A A+ A++

Joanna Przetakiewicz: Wiele kobiet ma kłopot z własnym szczęściem, bo nie mogą być sobą. W Polsce od dziecka uczone są źle pojętej skromności, poddaństwa, przygotowywane do pełnienia określonych funkcji społecznych. Bardzo często tym kobietom brakuje wsparcia, docenienia, czasami zwyczajnej rozmowy, możliwości opowiedzenia o sobie.

Ty taką szansę im dałaś. Książka „#Nie bałam się o tym rozmawiać” jest opowieścią dziewięciu kobiet, które dążą do szczęścia pomimo życiowych traum, problemów i wyzwań.

– Nazywam tę książkę szczepionką na smutek, udowadnia, że po burzy zawsze wychodzi słońce i nie ma sytuacji bez wyjścia. Jest tylko jeden warunek: trzeba się postarać. Nic nie dzieje się samo. Owszem, czasami się coś nie udaje, ale nie jest prawdą, że wystarczy spróbować i już wszystko się ułoży. Nawet wtedy nie można się załamywać, trzeba znaleźć inny sposób albo wyznaczyć inny cel. Działać. Nie poddawać się. Ludzie często załamują się już po pierwszej porażce, wpadają w rozpacz lub rezygnację na długo. Historie kobiet z książki pokazują, że nie ma takiego problemu, którego nie dałoby się rozwiązać.

Książka zawiera tak mocne historie, że wiele osób po ich przeczytaniu może odnieść wrażenie, że wcale nie ma tak źle.

– Tak, ważny jest kontrapunkt. Tak było na przykład w trakcie jednego ze spotkań Ery Nowych Kobiet w Poznaniu. Było nas wtedy niewiele, około trzydziestu osób, i każda opowiedziała swoją historię. Jedna z kobiet tam obecnych po wysłuchaniu trudnych opowieści wstała i powiedziała, że dopiero te historie pozwoliły jej zrozumieć, jak jest szczęśliwa, jak wiele ma i że powinna być wdzięczna. Kinga, bo o niej mowa, jest dziś liderką Ery Nowych Kobiet w Poznaniu.

Opowiadanie historii oczyszcza?

– Tak. Bohaterki mojej książki często powtarzały, że dopiero po upublicznieniu tych historii stały się wolne. Wcześniej nie mówiły o swoich problemach nikomu, nawet mamie czy siostrze. Wśród podobnych sobie kobiet znalazły nie tylko kogoś, kto je wysłuchał, ale przede wszystkim kogoś, komu mogą zaufać, kto je rozumie. Posiadanie kogoś bliskiego to wielki krok do bycia szczęśliwym. Wiele badań pokazuje, że bycie z kimś, z kim można porozmawiać o ważnych sprawach, to istotny czynnik prowadzący do szczęścia. A bez szczęścia nie ma rozwoju. Gdy Theresa May powoływała przed dwoma laty „ministerstwo samotności”, przekonywała, że społeczeństwo samotne, smutne – a w Wielkiej Brytanii jest ponad dziewięć milionów osób, które nie mają nikogo bliskiego – nie jest innowacyjne, nie rozwiąże problemów, przed którymi stoi ludzkość.

Czytaj też: 10 przykazań Joanny Przetakiewicz – jak być szczęśliwą w biznesie

Bliskość jest ważniejsza dla rozwoju niż kapitał.

– Uczestniczki spotkań Ery Nowych Kobiet mówią to samo. One nie przychodzą tam po pieniądze, po biznesowy know-how, ale po ciepłe słowo, po rozmowę, wsparcie. Tworząc Erę Nowych Kobiet, chciałyśmy stworzyć miejsce, gdzie każda kobieta, niezależnie od statusu, wykształcenia czy majątku, będzie mogła przyjść i pobyć z innymi otwartymi, ciepłymi kobietami, którym będzie mogła zwyczajnie zaufać.

Wspominałaś o zaufaniu. Nie byłoby twojej książki bez niego. Jak zdobyłaś zaufanie bohaterek tych opowieści?

– To wyszło bardzo naturalnie. Nie przekonywałam ich do niczego, nie namawiałam. Powiedziałam im tylko wprost: nie przyszłam tutaj gadać o pogodzie, o kosmetykach. Jestem tutaj, by was poznać. Wyjaśniłam im, że sama żyję w szklanej, złotej bańce i nie znam ich życia, ale za to chętnie ich wysłucham. Mówiłam: pytajcie, o co chcecie. I wcale nie pytały, jakiego szamponu używam. Udało nam się zburzyć stereotyp, że przyjechała paniusia z Warszawy i będzie się wymądrzać. Ja naprawdę dużo bardziej lubię kameralne spotkania w małych miasteczkach od takich wielkich konferencji, które często są pełne blichtru, a nie zawsze ciepła, prawdy i sensu.

W książce mamy dziewięć historii, choć otrzymałaś ich około dwóch tysięcy. Jakie było kryterium tej ostrej selekcji?

– Muszę przyznać, że był to najtrudniejszy proces. Tak naprawdę takich opowieści jest dużo więcej, bo w zamkniętej grupie Ery jest ich 26 tysięcy. Wybierając dziesięć bohaterek – ostatecznie jedna się wycofała – starałam się wziąć pod uwagę, czy poradzą sobie z ciężarem, jaki może przynieść upublicznienie ich życia. Zwykły rachunek prawdopodobieństwa zakładał, że pojawi się hejt, bo przecież zawsze znajdzie się ktoś, kto w takich opowieściach odkryje próbę robienia „sławy”.

Jednak odbiór książki był pozytywny…

– Bohaterki mojej książki były zaskoczone. Nie spodziewały się aż tak dużego zainteresowania i tylu ciepłych słów od rodzin y, znajomych, ale przede wszystkim od obcych ludzi, którzy bardzo często mówili: „Mam podobnie, twoja historia dodała mi siły”. Zrozumiałam, jak ważna jest ta książka dla moich bohaterek, a przede wszystkim dla tysięcy innych kobiet, które poczuły, że nie są same.

Książka Joanny Przetakiewicz – „#Nie bałam się o tym rozmawiać” Fot.: Materiały prasowe

Te historie – na przykład Beaty, która wychowała się w dysfunkcyjnej rodzinie i potem w domu dziecka – pokazują, jak istotną rolę odgrywaj … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułTarget „kobieta”. Marketing na nowe czasy
Następny artykułSocial media pod kontrolą. Jak monitorować profile swojej marki?