Rozmowa z Józefem Hordowskim, ornitologiem, autorem opracowań monograficznych poświęconych ptakom z naszego regionu, podróżnikiem, pracownikiem Arboretum w Bolestraszycach.
Kiedy na naszym terenie pojawiły się ptaki?
– Zajmuję się badaniem głównie gatunków synantropijnych, czyli bardzo silnie związanych z człowiekiem. Przy takim ujęciu ptaki bytują u nas od około sześciu tysięcy lat.
U nas, to znaczy gdzie?
– W naszym regionie przemyskim. Tutejsze ziemie zostały wylesione około sześciu tysięcy lat temu, a pastwiska i łąki były już użytkowane około 4 – 5 tysięcy lat temu. Dzięki temu mamy u nas, między innymi, skowronka.
Podobno wróbla w mieście nie uświadczy. Zgadza się pan z taką opinią?
– To nieprawda. Wróbel jest nadal najpospolitszym ptakiem w mieście. Pewien problem z tym sympatycznym ptakiem zaczął się na początku lat dziewięćdziesiątych, gdy gwałtownie zmienił się sposób upraw w rolnictwie i charakter terenów podmiejskich. Wróbel po prostu nie miał już tak dogodnych warunków bytowania jak wcześniej. W okolicznych wioskach malała liczba hodowanych zwierząt: krów, koni. Aktualnie nie ma jednak powodu do obaw. Ja karmię wróbla przez cały rok, a do karmnika przylatuje ich dziesiątaki.
Jakie jeszcze mamy ptaki w mieście?
– Gołębie, gawrony, kawki, pliszki siwe, kopciuszki , takie czarne. Pięknie śpiewają bardzo wcześnie rano. Poza tym zięby, pokrzewki zwane kapturkami. Czarne kosy. Szpaki. Sikory. Drozdy śpiewaki. Wzdłuż Sanu pierwiosnki. Gatunków mamy sporo.
A jaskółki?
– Są, ale z jaskółkami jest problem. Widzę ogromny spadek ich liczebności w naszym regionie. Kiedyś wszystkie stajnie i obory były pootwierane, a dzisiaj kto jeszcze na wsiach „trzyma” krowy? Tam, gdzie mieszkam, kiedyś było czterysta sztuk bydła, dzisiaj – kilkanaście. Dawne obory, stajnie, stodoły, budynki gospodarcze (czyli miejsce, gdzie jaskółki zakładają gniazda) albo są zamknięte, albo zmieniły swoje przeznaczenie. Jaskółka ma zatem problem…
Czy ptaki z sobą rozmawiają?
– Ptaki to przede wszystkim emocje. Wyrażają je poprzez różnego rodzaju zachowanie, ale przede wszystkim przez głos. Poprzez śpiew wiele ptaków w okresie lęgowym komunikuje: ja tu jestem! Samiec, który wyśpiewuje, w miastach na przykład kos, daje informację samicy i konkurentom: ja tu rządzę, to jest moje miejsce na ziemi i ktoś, kto tu wejdzie, będzie miał ze mną do czynienia. Tych głosów jest dużo więcej, ale generalnie rozróżniamy trzy rodzaje głosów. Śpiew, najpiękniejszy, który najczęściej słyszymy wiosną. Głosy ostrzegawcze. Wiele ptaków na przykład lubi gnieździć się niedaleko sójki. Ona podnosi wrzask ostrzegawczy, gdy pojawia się drapieżnik. Trzeci głos, to rodzaj porozumiewania się miedzy sobą, nawoływania, potrzebny aby utrzymywać integralność stada.
Czy ptaki porozumiewają się w obszarze tylko swojego gatunku, czy istnieje uniwersalny język ptasi?
– Mogą być te interakcje między gatunkiem parasolowatym takim, który ostrzega inne gatunki przed drapieżnikami, ale nie znam pracy naukowej, która potwierdzałaby inny przepływ informacji między gatunkami.
Czy ptaki trzeba dokarmiać?
– Można, czasem trzeba. O jednym pamiętajmy jeśli już zaczęliśmy ptaki dokarmiać, to róbmy cały czas. Nie można przerwać, bo one przyzwyczajają się do stałych źródeł pokarmu.
Czym najlepiej dokarmiać?
– Ja preferuję wyłącznie słonecznik. Dokarmiamy najczęściej do marca.
Jakie gatunki są panu najbliższe?
– Od lat dziewięćdziesiątych zajmowałem się gawronem i kląskawką.
Dlaczego właśnie te dwa gatunki?
– Zawsze wracamy do czasów dzieciństwa. W dzieciństwie na dachu mojego domu rodzinnego zasiadał ptak, którego nie znałem. Sprawdziłem w atlasie profesora Sokołowskiego, najwybitniejszego polskiego ornitologa, i nie było w nim kląskawki. To był rzadki gatunek, który występował tylko w południowej Polsce. To mnie zaintrygowało i tak zaczęła się moja pasja ornitologiczna. Opublikowałem o kląskawce monografię. A gawron? Gdy przyjąłem się w 1983 r. do pracy w Arboretum, w samych Bolestraszycach znajdowało się 500 gniazd gawronów. W życiu nie widziałem tak dużej kolonii gawronów. Dzisiaj gawron jest wpisany do „Polskiej czerwonej księgi zwierząt”.
Dlaczego?
– Bo został uznany za gatunek ginący w Polsce. Kiedyś noclegowisko w Przemyślu liczyło 200 tysięcy osobników, dzisiaj jest już tylko kilkanaście tysięcy.
Co takiego intrygującego jest w gawronach?
– Na przykład samica, kiedy już zasiądzie w gnieździe, to czeka na karmienie. Nigdzie się nie rusza. Teraz samiec ma tyrać na nią. (śmiech). I tyra. Calutki czas jej przynosi jedzenie, nawet na tydzień przed złożeniem pierwszych jaj i w trakcie ich składania również. Wtedy ma gwarancję, przynajmniej tak mu się wydaje, że małe gawroniątka są jego. Ale nie zawsze są, a przynajmniej nie wszystkie. Gdy samiec leci po pokarm, dochodzi do licznych zdrad – wśród ptaków niewierność jest powszechna.
Taki rogacz tyrający.
– Nie, on nie wie. Poza tym, podczas tyrania sam też regularnie zagląda do sąsiadek.
Dlaczego tak się dzieje?
– Na początku wysiadywania w gnieździe samica bardzo chętnie spotyka się z sąsiadami. W efekcie nie wiadomo w końcu, kto jest ojcem. Badania DNA wykazały, że na cztery pisklęta dwa, góra trzy mogą pochodzić od biologicznego ojca. A dlaczego tak się dzieje? Przyroda nie może sobie pozwolić na złożenie przez samicę niezalężonych jaj. Samica nie ma gwarancji, czy samiec jest płodny, więc minimalizuje ewentualną stratę. Tak czynią prawie wszystkie gatunki ptaków. Stuprocentowych monogamistów jest bardzo mało – są to na przykład łabędzie czy orły, generalnie duże ptaki, a z małych na przykład kawki.
Gdyby ptaki mogły przemówić do ludzi, to co by nam powiedziały?
– Ptaki oczekiwałaby od nas trochę spokoju. Chociaż przez ostatnie trzydzieści lat, na szczęście, podejście ludzi do przyrody zmieniło się na plus. My tutaj, w Arboretum, gdy oprowadzamy grupy, słyszymy, jak diametralnie się zmieniło. Szczególnie młodzi ludzie mają ogromną wrażliwość na przyrodę. A co by nam ptaki chciały powiedzieć? „Dajcie nam trochę spokoju. Nie niszczcie nam siedlisk. Nie wycinajcie drzew na polach uprawnych, nawet pojedynczych, bo te drzewa są naszymi siedliskami. Jesteśmy terytorialsami, przywiązujemy się do jednego miejsca lęgowego. A z resztą poradzimy sobie same” – myślę, że tego oczekują od nas ptaki.
Dziękuję za rozmowę.
Artur Wilgucki
Józef Hordowski o sobie:
Opisywaniem świata ptaków zajmuję się od ponad 40 lat. Obszar moich badań to głównie Kotlina Sandomierska oraz polskie Karpaty, a szczególnie ulubionym miejscem obserwacji skrzydlatych stworzeń jest dolina rzeki Rady na Podgórzu Rzeszowskim. Przez lata fascynowały mnie różne gatunki ptaków, jak i różne związane z nimi problemy. Pokłosiem tych fascynacji jest strona internetowa, liczne monografie i dziesiątki artykułów.
Autor: Życie Podkarpackie
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS