wystarczyło zwyciężyć w turnieju kwalifikacyjnym.

fot.Ken Hackman, U.S. Air Force/domena publiczna Nic więc dziwnego, że w 1987 roku otrzymał szansę na wyjazd na igrzyska olimpijskie w Seulu. Wystarczyło zwyciężyć w turnieju kwalifikacyjnym.

W 2003 roku Radev stał się następną, śmiertelną ofiarą wojny gangów. „Ange” nie ochronił swojego patrona. W trakcie zabójstwa leżał w szpitalnym łóżku po nieudanej próbie samobójczej, miał paranoję i był uzależniony od narkotyków. Dla bezwzględnych przestępców stał się łakomym i łatwym w kontroli kąskiem. Po opuszczeniu szpitala skumał się z Faurem – i to z nim widziano go na miejscu dwóch wspomnianych wcześniej zbrodni.

Po aresztowaniu bokser i jego kompan twierdzili, że Lewisa Caine’a zastrzelili w samoobronie. Cała trójka jechała do greckiej knajpy, aby coś zjeść. W pewnym momencie siedzący z tyłu Caine miał wyciągnąć broń i pociągnąć za spust. Pistolet się zaciął, a „Ange” błyskawicznie wyciągnął swój i oddał strzał. Ława przysięgłych nie dała wiary tej wersji wydarzeń. Goussis został skazany na dwadzieścia lat więzienia. W trakcie odsiadki ruszył też proces w sprawie morderstwa Lewisa Morana, w którym skazano go na dożywocie.

Wielu ludzi z otoczenia Evangelosa Goussisa twierdzi, że jego historia to przestroga. Powinna uczyć, jak naiwność i poczucie siły może zniszczyć życie. Pierwszy trener komentuje: „Mógł zostać mistrzem świata. Gdyby tylko włożył w to swoje serce. Gdyby tylko słuchał”.

Bibliografia:

  1. G. Tippet, The hard fall of Goussis the contender, „The Age” (dostęp: 30.03.2021).
  2. Underworld kingpin’s killer jailed for life, „The Sydney Morning Herald” (dostęp: 30.03.2021).
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNie żyje jeden z “bohaterów” afery Watergate
Następny artykułBudowa najdłuższego z pozostałych do ukończenia odcinków Nord Stream 2 ma ruszyć w kwietniu