A A+ A++

Death Machines of London to customowy zakład, który nie tworzy dużej liczby motocykli, ale to, co z niego wyjeżdża należy do najbardziej wyjątkowych projektów na świecie. A chyba najciekawszym i najbardziej imponującym jest Kenzo, czyli ostatnie dzieło Anglików.

O tym, co służyło za bazę dla Kenzo, można się przekonać patrząc na silnik. Jest to czterocylindrowy bokser o pojemności 1000 cm3, który został odrestaurowany, a jego gaźniki zostały wyregulowane do pracy z pięknym krótkim wydechem. I tak – to serce pochodzi z Hondy Gold Wing GL1000 z 1977 r. Jednak niemal wszystko, co widać, jest nowe i stworzone specjalnie na potrzeby tego motocykla.

Kenzo jest mocno inspirowany Japonią i światem samurajów. Twórcy tej maszyny przywołują historię samurajskiego generała, który nazywał się Honda Tadakatsu. Zasłynął on tym, że w 1570 r. zwyciężył w bitwie, w której przeciwnik miał 50-krotną przewagę. Drugą inspiracją był natomiast Kenzo Tada (stąd nazwa motocykla), który w 1930 r. jechał koleją i płynął statkami przez 40 dni, aby dotrzeć do Europy i wziąć udział w wyścigu TT na wyspie Man.

Wygląd Kenzo nawiązuje do nachodzących na siebie płyt samurajskiej zbroi. Wzór na siedzisku nawiązuje do materiału ubieranego pod zbroję. Natomiast z przodu, przy zawieszeniu widać osłony, których kształt inspirowany jest kataną – samurajskim mieczem – a kierownica owinięta jest materiałem w tradycyjny sposób, znany właśnie z tej słynnej japońskiej broni. Obok takiej tradycyjnej techniki wykorzystano też nowoczesne materiały i rozwiązania, jak kompozyty i druk 3D.

O połączeniu tradycji z nowoczesnością świadczą też dwa inne elementy. Z jednej strony mamy LED-owe oświetlenie z najwyższej półki stworzone we współpracy z kalifornijską firmą. Z drugiej prędkościomierz. Jego tarcza ze smokiem pochodzi z osiemnastowiecznego japońskiego pudełka na biżuterię. Całość uzupełnia ręcznie wykonana wskazówka i oświetlenie podkreślające wyjątkowość tego wskaźnika.

Tak daleko posunięte prace oznaczają, że zwiększono też o 10 cm rozstaw osi i o 7 stopni zmniejszono pochylenie. Wszystko po to, aby zwiększyć stabilność podczas jazdy z dużymi prędkościami, ale też poprawić prezencję Kenzo. Z tyłu zastosowano podwójne zawieszenie Ohlins ze stworzonymi specjalnie dla tego motocykla sprężynami. Tej samej firmy elementów użyto przy przednim widelcu.

Za zatrzymywanie Kenzo odpowiadają hamulce Brembo z układem z BMW. Oczywiście też obsługa hamulców nie mogła tu być zwykła. Obie klamki (również ta od sprzęgła) to zaprojektowane przez Death Machines of London odwrócone elementy. 18-calowe szprychowe felgi zostały obute w opony Avon o rozmiarze 120/80 z przodu i 150/60 z tyłu.

Co tu dużo mówić – Kenzo od Death Machines of London to motocykl jedyny w swoim rodzaju i prawdziwe dzieło sztuki. Każdy detal został dopracowany, a odnajdywanie licznych smaczków to zabawa sama w sobie. Oczywiście taka obłędna maszyna ma też kosmiczną cenę. Kenzo kosztuje 56 tys. funtów, czyli przeszło 270 tys. zł.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOdkryto 27 sarkofagów mających ponad 2500 lat!
Następny artykułKB DOM SA (18/2020) Korekta sprawozdania finansowego Spółki oraz skonsolidowanego sprawozdania finansowego Grupy kapitałowej Spółki za 2019 rok