Usprawnianie formalnego działania współczesnych demokracji skłania do pytań o nowe ramy organizacyjne dla tych systemów. Czy jest tam miejsce dla technologii informatycznych? Cyfryzacja zmienia także tę dziedzinę.
Elektroniczne urny
Jak długo istnieją systemy demokratyczne, tak długo mówi się o kryzysie demokracji. Do symptomów tego zjawiska zalicza się m.in. niskie frekwencje wyborcze. Formalne ramy działania demokracji wyznaczają ustawodawcy czy prawnicy. A jednak od czasów Marshalla McLuhana, klasyka nowoczesnej telekomunikacji, wiemy, że „medium jest przekazem“ („Understanding media”, 1964 r.) – forma informacji ma większy wpływ na odbiorcę niż jej treść. Oznacza to, że na efektywność demokracji mają wpływ wspomagające ją technologie informatyczne. Przykładem takiego rozwiązania jest e-voting, czyli głosowanie elektroniczne. Już w roku 1964 użyto systemów wykorzystujących karty perforowane podczas wyborów prezydenckich w siedmiu hrabstwach (county) w Stanach Zjednoczonych.
Od tamtego czasu wydłuża się lista wyborów, podczas których stosuje się coraz nowocześniejsze technologie. Czasami jest to wręcz niezbędne w krajach, w których wiele osób nie potrafi czytać i pisać (np. Indie od roku 1982). Z kolei w roku 1996 miliony Brazylijczyków udały się do elektronicznych urn wyborczych. System autorstwa firmy UNISYS został z powodzeniem zastosowany w wyborach municypalnych. Wyborcy wprowadzali do komputera kod swojego kandydata widzianego na ekranie. Dane z poszczególnych urn elektronicznych przekazywane były do lokalnych centrów wyborczych i dalej do centrali w stolicy. W ten sposób wyłoniono burmistrzów kilkudziesięciu największych miast kraju. Warto dodać, że naciśnięcie klawisza przez wyborcę generowało automatycznie odpowiedni wydruk lądujący w klasycznej urnie, co gwarantowało możliwość dodatkowej kontroli i było zgodne z przepisami wymagającymi papierowej dokumentacji wyborczej.
Zobacz również:
To, co jest możliwe w elektronicznym lokalu wyborczym, da się wykonać bez wychodzenia z domu, pod warunkiem dostępu do internetowego terminala. Techniczna efektywność takich systemów nie budzi wątpliwości, ale pozostają kwestie natury psychologicznej, tj. zaufania do takiej formy głosowania. Sceptyków nie przekonają jednoznaczne statystyki, pokazujące, że problemy podczas wyborów nie wynikają z zastosowanej technologii, ale z błędów popełnianych przez ludzi, czy wręcz ze złej woli. Tymczasem przez internet dokonujemy zakupów na masową skalę, załatwiamy ważne sprawy prywatne, zawodowe czy urzędowe. Dlaczego nie moglibyśmy w ten sposób głosować?
Nowy, postpandemiczny świat
Na pewno z czasem wątpliwości będą malały i w tym z obszarze społeczeństwa informacyjnego. W początkach bankowości elektronicznej również było sporo obaw o bezpieczeństwo takich systemów. Dziś raczej nie ma chętnych do wypełniania papierowych formularzy w bankowym okienku, aby wysłać przelew. Taka forma dokonywania transakcji wynika raczej z tzw. wykluczenia cyfrowego. Tymczasem kryzys pandemiczny wzmacnia i przyspiesza trendy rozwojowe występujące już wcześniej. Popandemiczny świat nowej normalności będzie potrzebował jeszcze więcej miejsc pracy w domowych biurach, więcej sieciowej przepustowości dla wideokonferencji, więcej sprzętu dla mobilnej edukacji czy zdalnych konsultacji medycznych. Cyfryzacja to już cywilizacyjny megatrend tworzenia społeczeństwa informacyjnego oraz sieciowej gospodarki. To także nowe formy działania państwa. Cyfryzacja wkracza do każdej dziedziny naszego życia i nie ominie wspomagania procedur politycznych demokratycznego społeczeństwa.
W tym kontekście pojawia się coraz więcej terminów z przedrostkiem „e-“:
– e-administracja (e-government), technologie informatyczne w administracji publicznej;
– e-partycypacja (e-participation), elektroniczny udział wyborców w procesach demokratycznych, np. dyskusje na określone tematy;
– e-partia (e-party), regulacje umożliwiające elektroniczną działalność partiom (np. zjazdy, wybory władz);
– e-parlament, parlamentarne portale offline, ale także możliwość uczestnictwa obywateli w debatach online, np. w pracach komisji.
Całość ww. obszarów składa się na elektroniczną demokrację (e-demokracy), zwaną także demokracją cyfrową bądź internetową. Jednocześnie w każdym z obszarów dokonywane są wybory, czy to przez prezentowanie określonych opinii, czy też w samym akcie głosowania. W jakim stopniu możliwe jest tu wykorzystanie informatyki i na ile realne w kontekście uwarunkowań prawnych?
Mistrzowie cyfryzacji
Aby odpowiedzieć na to pytanie nie trzeba teoretycznych spekulacji, wystarczy przyjrzeć się rozwiązaniom praktykowanym w Estonii, która uchodzi wręcz za mistrza świata cyfryzacji. Przyczyn tego osiągnięcia jest wiele, ale warto także pamiętać, że należy do nich wielkość kraju, czy raczej niewielkość. W Warszawie mieszka ok. 50% więcej osób niż w całym państwie estońskim (proporcje: ok. 1,8 mln do ok. 1,3 mln). Porównania między krajami mniejszymi a znacznie większymi mogą być zatem tylko warunkowe; niemniej to, co możliwe jest w kraju mniejszym, daje szansę na zastosowanie także w większym państwie.
Początek szerokiej cyfryzacji uruchomił tzw. „e-myślący rząd“ (e-minded) w roku 2001, a w roku 2005 Estonia stała się pierwszym krajem oficjalnie ustalającym ramy prawne dla wyborów internetowych. W ówczesnych wyborach elektroniczne głosy oddało ok. 2% wyborców. W kolejnych latach ten odsetek dynamicznie wzrastał, osiągając 44% w roku 2019. Wygląda na to, że Estończycy przyzwyczaili się już do wygody głosowania online:
– tożsamość potwierdzana jest za pomocą dowodów osobistych z chipem, a także telefonów komórkowych, również ze specjalną kartą SIM;
– głosowanie odbywa się przez aplikację komórkową, zabezpieczonej PIN-em otrzymywanym od Państwowej Komisji Wyborczej.
Zalety takiego systemu są zrozumiałe, podobnie jak zalety wideokonferencji zamiast drogiej i uciążliwej podróży służbowej. Przyjrzyjmy się zatem minusom głosowania przez internet (tabela 1). Przede wszystkim trudność stanowi idealistyczne połączenie 100% bezpieczeństwa technicznego ze 100-proc. anonimowością głosującego. Wiadomo, że w praktyce te gwarancje będą na niższym poziomie niż maksymalny. Z drugiej strony systemy tradycyjne także nie dają pełnej stabilności i pełnej anonimowości. W końcu wrzucając do urny papierową kartkę wyborczą, nie wiemy nawet, czy na pewno oddaliśmy ważny głos, względnie czy w roztargnieniu nie postawiliśmy znaku X w innym miejscu. Komputer ma tę zaletę, że binarnie nie dopuści do oddania głosu nieważnego, chyba że reguły prawne dopuszczają taką możliwość, tj. wybranie opcji: „nie wybieram żadnego kandydata i żadnej partii“ (w praktyce istnieją takie rozwiązania, odrębną kwestią jest pytanie o ich zasadność).
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS