- Głosowanie w gdańskim budżecie obywatelskim trwało dwa tygodnie. Wzięło w nim udział 53 tys. mieszkańców
- Dziennikarz wykazał, że można było pozyskać wiele numerów PESEL (z ogólnodostępnych źródeł) i w imieniu ich właścicieli oddać głosy
- Oddanie głosu w imieniu prezydent miasta nie świadczy o luce systemu, a o działaniu niezgodnym z prawem – przekonuje rzecznik ratusza
- Mieszkańcy wciąż nie usłyszeli od pani prezydent słowa “przepraszam” ani też zapewnień, że ich dane są bezpieczne – uważa Koprowski
Kilka dni temu dziennikarz portalu trojmiasto.pl Krzysztof Koprowski wykazał w swoim artykule, że system informatyczny szeroko reklamowanego przez miasto budżetu obywatelskiego nie weryfikuje w żaden sposób powiązania numeru PESEL z faktycznym jego posiadaczem.
Dziennikarz opisał potencjalnie niebezpieczną sytuację
“Możemy zatem wprowadzić numer PESEL osoby płci żeńskiej, zaś jako imię i nazwisko wpisać całkowicie wymyślone dane mężczyzny. Dowolnie wpisana fraza jest również akceptowana przez system” – pisał dziennikarz.
Autor materiału zwracał uwagę, że jest to potencjalnie niebezpieczne, bo istnieje ogólnodostępny internetowy Krajowy Rejestr Sądowy, gdzie bez większego problemu można znaleźć dane o osobach związanych z organizacjami pozarządowymi lub angażujących się w działalność gospodarczą.
W teorii więc można pozyskać wiele numerów PESEL (także i z innych źródeł) i w imieniu ich właścicieli oddać głosy w gdańskim budżecie obywatelskim. I to z jednego numeru telefonu, bo system tego nie wychwyci i nie zablokuje.
Urzędnicy oburzeni, że ktoś oddał głos w imieniu prezydent Dulkiewicz
Koprowski przyznał w tekście, że w ramach testu zagłosował w imieniu prezydent Dulkiewicz, a system zaakceptował jego głosy. Dziennikarz zastrzegł, że robi … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS