A A+ A++

Chwilę temu mieliśmy do czynienia z ogromnym wyciekiem danych o użytkownikach z serwisu społecznościowego Facebook (który to wyciek swoimi korzeniami sięga roku 2019). Do sieci trafiły wówczas dane ponad 500 mln osób. Dziś mamy do czynienia z sytuacją podobną, ale tylko na pierwszy rzut oka. Mamy mianowicie kolejne dane wrażliwe w rękach hakera, tym razem pochodzące z serwisu LinkedIn. Jednak ostatecznie okazuje się, że w tym wypadku nie doszło do żadnych zaniedbań (wycieków) ze strony właścicieli portalu. W ręce przestępcy dostały się po prostu informacje, które osoby korzystające z serwisu i tak podawały do wiadomości publicznej podczas rejestracji oraz później, w trakcie korzystania z serwisu.

Osoba, która dysponuje danymi 500 milionów użytkowników LinkedIn posłużyła się scrappingiem, a więc zebraniem w jednym miejscu i tak dostępnych publicznie danych. Trudno nazwać ją więc przestępcą. Inna sprawa, że obecnie szuka na te dane kupca…

_TITLE_

Facebook wprowadza obsługę fizycznych kluczy bezpieczeństwa dla urządzeń mobilnych z Androidem i iOS

Już po raz kolejny w ciągu kilku ostatnich dni, w ręce hakerów trafił zbiór danych osobowych 500 milionów użytkowników. W nowej bazie ofiarami stali się użytkownicy serwisu LinkedIn. Włodarze serwisu w oświadczeniu prasowym potwierdzili już prawdziwość tego doniesienia, zaznaczyli jednak, że nie doszło do żadnych naruszeń ze strony cyberbezpieczeństwa. Jak się bowiem okazuje, informacje, które są obecnie na sprzedaż (taką ofertę odnaleziono na jednym z for internetowych), zostały przejęte dzięki wykorzystaniu tzw. scrappingu, a więc masowego “zasysania” danych, które i tak były już dostępne publicznie, a które następnie wrzucono po prostu w jedną bazę (w tym wypadku w arkusz kalkulacyjny). 

_TITLE_

Hakerzy opublikowali kod źródłowy gry GWINT. Kody Wiedźmin 3 RTX oraz Cyberpunk 2077 wystawione na rosyjską aukcję

Jako uwierzytelnienie owej bazy danych, haker udostępnił (screen powyżej) w sieci za darmo 2 miliony przykładowych rejestrów w czterech archiwach. Ile życzy sobie haker za pełną bazę danych? Jak się wydaje, baza jest poddana licytacji, zaś sam autor bazy sugeruje, że nie sprzeda jej taniej, niż za czterocyfrową kwotę (serwis Cybernews sugeruje, że może chodzić nawet o bitcoiny). Jakie więc dokładnie dane mają zawierać się w tej bazie? ID serwisu z serwisu LinkedIn, nasze imię i nazwisko, adres e-mail, numer telefonu, płeć, linki do innych naszych portali społecznościowych, tytuły naukowe, a także inne dane związane z życiem zawodowym.

_TITLE_

Źródło: Cybernews

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł24. kolejka PKO BP Ekstraklasy. Czekają nas derby Polski
Następny artykułUzależnienie od rodziców a nieważność małżeństwa kościelnego