A A+ A++

Moment, na który czekały miliony fanów action RPG wreszcie nadszedł. W miniony weekend odbyła się pierwsza beta Diablo IV.

Świetny początek kampanii i otwarty świat

Jeżeli Path of Exile ma martwić się o któryś z elementów Diablo IV, powinna być to kampania. Pierwszy akt udostępniony w ramach minionej bety jasno daje do zrozumienia, że nawet jeżeli nowa gra Blizzarda nie sprawdzi się na dłuższą metę dla weteranów action RPG, grę będzie warto kupić dla samej kampanii.

Na początku uderza fakt, jak źle wyglądało Diablo IV na prezentowanych do tej pory zwiastunach i fragmentach rozgrywki. W praktyce gra wygląda bardzo dobrze, doskonale oddaje mroczny, brutalny klimat Diablo i bez wątpienia odbiera koronę Wolcena, który do tej pory uchodził za najlepiej wyglądające action RPG.

Cała warstwa audiowizualna to jedna z największych zalet kampanii i powód, dla którego misje główne dostarczają tyle rozrywki. Cutscenki stoją na bardzo wysokim poziomie, jak przystało na Blizzarda, i wraz ze świetnym voice actingiem oferują kompletne doświadczenie. Wysoka jakość kampanii robi szczególne wrażenie w gatunku action RPG, gdzie kilka początkowych aktów funkcjonuje raczej jako nużące doświadczenie, przez które trzeba przebrnąć, żeby dotrzeć do najważniejszych elementów gry. Diablo IV za pierwszym przejściem powinno sprawić graczom sporo frajdy i sprawia wrażenie tytułu, który sprawdzi się nawet jako single-player, dla fanów historii całej serii i mrocznego klimatu gry.

Nieodłącznym elementem kampanii Diablo IV jest oczywiście zapowiadany od wielu miesięcy otwarty, współdzielony z innymi graczami świat. Blizzard poszedł tym razem zupełnie inną drogą i zamiast zapewniać graczom całkowicie liniową kampanię, zaczerpnęli sporo rozwiązań z gier MMORPG i stworzyli coś w rodzaju połączenia Lost Arka z Diablo Immortal.

Najważniejszym elementem kampanii jest oczywiście wątek główny, który gania nas po całej, obszernej mapie i sprawia, że trafiamy po drodze na różnego rodzaju aktywności. Chociaż otwarty świat Diablo IV nie jest wyjątkowo odkrywczy, wrzuca nas po prostu w standardowe, proste zadania poboczne oraz kilka rodzajów krótkich aktywności, podczas których będziemy spotykać innych graczy, spełnia on swoje zadanie. W otwarty świat wpleciono również mechanikę Adventure Tome z Lost Arka zachęcającą do eksploracji i odkrywania wszystkich lokacji na mapie. Podobnie jak w grze Smilegate, za odkryciem wszystkich sekretów i ukończeniem aktywności kryją się cenne nagrody, w tym Skill Pointy.

Kluczowym elementem otwartego świata są również dungeony. Co jakiś czas kampania wysyła nas do konkretnego lochu, gdzie nie będziemy już spotykać się z innymi graczami spoza swojego party. Dungeony zapowiadają się na nowe Rifty z Diablo 3, a przed premierą bety Blizzard regularnie chwalił się, że w pięciu różnych regionach znajdziemy ponad 150 różnych lochów. W praktyce dungeony są bardzo powtarzalne, każą nam wykonać parę prostych zadań, wybić po drodze większość przeciwników, a na końcu pokonać bossa. Podobnie jak otwarty świat, dungeony spełniają swoją funkcję, ale już w pierwszym akcie uderza regularny recykling pomieszczeń, przeciwników oraz bossów.

Gameplay, rozwój postaci i trzy pierwsze klasy

Niemałej rewolucji dokonano również pod względem rozgrywki. Diablo IV jest wolniejsze i dużo bardziej taktyczne, a wiele starć projektowanych jest z myślą o uniku, nowej mechanice gwarantującej każdej postaci dodatkową mobilność. Gameplay budzi pewne obawy, ale jest zdecydowanie jedną z mocniejszych części Diablo IV. Zabijanie przeciwników, eksperymentowanie z różnymi umiejętnościami i unikanie potężnych ataków bossów sprawia po prostu tonę frajdy, co powinno być podstawą każdego, udanego action RPG.

Podobnie jak w poprzednich odsłonach Diablo, do wyboru w minionej becie mieliśmy różne klasy postaci. Podczas pierwszych testów zapewniono graczom trzy możliwości – Barbarian, Sorceress i Rogue. Klasy różni od siebie oczywiście styl gry, statystyki oraz dostępne umiejętności. Barbarzyńca to silna, twarda jednostka, która stoi w samym środku walki i zadaje obrażenia toporami i mieczami. Czarodziejka trzyma się na dystans od rywali, a jej najmocniejszy build w becie pozwalał przyzywać smoki zadające ogniste obrażenia. Łotrzyk z kolei może pójść drogą melee i tańczyć pomiędzy rywalami, pokonując ich śmiertelnymi sztyletami, albo wybrać łuki oraz kusze i funkcjonować bardziej jak Demon Hunter z Diablo 3.

Klasy postaci różni również drzewko talentów. Każde z nich wygląda podobnie, ale zawiera zupełnie inne umiejętności. To właśnie w drzewku decydujemy o tym, jakich skilli chcemy używać i to ono jest jednym z pierwszych zwiastunów tego, że Diablo IV to zupełnie inna i dużo bardziej casualowa gra w porównaniu do swoich poprzedników. Drzewka są bardzo proste, dosyć liniowe, a sam balans klas i umiejętności w pierwszej becie sprawiał, że większość wyborów była dosyć prosta. Wszystkie klasy miały skille wyraźnie lepsze od całej reszty, co czyniło rozwój postaci dosyć nużącym.

To znudzenie dobrze komplementuje również cały system gearowania, który nie odbiega mocno na razie od wielu gier mobilnych. Statystyki na różnych przedmiotach w pierwszym akcie nie mają większego znaczenia i przez cały proces levelowania ulepszanie postaci sprowadza się do zakładania tego, co zielonym symbolem pokazuje silniejszy przedmiot.  

Rozwój postaci staje się nieco bardziej ekscytujący, kiedy w grę wchodzą przedmioty legendarne, ale ich wysoki drop rate w becie sprawia, że szybko przestają być one zaskoczeniem. Większość legendarnych mocy nie jest zbyt odkrywcza, część z n … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKredyt konsolidacyjny – czym jest i jak działa?
Następny artykuł“Zima mogła być o wiele trudniejsza”. Premier chwali rząd za przygotowanie do kryzysu