A A+ A++

Katowice nie są tu wcale wyjątkiem. – Zastanawiamy się, gdzie szukać oszczędności. Wyłączyć lampy na noc? Bez sensu. Może ciąć linie autobusowe? Będą protesty. Cięcie inwestycji na oślep też nie jest wyjściem. Chyba najlepiej pozamykać kryte baseny. Decyzji nie podjęliśmy, na razie myślimy, co robić – powtarzają w rozmowach między sobą prezydenci miast.

Premier o „dodatkowych” pieniądzach dla samorządu

Premier Mateusz Morawiecki i jednocześnie poseł PiS z Katowic problemy z finansami samorządów dostrzega na swój sposób. – Wiemy, że wasze bolączki i nadzieje wiążą się z wydatkami bieżącymi i inwestycyjnymi, dlatego rząd przyjął ustawę, która będzie procedowana w Sejmie. Przeznaczamy 13,7 mld zł na elastyczne wsparcie samorządów – zapowiedział. Dodał też, że ustawa „pomoże dobrej współpracy samorządów z rządem”. – Chcemy wyjść z kryzysu poprzez inwestycje – przekonywał. Według zapewnień rządu każda gmina ma dostać 2,9 mln zł, każdy powiat 6,1 mln zł, zaś każde województwo niecałe 33 mln zł. Nowelizację ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego, na podstawie której samorządy mają otrzymać dodatkowe pieniądze, prezydent podpisał 17 września.

Samorządowcy: To pieniądze z przyszłego roku. A co potem?

Senator Zygmunt Frankiewicz, prezes Związku Miast Polskich i Krzysztof Kosiński, prezydent Ciechanowa i sekretarz ZMP starają się „odkłamać przekaz o dodatkowych pieniądzach”. Mówią, że znowelizowana ustawa to tak naprawdę przejście do ręcznego sterowania finansami miast i gmin. Ich zdaniem nowe przepisy – wbrew rządowej propagandzie – nie są żadnym dodatkowym wsparciem finansów samorządów. To tylko przesunięcie o kilka miesięcy w czasie przekazania pieniędzy, które samorządy miały dostać w przyszłym roku. Podkreślają, że w żadnym wypadku nie pokrywają one ubytków w dochodach gmin, które są efektem rządowej polityki.

Rządowy plan krytykuje też Unia Metropolii Polskich (zrzesza 12 największych miast). Jej eksperci w komentarzu piszą, że rząd przyspiesza przekazanie miastom przyszłorocznej subwencji rozwojowej oraz tzw. transferów wyrównawczych (5,9 mld zł z 13,7 mld zł). – Jednym słowem [rekompensata – przyp. red.] łata tegoroczne budżety, a przyszłoroczny stawia na „jakoś to będzie”. (…). Kwota, którą pod koniec tego roku rząd chce przekazać samorządom, nie daje żadnej odpowiedzi na pytanie, co z rokiem 2023, gdy przekazane pieniądze wypełnią „dziury” w obecnym budżecie – oświadcza UMP.

Samorządy czekają na pomoc

Związek Miast Polskich ostrzega z kolei, że samorządom może po prostu zabraknąć pieniędzy. “Zostały one powołane do tego, by realizować usługi publiczne, mające zaspokajać potrzeby społeczności lokalnej. Obecnie ogłaszane stawki za nośniki energii są kilkukrotnie wyższe niż do tej pory. Takiego wzrostu cen samorządy nie są w stanie udźwignąć” – przestrzega ZMP.

Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy, już obliczył, że w przyszłym roku stolica zapłaci za prąd 950 mln zł. To dwa razy więcej niż w 2022 roku i trzy razy więcej niż w 2021 roku. – A przecież prądu potrzeba wszędzie: w szkołach, w funkcjonowaniu transportu publicznego, w placówkach ochrony zdrowia, w żłobkach, w ośrodkach opieki społecznej. Wszędzie. A w przypadku np. szpitali stabilny dopływ energii jest absolutną podstawą funkcjonowania, od której może zależeć ludzkie zdrowie, a nawet życie – zwraca uwagę prezydent Warszawy.

Dodatkowe pieniądze musi znaleźć w budżecie. Zapowiada, że będzie szukał oszczędności na nowych inwestycjach. Samorządowcy przypominają, że rosnące ceny prądu to nie wszystko. Renata Kaznowska, wiceprezydentka Warszawy, zwraca uwagę, że na rządowym Polskim Ładzie stolica będzie tracić łącznie około 2,6 mld zł. W tym przypadku chodzi o okrawanie dochodów wszystkich samorządów przy pomocy zmian podatkowych.

Wyłączyć latarnie?

Prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz ogłosił, że według ofert na zakup prądu, które otrzymała grupa zakupowa na czele z Olsztynem, ceny energii do oświetlenia miasta wzrosłyby o 380 proc. a prądu dostarczanego do budynków o 540 proc. Miejskie rachunki za prąd mają wzrosnąć o ponad 111 mln zł. „Utrata płynności finansowej przez samorząd olsztyński i partnerów z grupy zakupowej, w konsekwencji przyjęcia oferowanych cen, obnaży słabość polityki energetycznej realizowanej w naszym kraju, tym bardziej że z naszej wiedzy wynika, iż nie będziemy jedynym samorządem znajdującym się w tak trudnej sytuacji” – ostrzegają samorządowcy z Olsztyna i okolicznych gmin w liście do premiera Mateusza Morawieckiego. Prezydent Piotr Grzymowicz wyjaśnia, że samorządy oczekują działań osłonowych, bo w przeciwnym razie podwyżki okażą się nie do udźwignięcia dla nadwyrężonych budżetów.

Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku, dodaje, że ostatnią rzeczą, na jaką się zgodzi w poszukiwaniu oszczędności, jest wyłączanie na noc latarni. Lublin postanowił jednak o świcie wyłączać je o 30 minut wcześniej, a wieczorami zapalać o 5 minut później. Podobny scenariusz rozważany jest w innych miastach. Władze Ostrołęki martwią się jednak o konsekwencje takich decyzji. Wygaszenie oświetlenia ulic np. w dzielnicach domów jednorodzinnych może się skończyć wzrostem liczby włamań i kradzieży. – Nie jest mi do śmiechu – mówił na specjalnej sesji prezydent Łukasz Kulik i dodawał, że nie wie, jak miasto będzie funkcjonować w przyszłości, bo nie wiadomo, co planuje rząd.

Miasta szukają oszczędności

Prezydent Białegostoku nie wyklucza ograniczania innych wydatków. Chodzi, chociażby o autobusy miejskie. Jeżeli dojdzie do cięć, będą one dotyczyły w pierwszej kolejności połączeń w weekendy. Już wcześniej na komunikacji miejskiej postanowił oszczędzać Sosnowiec. Autobus zastąpił w tym mieście nocą wagony tramwaju nr 27, którego linia biegnie przez całe miasto. Kursy tramwaju w godz. 23–5 zostały zastąpione przez specjalne busy sosnowieckiego PKM-u. Można je zamówić za pomocą aplikacji lub telefonu. Na razie bezpłatnie.

W Krakowie urzędnicy i pracownicy miejskich jednostek dostali polecenie przeglądu możliwości zaoszczędzenia na prądzie, ale tak, by nie utrudnić obsługi mieszkańców i spełniania potrzeb krakowian.

Receptą na rosnące ceny prądu jest np. wymiana starych sodowych lamp ulicznych na nowoczesne i mniej energochłonne oświetlenie ledowe. W Warszawie w pierwszej kolejności lampy będą wymienione przy głównych drogach, potem w dzielnicach. Koszty mają się zwrócić w ciągu dwóch lat. Podobnie jest w innych miastach. Warszawa chce też montować wszędzie, gdzie się da, panele fotowoltaiczne, by produkować z nich prąd. Ratusz zamówił też opracowanie na temat źródeł i kosztów miejskiej energii. Wynika z niego, że do 2050 roku zapotrzebowanie Warszawy na prąd w dwóch trzecich mogą pokryć elektrownie wiatrowe, w tym małe wiatraki stawiane na budynkach.

CZYTAJ WIĘCEJ



Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł21 rannych w wypadku w Czechach. Kierowca uciekał furgonetką z migrantami
Następny artykułCzechy: Kierowca furgonetki z migrantami uciekając przed policją spowodował wypadek. 21 osób rannych