A A+ A++

Był to pierwszy od czterech lat w miarę spokojny rok. Rok
bardzo udany dla inwestorów. Nie zabrakło jednak rys i pęknięć w światowym
systemie finansowym, których skutki mogą w pełni zmaterializować się dopiero w
roku 2024.

Po kilku bardzo burzliwych latach wreszcie nie miałem
większego problemu z ograniczeniem poniższej listy do 10 pozycji. Rok 2023 był czasem
względnej stabilizacji w globalnej gospodarce, a największym zaskoczeniem był
brak powszechnie zapowiadanej recesji. Skorzystali na tym inwestorzy, których
portfele odrabiały straty po fatalnym roku 2022.

Na koniec listopada pozycja „złoto
monetarne” wyceniana była na 23,50 mld dolarów
– wynika z
danych o oficjalnych aktywach rezerwowych. Korzystając z danych LBMA, można
policzyć, że na koniec listopada było to ok. 11,532 mln uncji. Był to już ósmy
z rzędu miesiąc, w którym Narodowy Bank Polski zwiększał rezerwy złota.  

Pierwszych zakupów królewskiego kruszcu w 2023 r. dokonano w
kwietniu, kiedy
kupiono niemal 15 ton. W maju w skarbcach NBP złota
było więcej o prawie 20 ton, natomiast w
czerwcu dołożono prawie 14 ton. Najwięcej kruszcu w skarbcach NBP przybyło
jednak w lipcu,
kiedy do skarbców dodano 22,4 tony. Niespełna 15 ton kruszcu pojawiło się w
sierpniu. Statystyki za wrzesień pokazały wzrost
rezerw złota o kolejne 19,3 ton. W październiku przybyło kolejne 6,2 ton. W
listopadzie przybyło kolejne 18,7 ton.

Łącznie w skarbcach NBP w 2023 roku przybyło ok. 130 ton
złota, a polskie
rezerwy kruszcu przewyższyły stan posiadania Wielkiej Brytanii. Przez
ostatnie 11 miesięcy największymi nabywcami „barbarzyńskiego reliktu” były Ludowy Bank Chin oraz
Narodowy Bank Polski. I wiele wskazuje na to, że nie jest to ostatnie słowo
polskiego banku centralnego. — Dokonujemy intensywnych zakupów
złota, (…) chcemy dojść do 20 proc. rezerw w złocie, bo czasy są niespokojne
– powiedział prezes NBP Adam Glapiński.

9. „Dziura Morawieckiego”

Według projektu budżetu w 2024 roku w kasie państwa
zabraknie nominalnie rekordowych 164,8 mld złotych, a potrzeby
pożyczkowe rządu sięgną astronomicznych 420,6 mld zł. Ma to być rok
potężnego przyrostu wydatków państwa finansowanych pożyczkami zaciąganymi na
rynkach finansowych i powiększające dług publiczny. O ile
do wieszczonej przez niektórych „budżetowej katastrofy” jest nam jeszcze daleko,
to jednocześnie stan finansów publicznych Polski w 2023 roku uległ poważnemu
pogorszeniu.

Rok 2024 jedynie pogłębi ten problem. Niepokoją zwłaszcza galopujące
koszty obsługi coraz większego długu publicznego. W tym i w przyszłym roku
na odsetki dla wierzycieli Polski wydamy po ok. 66 miliardów złotych. Mówiąc
wprost: nie stać nas na natychmiastową i równoczesną realizację
większości przedwyborczych obietnic
(podwyżka 500+, n-te emerytury, podwojenie
kwoty wolnej PIT, „odkręcenie”
“Polskiego ładu” w kwestii składki zdrowotnej dla przedsiębiorców
itp., itd.).

Oliwy do ognia dolał nowy rząd Donalda Tuska, który zdecydował
się powiększyć przyszłoroczny deficyt do 184 miliardów złotych, przy okazji
nieco naciągając założenia makroekonomiczne. To rachunek wystawiony nam za „hojną”
kampanię wyborczą. Jeśli za „hojność” w ogóle można uznać opłacanie swoich
obietnic cudzymi pieniędzmi.

8. Libertariańska „rewolucja” w Argentynie

Największą wyborczą sensacją A.D. 2024 nie były wybory
parlamentarne w Polsce, lecz prezydenckie w Argentynie. Pogrążony w
permanentnym kryzysie gospodarczym kraj postanowił odsunąć od władzy zarówno
skompromitowanych peronistów jak i nieudolną „prawicę”, przekazując władze
Javierowi Mileiowi. Skrajnie
wolnorynkowemu ekonomiście o libertariańskich poglądach.  Milei w kampanii wyborczej obiecywał
likwidację banku centralnego, ale zaczął
urzędowanie od drastycznej dewaluacji peso. Zlikwidował za to połowę
ministerstw i zapowiada
ostre cięcie subsydiów, socjału i wydatków na biurokrację.

Czas pokaże, czy wolnościowa kontrrewolucja w Argentynie się
powiedzie, czy też zakończy podobnie jak inne tego typu zrywy. Na
razie cieszą się inwestorzy, dla których powrót kraju do gospodarki
rynkowej i ustabilizowanie finansów państwa może oznaczać okazję inwestycyjną
dekady.

7. Płytka recesja w Europie

Rok temu recesja w strefie euro była scenariuszem bazowym
dla większości ekonomistów i inwestorów. Kryzys energetyczny, załamanie w
przemyśle, szalejąca inflacja zubożająca konsumentów oraz gwałtowne podwyżki
stóp procentowych w EBC miały zagwarantować spadek PKB. Ten jednak był –
przynajmniej jak dotąd – wyjątkowo płytki.

Pierwsze dwa kwartały 2023 roku przyniosły minimalne (po
0,1% kdk) przyrosty realnego PKB, a w
trzecim kwartale gospodarka eurolandu skurczyła się tylko o 0,1% kdk.
Zapewne także czwarty kwartał przyniesie wynik ujemny, na
co wskazują odczyty PMI. Ale już druga połowa 2024 roku ma przynieść
ożywienie. Póki co mamy jednak taką dziwną stagflację: zerowy wzrost
gospodarczy, wysoką inflację, ale też najniższe w historii strefy euro
bezrobocie i brak rąk do pracy podtrzymujący presję płacową i inflacyjną.
Ekonomiści będą musieli poszukać nowego określenia na to zjawisko.

6. Siła (i problemy) gospodarki USA

Wiele prognoz z zeszłorocznej jesieni zakładało także
recesję w największej gospodarce świata. Ta jednak okazała się nad wyraz odporna
na najostrzejszy od 40 lat cykl podwyżek stóp procentowych. Pomimo realnego
spadku sprzedaży detalicznej i regresu w produkcji przemysłowej PKB
USA w III kwartale odnotował annualizowany wzrost o przeszło 5%! Zamiast
recesji otrzymaliśmy więc dziwny boom gospodarczy przy
bardzo niskiej stopie bezrobocia, rekordowej liczbie wakatów na rynku pracy
oraz malejącej
inflacji CPI. Było to chyba największe zaskoczenie makroekonomiczne 2023 roku.

Jednakże w roku 2024 siła
Ameryki może okazać się iluzją wywołaną skrajnie ekspansywną polityką fiskalną
ekipy Bidena. W tle mamy rekordowe
statystyki bankructw, tlący się kryzys bankowy (o tym później), potencjalne
kłopoty z refinansowaniem długu w 2024 roku (zarówno publicznego jak i
prywatnego), redukcję rozdętych wydatków publicznych oraz mocno spolaryzowaną
kampanię wyborczą przed jesiennymi wyborami prezydenckimi. Na to wszystko
nakłada się problem monstrualnego długu publicznego i galopujących kosztów jego
finansowania, które po raz pierwszy w historii mogą przekroczyć bilion dolarów
rocznie. Dość powiedzieć, że przez ostatnie pół roku zadłużenie rządu
federalnego powiększyło się o blisko 2,5 biliona dolarów, sięgając rekordowych  33,89 bilionów dolarów.

5. „Siódemka wspaniałych” i hossa na Wall Street

Wygląda na to, że dno bessy na nowojorskich giełdach zostało
ustanowione już w październiku 2022 roku, gdy stało się jasne, że inflacja
osiągnęła swój punkt kulminacyjny w obecnym cyklu. Ale ceny akcji na Wall
Street na dobre zaczęły rosnąć dopiero od początku stycznia 2023 r. I przez
pierwsze 10 miesięcy roku praktycznie cała
zwyżka giełdowych indeksów była napędzana przez zaledwie 7 spółek, zwanych
potocznie „Siódemką Wspaniałych” (w nawiązaniu do klasycznego westernu). Aż do
października owa siódemka (Meta (dawnej Facebook), Apple, Amazon, Alphabet
(dawny Google), Microsoft, Tesla) wygenerowała praktycznie całość zwyżki indeksu
S&P500.

Zwyżka notowań „Wspaniałej Siódemki” była napędzana przez manię
spekulacyjną wokół tematu algorytmów tzw. sztucznej inteligencji (AI).
 Prym wiodła tutaj Nvidia, dostarczająca  „kilofy i łopaty” dla nowej gorączki złota.
Wyniki finansowe producenta kart graficznych i dostawcy usług chmurowych zadziwiały
nawet największych optymistów. Akcje Nvidii w 2023 roku podrożały o 240%.

Prawdziwa hossa na Wall Street eksplodowała jednak dopiero w
końcówce roku, gdy rynek z entuzjazmem zaczął wyceniać zmianę
polityki monetarnej Rezerwy Federalnej (o tym dalej). Od końcówki listopada
do Świąt Bożego Narodzenia S&P500
zyskał 16% i niemal wyrównał szczyt poprzedniej hossy. Skokowo wzrosła też
liczba walorów uczestniczących w hossie, a Dow
Jones ustanowił nowy nominalny rekord wszech czasów.

4. Polska „stronk”

Jesienią 2022 roku polskie aktywa były chyba najbardziej
znienawidzonymi aktywami na świecie. Nikt nie chciał nas tykać za sprawą wojny
na Ukrainie, sięgającej pod 20% inflacji CPI, rozchwianych finansów państwa,
gospodarczej dekoniunktury, nielubianej władzy skonfliktowanej z Brukselą i
nieprzewidywalnej polityki monetarnej. W 2023 część z tych czynników ryzyka
ustąpiła lub wyraźnie osłabła. Przede wszystkim znaczącej poprawie uległy
parametry makroekonomiczne: spadły ceny energii, inflacja wyraźnie się obniżyła
(choć wciąż jest stanowczo zbyt wysoka), stopy procentowe najprawdopodobniej są
już realnie dodatnie ex ante, konsument napędza ożywienie gospodarcze, a do
rachunku bieżącego powróciła nadwyżka.

Rok później sytuacja zmieniła się o 180 stopni. WIG i WIG20
znalazły się w pierwszej dziesiątce najmocniej rosnących indeksów giełdowych
świata. Ten
pierwszy ustanowił nowy rekord wszech czasów, a WIG20 od początku roku
zyskał przeszło 30%. Nowe historyczne szczyty ustanowiły także  mWIG40 i sWIG80, także dowożące imponujące
stopy zwrotu.

Do tego dołożyła się niewiedziana od dekady siła złotego. W listopadzie
kurs euro po raz pierwszy od marca 2020 roku znalazł się poniżej 4,35 zł. Analitycy
zdążyli już obwieścić „erę mocnego złotego”, który w 2023 roku postanowił
ostatecznie (oby!) porzucić okres covidowej słabości. Tak na złoty jak i na GPW
katalizatory hossy były dwa: wolta Fedu oraz zmiana władzy w Polsce, która wywołała
zmasowany napływ kapitału zagranicznego.  W 2023 roku złoty zyskał do euro 8,5% i był to
pierwszy rok nominalnej aprecjacji polskiej waluty po trzech latach osłabienia
PLN.

3. Globalna dezinflacja i bezprecedensowy spadek podaży
pieniądza

Jedna rzecz bezapelacyjnie w tym roku poszła po myśli
ekonomistów. Zgodnie z powszechnymi oczekiwaniami po dwóch latach inflacyjnego
tsunami wreszcie doszło do gwałtownej dezinflacji. Czyli generalnie do
spowolnienia wzrostu cen w gospodarce. Lub – pisząc poprawnie – wolniejszego tempa
spadku siły nabywczej pieniądza. W USA inflacja CPI wyhamowała z 9,1% do 3,1%.
W strefie euro z 10,6% do 2,4%, a w Polsce z 18,4% do 6,6%. Nadal są to jednak
odczyty stanowczo wysokie (zwłaszcza w Polsce i innych krajach naszego regionu),
ale już przynajmniej zbliżone do nominalnych stóp procentowych bankach
centralnych.

Te ostatnie zdecydowały się nam zaaplikować niewidzianą od
pokolenia terapię antyinflacyjną. Fed i EBC w 2022 roku porzuciły politykę
niedodatnich stóp procentowych i na początku drugiej połowy roku „dojechały” ze
stopami do najwyższych poziomów od ponad 20 lat, równocześnie prowadząc politykę
ilościowego zacieśniania – czyli „odsączania” podaży pieniądza w systemie
bankowym. Efekty było widać  także w
realnej gospodarce: w  Stanach
Zjednoczonych po raz pierwszy od czasów Wielkiej Depresji z lat 30-tych XX
wieku odnotowano spadek podaży pieniądza M3 w ujęciu rok do roku. Podobnie było
w strefie euro. Za to w Polsce pieniądza wciąż radośnie przybywa w tempie ponad
8% w skali roku.

2. Kryzys bankowy w Stanach Zjednoczonych

W
marcu wybuchł pierwszy od 2008 roku kryzys bankowy w Stanach Zjednoczonych.
Upadły trzy dość znaczące banki regionalne: nowojorski Signature Bank oraz
kalifornijskie Silicon Valley Bank i First Republic Bank. Zabawne, że podobnie
w podczas „Paniki roku
1907” kryzys zażegnała wspólna interwencja  banku JP Morgan oraz (nieistniejącej jeszcze
wtedy) Rezerwy Federalnej. W połowie marca Fed
awaryjnie wpompował w system bankowy ponad 300 miliardów dolarów,
prawdopodobnie ratując przed plajtą dziesiątki innych regionalnych banków. A na
początku maja JP Morgan Chase bardzo okazyjnie nabył od państwa amerykańskiego
aktywa upadłego First Republic Bank. Jak dotąd ta interwencja
zakończyła sprawę, ale nie można być pewnym, czy problem nie wróci w
nadchodzącym roku.

Jak zwykle do
kryzysu doprowadziła polityka Rezerwy Federalnej połączona z chciwością i
głupotą niektórych bankierów z sektora prywatnego (notabene Fed formalnie też jest bankiem prywatnym). Problem w postaci
setek miliardów niezrealizowanych bankowych strat na portfelach obligacji
skarbowych i hipotecznych wciąż pozostaje nierozwiązany. A tak na marginesie w
tym samym czasie w Europie rozegrała
się faktyczna plajta Credit Suisse, który nie
wytrzymał rynkowej zawieruchy i został w trybie awaryjnym przejęty przez bank
UBS.

1. Wolta Fedu i szaleństwo na rynkach długu

O ile rok 2023 przyniósł cykliczny szczyt stóp procentowych,
to oczekiwania na rok 2024 mówią o rozpoczęciu cyklu obniżek. Po grudniowym
posiedzeniu Federalnego Komitetu Otwartego Rynku niemal wprost ogłoszono, że na
przyszły rok planowane są trzy obniżki stóp procentowych Fedu. A rynek już 5
albo nawet 6 cięć stopy funduszy federalnych (po 25 pb. każda).

Mamy więc do czynienia z długo oczekiwanym „gołębim zwrotem”
(ang. Fed pivot) w polityce monetarnej banku centralnego USA. Ma to (i będzie
miało) konsekwencje dla praktycznie wszystkich klas aktywów. Najostrzejszą
reakcję widać było na rynku amerykańskiego długu skarbowego.  Rentowność obligacji 2-letnich od połowy
października do połowy grudnia spadła z 5,25% do 4,3%. W przypadku papierów
10-letnich odnotowano spadek z przeszło 5% do niespełna 3,9%.

Wcześniej rentowności Treasuries sięgnęły najwyższych
poziomów od kilkunastu lub nawet dwudziestu kilku lat. Względnie wysokie (nawet
w ujęciu realnym!) rynkowe stopy procentowe tłumiły hossę na Wall Street,
utrzymywały moc dolara oraz dołowały notowania surowców przemysłowych,
powstrzymując przy tym rajd dolarowych cen złota. To wszystko z hukiem puściło
jesienią ’23.

Realizacja poluzowania polityki Fedu będzie oznaczać
przestawienie wajchy na rynkach finansowych. Jeśli Fed faktycznie zacznie ostro
ciąć stopy procentowe, to znacząco osłabi dolara, podbije ceny surowców i
metali szlachetnych i zasieje ziarno dla kolejnej fali inflacji w USA i na
świecie. Reflacja albo recesja – to główny dylemat, z którym wchodzimy w rok
2024.

To już jedenasty tekst z cyklu „najważniejszych wydarzeń roku w świecie pieniądza”

Zachęcamy do spojrzenia na podsumowania „listy przebojów” z poprzednich lat:

Źródło:
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułJest kandydat Czarnka na prezydenta Zamościa. Wkrótce ruszy jego proces o “fabrykowanie dowodów”
Następny artykułCzy WILK zawsze bywa zły? Działalność 17 WBZ w pigułce.