A A+ A++

Novaka Djokovicia łączy z Australian Open trudna miłość. Z jednej strony wygrał ten prestiżowy turniej dziewięć razy, co jest rekordem w męskim singlu. Z drugiej, rok temu przeżył tam jeden z najtrudniejszych momentów w karierze. Cofnięto mu wtedy po przylocie wizę i deportowano, powodem był brak szczepienia przeciwko COVID-19. Teraz słynny Serb wrócił na antypody i jedynym zmartwieniem był uraz uda. Aż do czwartku, kiedy wyszło na jaw, że jego ojciec Srdjan zrobił sobie pod kortem centralnym zdjęcie z kilkoma osobami z grupy protestujących z rosyjskimi flagami i popierających Władimira Putina.

Zobacz wideo
Paweł Fajdek zwrócił się do Marcina Najmana: Jesteś karykaturą sportowca… tak nisko jeszcze nie upadłem

“To było niefortunne, że błędna interpretacja rozrosła się do takich rozmiarów”

Od początku turnieju dziennikarze z różnych krajów chcieli obserwować treningi Djokovicia, by przyjrzeć się jego kontuzjowanej nodze. Teraz doszła nowa motywacja – sprawdzić, czy Serb wypowie się w sprawie kontrowersji wokół ojca. W sieci pojawiło się też nagranie ze wspomnianych protestów i niektóre media podawały, że mężczyzna miał użyć pozdrowienia nawiązującego do Rosji.

Iga Świątek zabrała głos po Australian Open. Wymowny wpis liderki rankingu WTA

– Nie wiemy, o której godzinie i gdzie będzie miał zajęcia Novak Djoković – słyszę od wolontariuszki pracującej w biurze prasowym, gdy tylko wspominam, że mam pytanie dotyczące grafika treningów.

Gdy zbliża się godzina rozpoczęcia półfinału Australian Open z udziałem Serba, to do mediów trafiają oświadczenia Srdjana Djokovicia i australijskiej federacji tenisowej. Ojciec utytułowanego zawodnika zaprzecza, by popierał działania wojenne, ale – by nie wzbudzać zamieszania – nie będzie go na trybunach wieczorem.

Novak Djoković wieczorem bez problemu wywalczył awans do finału. Jak się łatwo domyślić, pierwszym pytaniem, jakie skierowali do niego dziennikarze na konferencji prasowej, było to dotyczącej sytuacji z ojcem. Serb był na to dobrze przygotowany – odpowiadał długo i spokojnie. Przedstawił swoją wersję wydarzeń.

– To było niefortunne, że błędna interpretacja rozrosła się do takich rozmiarów. Nie miałem o niczym pojęcia aż do wczorajszego wieczora. I, oczywiście, nie byłem zadowolony, widząc to. Mój ojciec, moja cała rodzina i ja przeżyliśmy kilka wojen w latach dziewięćdziesiątych. Jak mój ojciec zaznaczył w swoim oświadczeniu, jesteśmy przeciwni wojnie. Nigdy nie będziemy wspierać przemocy lub wojny. Wiemy, jak okrutna jest wojna dla rodziny, dla ludzi w danym kraju – podkreślił na wstępie 35-latek.

Powtórzył też za oświadczeniem ojca, że ten tradycyjnie po jego meczach w Melbourne wychodzi na główny plac przed kortem centralnym, by spotkać się z fanami.

– By podziękować im za wsparcie dla nas, okazać im szacunek i zrobić sobie zdjęcia. Co do tego zdjęcia, to on tamtędy przechodził. Słyszałem, co powiedział na tym filmie. Powiedział: “Pozdrawiam”. Niestety, niektóre media zinterpretowały to niewłaściwie. Przykro mi, że to urosło do takich rozmiarów. Ale mam nadzieję, że ludzie zrozumieją, że tu zupełnie nie było intencji, by wspierać jakąkolwiek wojenną inicjatywę czy cokolwiek innego – bronił rodzica tenisista.

Djoković chce się skupić na tenisie. “To mogło się przydarzyć wielu osobom”

Jak dodał, w pobliżu było wiele serbskich flag i jego ojciec sądził, że w przelocie robi sobie zdjęcie z rodakami.

– To wszystko. Oczywiście, nie jest to miłe, że muszę przez to wszystko przechodzić, biorąc pod uwagę to, z czym musiałem się mierzyć rok temu i teraz w Australii. To nie jest coś, czego chcę czy potrzebuję. Mam nadzieję, że ludzie dadzą temu spokój i będziemy mogli skupić się na tenisie – zaznaczył były lider rankingu ATP.

Marta Kostiuk / Srdjan Djoković wśród rosyjskich kibicówByła ostatnią Ukrainką w AO. Reaguje na skandal z ojcem Djokovicia. “Bardzo boli”

Jeden z dziennikarzy spytał, że należy się spodziewać, że ojciec tenisisty będzie obecny na korcie podczas niedzielnego finału. Okazuje się, że nie jest to jeszcze przesądzone.

– Zobaczymy. Nie było miło nie mieć go w boksie. Wspólnie podjęliśmy tę decyzję. Nie wiedzieliśmy, jak się sprawy potoczą. Mam nadzieję, że w niedzielę będzie przy mnie. Że będzie się czuł dobrze na kortach, bo chciałbym go tu mieć podczas finału – podkreślił słynny gracz.

Z sali padło też pytanie, czy Djoković przestrzegał ojca, że ten musi zachować ostrożność, by jego działania nie zostały odebrane jako poparcie dla Rosji i wojny na Ukrainie. Tenisista stwierdził, że takie postawienie sprawy sugeruje, jakby jego ojciec działał celowo.

– Jakby nie był ostrożny co do tego, co zrobił. Takie rzeczy się zdarzają. To mogło się przydarzyć wielu osobom. Został wykorzystany w tej sytuacji przez tamtą grupę ludzi. Nie mogę być na niego zły i denerwować się, bo to nie była jego wina. Wyszedł, by świętować z kibicami. To wszystko – argumentował Serb.

I dodał, że po fakcie jego ojciec bardzo przeżywał całą tę sytuację ze względu na syna. – Wiedział, jak to się na mnie odbije. Ta medialna presja i cała reszta, która wydarzyła się w ciągu ostatnich 24, 48 godzin. Ale stało się. Musisz to zaakceptować i iść dalej – rzucił na koniec finalista tegorocznej edycji Australian Open.

Serbscy kibice w tym roku szczególnie wspierają Djokovicia. Piątek rozgrzewką przed finałem

Właściwie tradycją już jest, że po jego meczach na wspomnianym placu w centrum kompleksu Melbourne Park zaczyna się wielka feta. Społeczność serbska w Australii licznie zawsze zjeżdża się przy tej okazji na korty. A jak słyszymy od mieszkającej na antypodach od 20 lat Tanji, w tym roku mają dodatkową motywację.

– Teraz jest tu jeszcze więcej ludzi niż zwykle. To wszystko z powodu tego, co spotkało Novaka rok temu. Chcemy go wspierać – tłumaczyła Sport.pl kobieta po trzydziestce. 

Ma ona też stanowczą opinię odnośnie do zamieszania, jakie powstało wokół środowego incydentu. Jeszcze bowiem zanim wyszła na jaw sprawa zdjęcia ojca Djokovicia, to głośno było o tym, że na teren kortów – wbrew przepisom – rosyjscy kibice wnieśli flagi. Potem razem z grupą serbskich fanów wspólnie skandowali na środku placu.

– Uważam, że to przesada. Rosjanie powinni móc wnieść flagi – oznajmiła nam Tanja. 

Nieco inne spojrzenie na sprawę ma inna kobieta serbskiego pochodzenia, która przyszła w piątek wspierać Djokovicia. Ona, na oko po czterdziestce, od urodzenia mieszka w Australii i prezentuje bliższe obywatelom tego kraju przywiązanie do przepisów.

– Nie oceniam tu, by ta decyzja jest dobra, czy zła. Ale zasady to zasady. Są po to, by ich przestrzegać – stwierdziła.

Gdy rozmawialiśmy z obiema kobietami, to wciąż na placu trwała serbska feta. Tym razem bez rosyjskich akcentów i kontrowersji. Były tańce, śpiewy, skandowanie “Nole, Nole”. Liczną grupę otaczali pracownicy turniejowej ochrony. Kilku jej przedstawicieli zaś – wyraźnie spiętych – cały czas pilnowało, by obserwujące tę fetę osoby nie zatrzymywały się na pobliskich schodach i zachowały dystans od rozśpiewanej i roztańczonej bałkańskiej grupy. 

Gdy próbujemy zagadnąć jednego z ochroniarzy o sytuację, to szybko ucina, że nie wolno mu rozmawiać z mediami. Chęci na rozmowę nie mają też niektórzy fani Djokovicia. Widząc akredytację prasową, grzecznie odmawiali. Bardziej otwarta była stojąca w pobliżu policjantka, która ze spokojem obserwowała fetującą grupę.

– Nie obawiałam się powtórki ze środy. My jesteśmy tu, by pilnować bezpieczeństwa. Nie zajmujemy się zakazanymi przez organizatorów flagami. Serbowie zawsze tak świętują tutaj. Dziś jest ich dużo, ale jestem pewna, że w niedzielę przy finale będzie jeszcze więcej. To będzie wariactwo – ostrzega z uśmiechem.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPRZEKAZANO PLAC POD BUDOWĘ CENTRUM HANDLOWEGO PRZY UL. SKŁADOWEJ W OSTRÓDZIE
Następny artykułНужно сохранить: в Минреинтеграции напомнили, как бесплатно эвакуироваться из опасных регионов