A A+ A++

MATEUSZ ŁUKIANIUK, dyrektor zarządzający ds. e-commerce ecosystem, odpowiedzialny za content commerce oraz marki Opineo.pl i Skąpiec.pl, a także za platformę Moneteasy: Gdybyśmy mieli generalizować, powiedziałbym: „tak”. Ogólnopojęty e-commerce odnoszący się do handlu online, rok rocznie notuje dwucyfrowe wzrosty na poziomie 16-18 proc. Jego wartość dla rynku polskiego w 2020 roku szacowana jest według danych IAB na 70 mld zł, a biorąc pod uwagę akcelerację wzrostu spowodowaną pandemią COVID-19 możemy spodziewać się dodatkowego wzrostu wspomnianej wartości procentowej. Biorąc jednak pod uwagę złożoność zagadnienia, e-commerce jest zarówno zwycięzcą, jak i jednocześnie przegranym pandemii.

Dlaczego?

Na rynek e-commerce składa się wiele branż oferujących szerokie spektrum usług i produktów. Jedni zdecydowanie zyskali na obecnej sytuacji – mowa tu o takich branżach jak artykuły spożywcze, zdrowie i medycyna, uroda i higiena, elektronika czy gaming. Niektóre z wymienionych kategorii odnotowują wzrosty na poziomie 200-300 proc. Potwierdzają to zarówno raporty branżowe, jak i dane o trendach zakupowych, analizowane przez nas na Skąpiec.pl. Bohaterami są kategorie, ale również indywidualne produkty, jak np. maszyny do pieczenia chleba, które osiągnęły rekordowe wzrosty +1000 proc. Skala sprzedaży przed i w trakcie pandemii ma tu oczywiście duże znaczenie i powinniśmy brać na to poprawkę. O produktach takich jak maseczki, rękawiczki lateksowe czy płyny do dezynfekcji nie wspominam, ponieważ popyt na nie, wynikający zarówno z podsycanej atmosfery strachu, jak i późniejszych obostrzeń ze strony rządu, przewyższał podaż.

Mateusz Łukianiuk, odpowiedzialny za marki Opineo.pl i Skąpiec.pl Fot.: Forbes.pl

Czego jeszcze szukaliśmy w sieci w trakcie pandemii?

Niezmiennie dużym zainteresowaniem cieszy się branża spożywcza oraz środki higieny. Natomiast na początku pandemii największe zainteresowanie dotyczyło produktów z obszaru ochrony i dezynfekcji. Z biegiem czasu na popularności zyskały branże powiązane z czasem wolnym i hobby – chodzi m.in. o książki, gry komputerowe lub na konsole, sprzęt do ćwiczeń w domu. Obecnie dużym zainteresowaniem cieszy się kategoria dom i ogród.

To efekt wiosny i zbliżającego się lata?

Ludzie z racji pandemii i konieczności pracy w trybie home office, czy opieki nad dziećmi, spędzali w domach dużo więcej czasu. Pokłosiem tego było chociażby dostrzeganie mankamentów w postaci np. zniszczonych mebli. Innym czynnikiem sprawczym jest chęć wprowadzenia upiększeń, w dużej mierze w celu polepszenia swojego samopoczucia. Mówię o takich rzeczach, jak np. zakup dywanika czy też doniczki. Jak widać często wyśmiewane lub bagatelizowane feng shui zaczęło nabierać większego znaczenia. Z drugiej strony komunikaty rządowe, odnoszące się do planów wakacyjnych i możliwości wyjazdowych, skłaniają ludzi do planowania raczej stacjonarnego wypoczynku. Efektem jest wzrost zainteresowania produktami związanymi z wypoczynkiem w ogrodzie. Przykładowo, meble ogrodowe odnotowały 300-proc. wzrost rok do roku.

A które kategorie produktów zaliczyły największe spadki?

W dużej mierze te, których wykorzystanie zostało ograniczone w związku z zaistniałymi okolicznościami. I tu odnoszę się w dużej mierze do turystyki czy fotografii ze spadkami sięgającymi 60 proc. Do tego trzeba wymienić dobra luksusowe i produkty nie będące pierwszą potrzebą konsumencką. Przykładowymi kategoriami, które straciły najwięcej z tej perspektywy są biżuteria i zegarki, a także odzież.

Spadki wynikały z zamrożenia gospodarki?

To wypadkowa kilku czynników. Pierwszy to oczywiście lockdown. Do tego dochodzą także brak możliwości podróżowania, destabilizacja na rynku pracy oraz obawy o kondycję finansową gospodarstw domowych i specyfika samych produktów. W przeważającej większości nie są to dobra pierwszej potrzeby.

Zobacz także: Sprzedaż online, czyli nowa normalność w handlu

Czeka nas teraz przyspieszenie na rynku handlu internetowego w Polsce?

Według mnie to nieunikniony kierunek. Obecna sytuacja, wynikająca z pandemii, działa obecnie jak katalizator wspomnianego wzrostu, ale sam trend i jego nasilanie się widoczne były już przed pandemią. Społeczeństwo ulega coraz większej digitalizacji, nie tylko w obrębie zakupów online. Rośnie liczba urządzeń elektronicznych przypadających na użytkownika gospodarstwa domowego i udział płatności mobilnych przy realizacji zakupów. Do tego dochodzą zmiana pokoleniowa, coraz większe grono internautów oraz idące za tym przesuwanie budżetów reklamowych z offline i telewizji do internetu. Według statystyk liczba użytkowników internetu w Polsce wynosi ponad 27 milionów. Z kolei według obliczeń eShopWorld, 19,5 mln osób dokonuje regularnych zakupów online. Co roku Polacy wydają w sklepach internetowych równowartość 416 dolarów. Wstępne prognozy Admitad Report 2018/2019 mówią, że do 2022 r. liczba ta wzrośnie do 546 dol., a liczba kupujących w internecie wzrośnie do 21 mln.

Obecny udział e-commerce w ogólnym handlu detalicznym w Polsce wynosi obecnie 7 proc. Jaki jest potencjał wzrostu?

Według wstępnych prognoz w ciągu najbliższych 2-3 lat ten udział wzrośnie do 10 proc. Weryfikując trend wzrostu oraz średni udział e-commerce w handlu – dla Europy wynosi on 9 proc. Rekordzistami są Wielka Brytania osiągająca poziom 19 proc. czy Niemcy z wynikiem ponad 15 proc. Najbardziej dynamicznym wzrostem mogą pochwalić się jednak Chiny, reprezentowane przez jedne z największych globalnych marek e-commerce, jak Alibaba czy JD.com. W ich przypadku udział ten wynosi obecnie 36 proc., a szacunki na najbliższe lata są jeszcze bardziej ambitne. Planowany udział e-commerce w Państwie Środka w 2023 r. ma wynieść aż 63,9 proc. Jak widać od lidera peletonu dzieli nas spory dystans, mamy więc nad czym pracować.

Fot.: PAP (zdjęcia)

Jak mocno straci handel tradycyjny?

Jest to uzależnione od ogólnego tempa wzrostu handlu oraz wzrostu udziału e-commerce. Straty wynikające z pandemii oraz podyktowanego nią ograniczenia lub całkowitego zakazu handlu już są liczone w miliardach złotych. Stopniowe odmrożenie gospodarki i otwarcie galerii handlowych nie pozostawiło złudzeń. Stęsknieni konsumenci nie dokonali oblężenia swoich ulubionych butików i sieciówek. Wypowiedzi nielicznych konsumentów, którzy w pierwszych dniach od odmrożenia gospodarki zawitali do galerii, wskazywały bardziej na ciekawość bieżącego stanu rzeczy lub nudę, niż na realną potrzebę konsumpcyjną. Na pewno wpływ na to ma utrzymująca się świadomość zagrożenia oraz podwyższonego ryzyka przebywania w dużych skupiskach ludzkich. Konsument, mając możliwość wyboru opcji zakupu online lub offline, skłania się bardziej ku tej pierwszej opcji z racji bezpieczeństwa i wygody. W dodatku coraz większa ilość sklepów zapewnia darmowy zwrot towaru, co dodatkowo pozytywnie wpływa na doświadczenia zakupowe online.

Czy liczba sklepów internetowych będzie rosnąć? A może raczej rynek będzie się konsolidować?

Gdy sprzedaż tradycyjna przeżywa kryzys, wielu przedsiębiorców chcąc ratować swój biznes, postanowiło przenieść sprzedaż do internetu. Dla osób nie mających styczności z handlem w sieci na pewno nie była to sprawa prosta, ale – jak wiemy – „Polak potrafi”. Część firm ograniczyła się do chału … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułAdobe Flash Player już bez krytycznej luki. Koniecznie pobierz aktualizację
Następny artykułURE: prawie 52 mld zł na inwestycje sieciowe w elektroenergetyce w najbliższych pięciu latach