Nie jest o pierwszy raz kiedy Dark Souls otrzymuje podobne wyróżnienie. Już w czasie premiery gra została bardzo mocno i szeroko doceniona. I choć tę rewolucję, o której przeczytacie w tekście przeprowadziło najpierw Demon’s Souls, to Dark Souls doczekało się sukcesu o znacznie większej skali. Trwa to poniekąd do dzisiaj, momentu, kiedy ponad 10 lat od premiery, gracze wybrali pierwsze “Soulsy” grą wszech czasów.
https://twitter.com/DarkSoulsGame/status/1463530399137730565
Tak jak napisałem w otwarciu tekstu, taki sukces cieszy. Wspominam o rewolucji, bo inaczej nie można tego nazwać. Pierwsza, tak mocno zauważona produkcja pojawiła się jako sprzeciw panującym wtedy trendom. I choć przed premierą mało komu podobała się wizja przedstawiona przez Miyazakiego, narracja zmieniła się po debiucie Demon’s Souls. Okazało się, że ludzie na dobrą sprawę tęsknią za wyzwaniem jakie stawiało niegdyś większość gier.
Stoi otworem
Dark Souls, podobnie jak poprzednik, jest grą, której kluczowym założeniem w rozgrywce jest eksploracja. Ważne jest znalezienie najlepszej drogi, omijanie niebezpieczeństw i uczenie się na błędach. To co odróżnia grę od poprzednika to konstrukcja świata. Mamy do czynienia z centralną lokacją, od której odchodzą kolejne odnogi, które miejscami się ze sobą łączą.
W tym wszystkim oczywiście ważna jest walka, bo świat wypełniony jest przeciwnikami, z którymi często przyjdzie nam walczyć – choć jest wiele sytuacji, w których starcia możemy pominąć. Zabici przeciwnicy mogą się odrodzić – to pod warunkiem, że nasza postać doczeka się zgonu, lub siądzie do ogniska. Wspomniane ognisko to kolejny ważny element rozgrywki, bo to przy nim odzyskamy siły i ulepszymy postać. W późniejszym etapie posłuży również jako środek szybkiej podróży. Jest to też przede wszystkim swoisty punkt kontrolny, od którego zaczniemy po każdym zgonie.
Nowością wprowadzoną przez Dark Souls są lecznicze buteleczki, których zawartość odnawia się wraz z każdym siądnięciem przy ognisku. W poprzedniku mieliśmy lecznicze zioła różnego rodzaju, które musieliśmy samodzielnie znajdować – tu z kolei poszerzamy pojemność buteleczki, która w efekcie pomieści więcej porcji. Ten zabieg ma nauczyć gracza odpowiedniego gospodarowania leczeniem, bo zawartość flaszki musi nam starczyć do następnego ogniska – lub ostatecznie również na walkę z bossem. Zwiększanie jej pojemności to znów sposób na nagrodzenie gracza, który skrupulatnie zwiedza kolejne lokacje.
Wspominałem też o ulepszaniu postaci – każdy zabity przeciwnik da nam określoną ilość doświadczenia, które służy również jako waluta przy zakupie przedmiotów. Można je jednak bezpowrotnie utracić. Jeśli nasza postać umrze w danym miejscu, pozostanie po niej plama krwi, zawierająca wszystkie zebrane dotychczas punkty. Żeby je odzyskać, musimy dotrzeć tam bez utraty życia.
Uzależniająca mikstura
Opisana wyżej mieszanka jest mocno uzależniająca. Oczywiście jeśli nam posmakuje, a to może potrwać. Osoba przyzwyczajona do ogólnie niskiego poziomu trudności w grach, może początkowo zniechęcać się wyższym poziomem wyzwania. Trzeba więc uzbroić się w cierpliwość i niejednokrotnie zwalczyć swoje słabości, a zostanie to wynagrodzone. Im więcej obcuje się z dziełami From Software, tym bardziej docenia się cały koncept, począwszy od charakteru rozgrywki, a na projektach lokacji i przeciwników kończąc.
Hidetaka Miyazaki nigdy nie chciał jednak stworzyć przede wszystkim trudnej gry. Miało być wyzwanie, ale to nie poziom trudności stoi za wszystkim. Twórca chciał powrócić do korzeni, do tego jak gry kiedyś funkcjonowały – na zasadzie karania i nagradzania gracza. Ich kolejne gry pokazały jak umiejętni stali się w kreowaniu swojej formuły. Idzie za tym zdecydowanie lepszy balans, co przekłada się na ogólną przystępność.
Pewien poziom wciąż jednak zostaje zachowany, dlatego nie zrezygnowano z poszczególnych elementów. Wciąż mamy zaskakujące pułapki, okazyjne grupy przeciwników, które nas zaatakują, czy mini bossów, którzy już się nie odrodzą po tym jak ich pokonamy. Formuła ta ulegała większym lub mniejszym zmianom (część tych dobrych rozwiązań zostało wprowadzonych przez wątpliwej – na tle serii – jakości drugą część), ale w gruncie rzeczy pozostaje taka sama.
Opowieść kryje się w rozrzuconych księgach
Kolejnym przejawem powrotu do korzeni jest charakter narracji. Podobnie jak niegdyś, gry cechowała oszczędna narracja – głównym motorem napędowym w obcowaniu z kolejnymi produkcjami była przede wszystkim rozgrywka. W ostatnich latach zdecydowanie bardziej patrzy się na scenariusze jakie gry serwują. Mi się osobiście ten trend nie podoba, bo nazbyt często twórcy przy okazji zapominają o najważniejszym aspekcie – rozgrywce.
Tu znów na ratunek przychodzi From Software, pokazując, że rozgrywka jest jednak najważniejsza i warto dopracować ją do perfekcji. Na poznanie opowieści zasługują jednak jedynie ci najbardziej dociekliwi, którzy poprzez zapoznawanie się z opisem świata, mogą ułożyć kolejne strzępki informacji w sensowną, choć zdaje się, niekompletną jeszcze całość.
Ta oszczędna narracja sprzyja wielu interpretacjom i nie przeszkadza w odczuciu, że doświadczyliśmy wartościowej opowieści. I mimo ponurego i mrocznego tonu, jej przesłanie jest pozytywne. Bo zwalczyliśmy wszystkie przeciwności losu, samodzielnie lub z pomocą sojuszników. Tu dochodzimy do kolejnego ważnego elementu serii – gry wieloosobowej, która pozwala na wspólne zwalczanie kolejnych przeciwników, ale można też stanąć naprzeciw innym graczom, lub nawet pokrzyżować im plany nawiedzając ich sesję.
Jedna z najlepszych gier wszech czasów
Może nie jest to najlepsza gra wszech czasów, na pewno nie tak wpływowa jak starsze produkcje pokroju Tomb Raider (1996) czy DOOM, ale zainspirowała wielu. Niewiele jest gier, którym udało się należycie oddać to co zapoczątkowało From Software. Na ten moment w moim odczuciu jest to jedynie Nioh, ale Team Ninja to też mistrzowie w swoim fachu, nawet jeśli dotychczas robili innego typu gry. Ideę wysokiego, ale sprawiedliwego poziomu trudności rozumieją bardzo dobrze.
To wyróżnienie dla Dark Souls mimo wszystko cieszy, nawet bardzo. Oznacza to, że gracze nie zapomnieli jeszcze, co w tego typu rozrywce jest najważniejsze. Nie przeciętna historia, gdzie rozgrywka jest jedynie pomostem pomiędzy kolejnymi scenkami. Są rzeczy, które zrobić mogą jedynie gry i chciałbym żeby większość twórców odpowiednio to wykorzystywała. I choć Dark Souls niewiele robi jako pierwsze, pojawiło się w możliwie najlepszym momencie, kiedy casualizacja naszej branży była większa niż kiedykolwiek.
Osobiście poniekąd żałuję, że z serią zapoznawałem się w odwrotnej kolejności, choć to Demon’s Souls poznałem jako pierwsze. Po tym było Bloodborne, które osobiście chętniej okrzyknąłbym grą wszech czasów. W swoim charakterze o wiele bardziej trafia w mój gust i to nie tylko za sprawą genialnej stylistyki.
Jak to wygląda u Was? Macie za sobą którąś z gier From Software?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS