A A+ A++

Po słynnym już czerwcowym koncercie raperów nad jeziorem Necko zawrzało. Obrońcy władz miejskich tradycyjnie starają się odwrócić kota ogonem. Z ich wpisów w mediach społecznościowych można wyciągnąć fałszywy wniosek, że krytycy koncertu występują przeciwko młodym ludziom. To nie tylko kłamliwe sugestie, lecz przejaw hipokryzji. Ale ta historia nasuwa sporo skojarzeń z podobnymi wydarzeniami z nieodległej przeszłości.

Krzysztof Przekop by Koty2

Koncert raperów na rozpoczęcie wakacji w Augustowie odbił się szerokim echem. Nikt z jego krytyków nie wyraża się nieprzychylnie o nurcie muzycznym wykonawców i nie kwestionuje prawa do sprzedawania twórczości. Zrozumiałe kontrowersje powoduje kontekst wydarzenia, podczas którego ze sceny nad jeziorem Necko słychać było wulgaryzmy i treści nawiązujące do zjawisk patologicznych takich jak zażywanie narkotyków. Koncert za publiczne pieniądze zorganizowało miasto, które włączyło się bardzo aktywnie w jego promowanie. Do udziału w wydarzeniu zastępca burmistrza zachęcał dzieci z ósmych klas szkoły podstawowej, goszcząc na uroczystym zakończeniu roku szkolnego. To wypowiedź Filipa Chodkiewicza poprzedziła występ jednego z wykonawców, który nawijał o „jaraniu jointów i wciąganiu białych kresek”. Czy nie była to demoralizacja latorośli szkolnej, przy udziale pieniędzy oraz władz miejskich? Przecież ugrupowanie Nasze Miasto deklarowało kiedyś wdrożenie w Augustowie inicjatywy „wychowawców podwórkowych”, żeby krzewić dobre wzorce pośród młodych mieszkańców.

Emocjonalne słowa o walce z patologiami

Ta historia pobudza nas do refleksji nad pewnymi analogiami. Oczywiście pierwszym i chyba najbardziej znamiennym skojarzeniem jest negatywna ocena pracy wystawiona przed rokiem byłej dyrektor Szkoły Podstawowej nr 3 w Augustowie. Pod najniższą oceną pracy Wiesławy Chrulskiej i szeregiem zatrważających zarzutów pod adresem powszechnie cenionej dyrektor, widniał podpis Filipa Chodkiewicza. Po niezrozumieniu, jakie wywołała ta sytuacja, zastępca burmistrza tłumaczył kontrowersyjną decyzję rzekomym problemem z przemocą w szkole. W sposób niezwykle emocjonalny, z ogromnym przejęciem i wzruszeniem w głosie opowiadał, że nie można tolerować zjawisk niepożądanych dotykających młodych ludzi. Ale nie podawał żadnych konkretów na poparcie swoich teorii, co uwiarygodniało opinię obrońców dyrektor, iż ocena miała podłoże polityczne. Pani Chrulska podjęła w szkole wiele działań chroniących młodzież (np. ogrodzenie wokół placówki). Chodkiewicz i jego koalicjanci mnóstwo miejsca poświęcili również potrzebie zapewnienia dodatkowych etatów psychologa do współpracy z młodzieżą szkolną. Z obecnej perspektywy całe to tłumaczenie przypomina hipokryzję i farsę.

Problemy skateparku też bagatelizowano

Ale było jeszcze jedno bardzo znaczące zdarzenie, o którym teraz należy wspomnieć. Chodzi o sytuację w augustowskim skateparku. Przez wiele miesięcy radni opozycyjni domagali się, aby zamontować kamery na obiekcie i twierdzili, że dochodzi tam do różnych nieporządnych zjawisk. Dało się odnieść wrażenie, że wypowiedzi radnych opozycji przez długi czas były bagatelizowane i trywializowane. Przełom nastąpił niemal dokładnie rok temu. Latem 2020 roku do urzędu miasta wpłynęło pismo skierowane do radnych, od grupy rodziców dzieci korzystających ze skateparku. Rodzice podpisani z imienia i nazwiska napisali szczegółowo o incydentach związanych m.in. z przemocą, agresją, upokarzaniem, aktami chuligaństwa czy spożywaniem napojów alkoholowych przez osoby nieletnie. Wydaje się, że dopiero po tym dramatycznym liście sprawy związane z monitoringiem w skateparku nabrały przyspieszenia i finalnie kamery się tam pojawiły. Jednak znakomicie pamiętamy ubiegłoroczne komentarze radnych koalicji rządzącej np. Magdaleny Śleszyńskiej z ugrupowania Nasze Miasto, aby nie robić nagonki na skatepark. Pamiętamy wypowiedź Filipa Chodkiewicza, który apelował o to, żeby nie straszyć mieszkańców, ani nie demonizować pewnych zdarzeń czy miejsc. Zastępca burmistrza zwrócił się do radnych opozycji Marcina Kleczkowskiego i Tomasza Miklasa, aby nałożyli rolki, wzięli hulajnogę, zechcieli korzystać ze skateparku ucząc się od młodych ludzi.

Bagatelizowanie i obracanie w żart poważnych zagrożeń nie jest jak widać nowością. Dziwić może jednak fakt, że obóz rządzący prezentował zupełnie inną postawę w przypadku dyrektor Chrulskiej, a zarzuty pod jej adresem rozdęto do granic możliwości. Obecne próby przykrycia kontrowersji związanych z koncertem, podnoszenie fałszywych sugestii, że krytycy koncertu występują przeciwko młodym ludziom to działanie nikczemne i niemające związku z prawdą.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTrzeba budować, ale z głową
Następny artykuł​Turniej WTA w Gdyni. Porażka Piter i Ukrainki Bondarienko w finale debla