A A+ A++

Jak się zbudzi, to nas zje – taka narracja długo dominowała wśród politycznych i eksperckich elit Zachodu, a powtarzali ją chętnie zwykli obywatele. Ostatnio osłabła, bo nie trzeba być geniuszem analizy strategicznej, by zauważyć, że Rosja i tak okazała się dość nieobliczalna. Mimo pieszczot i karesów, a także oczywistej kalkulacji, że rozpętanie otwartej wojny w Europie wcale się jej nie opłaci, i tak napadła na Ukrainę. W dodatku popełnia tam zbrodnie, które przypominają mroczne czasy II wojny światowej, i sama zamyka sobie drogi powrotu do wspólnoty narodów cywilizowanych. Ale i tak tu i ówdzie jeszcze podnoszą się głosy: „nie drażnić bardziej”, „nie eskalować”, „nie zapędzać do narożnika”… Bo jak zapędzimy, to wiadomo: Rosjanie odetną nam gaz i ropę. Cóż, i tak odcięli. I to pomimo ton e … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTak się długów nie odzyskuje. Trafili za kratki
Następny artykułNagelsmann grzmi ws. nowego bramkarza Bayernu. “Każdy widzi, jaka jest sytuacja”