Lubuskie tworzy szpitale, poradnie, rozdaje stypendia, dodatki, by załatać kadrową lukę w dziecięcej psychiatrii. W pomoc muszą się jednak zaangażować także rodzice.
Co roku rośnie liczba dzieci pozostających w kryzysie psychicznym, liczba prób samobójczych (wzrost o 150 proc. w całym kraju), coraz więcej dzieci wymaga hospitalizacji na oddziałach psychiatrycznych. System korkuje się, bo na rynku zdrowia brakuje lekarzy psychiatrów, psychologów i psychoterapeutów.
– Dorośli muszą zrozumieć, że w trakcie leczenia zmienia się nie tylko dziecko, ale zmiany muszą nastąpić w rodzicach – mówi psycholog Bartosz Krieger i podaje, że wielu rodziców jest opornych na wspólną terapię i zmiany. Podaje przykłady. – Pracujemy kilka tygodni z dzieckiem, które robi wielkie postępy, zabliźnia rany, zaczyna ufać dorosłym, ale wraca do środowiska, które nie przepracowało tematu. W domu jest tak jak przed przyjściem do szpitala, nic się nie zmieniło. Dziecko nie jest w stanie wywalczyć dla siebie uwagi, opieki, pomocy. Cała praca idzie na marne i finalnie znów wraca na oddział, bo w domu żyć nie chce, nie czuje się bezpiecznie. Często próbując odebrać sobie życie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS