Zdaniem prof. Żurka w polskiej szkole nie od dziś jest problem z czytaniem lektur. Na to, że uczniowie dawno przestali czytać, wskazują liczne badania edukacyjne prowadzone szczególnie intensywnie w połowie poprzedniego dziesięciolecia przez Instytut Badań Edukacyjnych (IBE) w Warszawie. W świetle dokonanych wówczas ustaleń (próbie poddano ponad 16 tys. gimnazjalistów) tylko 7 proc. uczniów polskich szkół czyta regularnie lektury zadawane przez nauczyciela. Oznacza to, że jedynie 3-4 uczniów w klasie spełnia ten podstawowy warunek polonistycznego nauczania. A co z resztą? – Korzystają głównie z opracowań lekturowych, czyli tzw. bryków oraz streszczeń dokonywanych podczas lekcji przez bezradnego wobec tej rzeczywistości nauczyciela – mówi naukowiec.
W badaniach prowadzonych w roku 2016 partnerem IBE był Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II. Wobec ówczesnego boju o kanon lektur szkolnych, zwłaszcza o obecność w nim powieści Henryka Sienkiewicza, o których szeroką obecność walczyli ich miłośnicy, ankieterzy (doktoranci KUL) sprawdzali, ilu uczniów na Lubelszczyźnie tak naprawdę przeczytało Krzyżaków. Badania odsłoniły druzgoczący fakt – na kilka tysięcy ówczesnych gimnazjalistów książkę tę przeczytał jeden chłopiec.
Zdaniem eksperta w kolejnej dyskusji nad kanonem lektur trzeba więc sobie uświadomić, że w szkolnictwie tak naprawdę chodzi nie o to, co uczniowie z niego czytają, lecz to czego nie czytają. Nie ma więc większego znaczenia, czy będzie tam umieszczony Potop w całości czy we fragmentach, czy znajdzie się tam Mickiewicz czy Słowacki, wiadomo bowiem, że 93 proc. uczniów po te lektury nawet nie sięgnie. – Pod koniec lat 90. XX wieku, stanowiących początki depresji czytelniczej w szkole, na zlecenie paryskiej „Kultury” przeprowadziłem ankietę wśród ówczesnych polskich maturzystów, stawiając w niej pytanie: „Czy w Twojej szkole można zdać maturę nie przeczytawszy ani jednej książki?”. Ponad 90 proc. ankietowanych odpowiedziało, że można! Co to oznacza? To, że w środowisku oświatowym dominuje przyzwolenie na nieczytanie, a sam proces analizy tekstów ma charakter fikcyjny – przytacza filolog.
W opinii eksperta KUL, przyczyną zaistniałego stanu był system nauczania zaburzony przez ówczesny źle zaplanowany system egzaminacyjny. – Polska szkoła potrzebuje dziś przed wszystkim strategii rozwoju czytelnictwa. To znaczy urealnienia tego co, jak i kiedy się czyta. Przeciętny polski uczeń obciążony różnymi obowiązkami szkolnymi i pozaszkolnymi jest bowiem w stanie tak naprawdę przeczytać w ciągu roku jedynie od 3 do 4 obszernych pozycji książkowych, a nauczyciel tyleż omówić w sposób pogłębiony, egzekwując przy tym rzeczywistą ich znajomość – zauważa prof. Sławomir Jacek Żurek.
W szkole podstawowej, szczególnie w klasach IV–VI, by zachęcić uczniów do czytania, lektury winne być dobierane z myślą o ich codziennym życiu (literatura dla dzieci i młodzieży), dotykające ich rzeczywistości. Nie można więc kazać dzieciom czytać o tym, co było bliskie ich dziadkom (a często i pradziadkom), w dodatku napisanego językiem kompletnie nieadekwatnym do współczesności. – Uczniowie tego „nie kupią” – zaznacza ekspert.
Jego zdaniem wdrażanie w klasach starszych (VII–VIII) klasyki – arcydzieł Kochanowskiego, Mickiewicza czy Prusa ma sens. – Stopniowo, głównie we fragmentach, by pozwolić uczniom na oswojenie z polszczyzną minionych wieków, a nie na starcie zniechęcić ją, w dodatku na całe życie, do tych pozycji – mówi polonista. Dopiero na takich podwalinach w liceum nauczyciel, znając swoich uczniów, powinien uwzględniać ich indywidualne zainteresowania i potrzeby, dając im więcej szans na samodzielne wybory lekturowe. Dla jednych bowiem lektura „Zbrodni i kary” Dostojewskiego stanie się głębokim przeżyciem intelektualnym, ale dla drugich będzie tekstem za trudnym i wystarczy by przeczytali np. „Łagodną” tego samego autora, mającą mniejszą objętość i napisaną prostszym językiem.
Ważne jest, by młodzi ludzie, ale też nauczyciele poloniści zdali sobie sprawę, że czytanie podnosi poziom rozumienia rzeczywistości, kształtuje umiejętności komunikacyjne i wyostrza myślenie, co przekłada się na jakość życia. także w sposób finansowy. – W wielu zagranicznych firmach, w których zarabia się fortuny, coraz częściej menagerowie pytają kandydatów nie o znajomość realiów giełdowych czy kategorii z zakresu bankowości, ale o to, co ostatnio przeczytali – podsumowuje prof. Żurek.
W poniedziałek 12 lutego rozpoczęły się prekonsultacje zmian w podstawach programowych. Ministerstwo Edukacji zaprezentowało nowe, “odchudzone” wersje podstaw nauczania dla wybranych przedmiotów. Do 19 lutego nauczyciele, rodzice i eksperci oświaty mogli zgłaszać uwagi do zaproponowanych zmian w obrębie kanonu lektur szkolnych.
Prof. Sławomir Jacek Żurek to polski filolog i historyk literatury. Na KUL jest profesorem badawczym.
Zobacz materiał video:
KUL, John Paul II Catholic University of Lublin
Kanon lektur, których nie czytamy – „W opinii eksperta KUL”, prof. Sławomir Żurek #kul #ekspertkul
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS