A A+ A++

„Cudowna okropna fryzura. Kocham” – napisze później jakaś fanka na stronie Open’er Parku na Facebooku.

„Jemu przystoi wszystko!” – doda inna.

– Dawid, kocham twoje włosy!! – krzyczy tymczasem dziewczyna z publiczności.

– Przekażę, żeby wszyscy usłyszeli: moje włosy dostały właśnie wyznanie miłosne. I dlatego bardzo dziękuję. One tego potrzebują – mówi Podsiadło

– Włosy, włosy! – skanduje tłum. – Sexy!

– Sexy, oczywiście. Robi się coraz goręcej po prawej stronie. Ha, ha! Te włosy nie są do końca naturalne, więc uważajcie! – Podsiadło leciutko się uśmiecha.

Czytaj też: Co tak łączy Taco Hemingwaya i Dawida Podsiadłę?

Ugruntował mi się w głowie

– No ciekawa koncepcja z tą fryzurą. Jak ją zobaczyłam, to pomyślałam: o co chodzi? Bardzo chciałabym wiedzieć, czy to tak na stałe, czy tylko na chwilę. Trochę liczę, że wrócą loki Dawida – zaśmiewa się Kaja Lutosławska, 19-letnia studentka aktorstwa z Manchesteru.

Wróciła na wakacje do Polski i właśnie wybierała się z rodzicami na Mazury, ale kiedy napisała do niej ciocia, że ma dodatkowy bilet na koncert Dawida na Open’er Park, pomyślała, że musi pojechać. – Nie wiedziałam, jak się dostanę do Gdyni, gdzie będę spać, to nie było ważne. Ja musiałam tam być – mówi Kaja.

Pochodzi z Krakowa i nigdy wcześniej nie była na koncercie Dawida Podsiadły. – Bardzo chciałam jechać na Stadion Narodowy, kiedy występował razem z Taco Hemingwayem, ale bilety się błyskawicznie wyprzedały. Wcześniej próbowałam zdobyć bilet na Leśną Muzykę, czyli trasę akustyczną, ale też bez szans, tak szybko znikały – tłumaczy.

Pierwszy raz zobaczyła Dawida, kiedy występował w programie „X Factor”, to był chyba 2012 rok.

Miał konto na Instagramie i wrzucał tam dużo filmików ze swojego życia. To była twarz chłopaka, który kocha śpiewać. Teraz już jest tego mniej.


Miał konto na Instagramie i wrzucał tam dużo filmików ze swojego życia. To była twarz chłopaka, który kocha śpiewać. Teraz już jest tego mniej.

Fot.: Wojtek „Rojo” Rojek/Alterart / NIEZAREJESTROWANY

– Spodobał mi się. Był wtedy jeszcze bardzo młody, chudy i miał burzę loków. Potem o nim przez jakiś czas nie słyszałam, ale kiedy wydał pierwszą płytę, zachwyciłam się piosenką „Nieznajomy”. Jest przepiękna, do dziś jej słucham. „Witaj, nieznajomy. Pytanie do ciebie mam. Czy zdążę jeszcze wrócić, drogi dawno już zasypał czas” – nuci Kaja.

Ta piosenka – uważa – jest bardzo ludzka. – Opowiada o utracie jakiejś wersji siebie, którą się kiedyś było i spotyka się ją po latach. I nagle masz takie: O! Jesteś mną sprzed lat! I czy ja jeszcze istnieję w tej wersji? Ten tekst do mnie przemawia, bo każdy z nas ma taką inną wersję siebie, którą kiedyś był, ale już nie jest. I trzeba się skonfrontować z przeszłością – mówi dziewczyna.

Namówiła wtedy mamę, żeby kupiła płytę i odtąd słuchały jej razem w samochodzie. – Dawid mi się ugruntował w głowie. Co mi się w nim podobało? Szczerość. Miałam poczucie, że nie nagrał tej płyty po to, by dobrze się sprzedała, tylko napisał piosenki od serca. Słuchałam ich i myślałam, że dla mnie też coś znaczą. Stały się częścią mojego życia. Potem widziałam różne wywiady z nim i polubiłam go jako człowieka. Zobaczyłam, że ma specyficzne poczucie humoru, które nie każdy rozumie. Czasem ludzie nie wiedzą, czy mówi na serio, czy jednak żartuje. Mnie zawsze śmieszy – opowiada Kaja.

Ale to nie było nastoletnie zauroczenie znanym piosenkarzem. – Dawid zawsze mnie fascynował jako osoba. Myślałam, że gdybym go spotkała, to pewnie bym się zakochała.

Wzruszające momenty

– Mam nadzieję, że będziecie tu mieli przyjemne chwile. Na razie jest OK. Mam nadzieję, że to jeszcze eksploduje. W takim bezpiecznym sensie. I co? Dobrej zabawy, moi drodzy! Tańczcie i bawcie się – mówi po kolejnej piosence Dawid Podsiadło.

Prosi o wrażenia z koncertu, a publiczność odpowiada głośnym jękiem zachwytu.

– Dzięki wielkie, ekstra! – kiwa głową z zadowoleniem Podsiadło. – Jesteście bardzo głośni. I to jest przepiękne. Chciałbym wam oprócz piosenek powiedzieć coś śmiesznego – mówi, odrzucając loczki na plecy. I dodaje: – Będę śpiewał.

– Ludzie do niego krzyczą, on coś im odpowiada. Buduje z tego historię. A na koniec mówi: dobrze mi poszło, z jednego zdania cała opowieść wyszła. I ludzie się w to wciągają. Bo on nie jest wyniosły, nie gwiazdorzy. W kontakcie z ludźmi jest szczery, ale umie stawiać granice – mówi Agnieszka, 45-letnia psychoterapeutka z Warszawy.

Bardzo chciała jechać do Gdyni, miała już nawet bilet, ale w końcu go komuś oddała, bo nie miała z kim zostawić psa. Na szczęście widziała niedawno Dawida na warszawskim Torwarze.

– Miałam bilety kupione na maj zeszłego roku, ale tamte koncerty odwołano z powodu pandemii. Przełożyli je na czerwiec, byłam wtedy na dwóch z trzech, które się odbyły. Dzień po dniu i każdy był inny. Jest taki zwyczaj, że przy piosence „Nieznajomy” fani machają latarkami w telefonach. Na Torwarze byłam blisko sceny i widziałam, jak Dawid odwrócił się do zespołu, kiwnął głową, że super, są latarki. To wzruszające momenty – mówi Agnieszka.

Strasznie jej się podoba jego głos, uważa, że potrafiłby nawet książką telefoniczną zaśpiewać. Uwielbia też, kiedy śpiewa cudze piosenki, bo nadaje im zupełnie inny wymiar. – Kiedy robił Wielkomiejski Tour, czyli trasę tylko po małych miasteczkach, przygotowywał zawsze jakiś cover. Czasami ludzie nagrywali to potajemnie telefonami i wrzucali na YouTube’a. Mam takie marzenie, by Dawid wydał płytę z tymi wykonaniami. Pewnie tego nie zrobi, ale byłaby genialna.

Czytaj też: Błażej Król popu. „Kiedyś śmiałem się z tuzów polskiej muzyki, potem spokorniałem”

Pokazała mi go mama

– Bawcie się dobrze, kochani. Bądźcie zdrowi, uważajcie na siebie – prosi w połowie koncertu Podsiadło.

– A ty jak się bawisz? – krzyczy ktoś z publiczności.

– Bardzo dobrze, przepraszam, już zacząłem piosenkę – ucina muzyk. Śpiewa „Trofea”, a tłum wyje: „Staję się potworeeeeeem…..”

– Nie wiedziałem, że znacie tekst do „Trofeów”. Ekstra! Ja właśnie trochę zapomniałem, więc dzięki wielkie – kłania się Podsiadło.

– Dawid bardzo lubi żartować. Kiedy trzy lata temu byłam na jego koncercie na Open’erze, miałam wrażenie, jakbym równocześnie oglądała stand up. Pomiędzy piosenkami wplatał żarty, które były tak głupie, że aż śmieszne. Mówił, co mu ślina na język przyniesie, ale to było niewymuszone i urzekające. Nie ma drugiego artysty, który by potrafił tak rozbawić publiczność, a za chwilę zaśpiewać piosenkę, która ma niezwykłą głębię – mówi Julia Owczarska z Warszawy. Ma 22 lata, studiuje dziennikarstwo, a Dawida pokazała jej kilka lat temu mama.

– Powiedziała, że w telewizji jest fajny chłopak, zapytała, czy go znam. Włączyła YouTube’a i puszczała mi jego piosenki. Była nim zauroczona, traktowała go jak synka. Mówiła, że fajnie byłoby mieć takiego Podsiadłę w rodzinie. I że nie uderzyła mu woda sodowa do głowy. Nie bardzo tego słuchałam, ale potem byłyśmy razem na wakacjach w Sopocie, a tam grał zespół Curly Heads. Okazało się, że to jego zespół, więc kupiłyśmy bilety – wspomina Julia.

Zachwyciła się. – Miał niesamowitą charyzmę. Był sobą, do dziś nie musi nikogo udawać, wszystko, co robi na scenie, jest w stu procentach naturalne – mówi Julia.

Widziała potem Dawida na Open’erze, na Torwarze i na Narodowym, kiedy grał z Taco. Uwielbia ich obu, ale widzi, jak bardzo są inni. Taco jest chłodniejszy, prywatny, a Dawid to czyste emocje. Puszcza sobie jego piosenki, kiedy jest w nastroju melancholijnym. Ma wszystkie jego płyty.

– Niektóre piosenki są z pozoru skoczne i taneczne, ale w każdej jest jakieś głębsze przesłanie – mówi. Nie udało jej się pojechać na Open’er Park, ale czeka na kolejne koncerty Dawida. – Bo one mnie pozytywnie nastawiają do świata.

Tańczę do tekstu

– Piękni jesteście. Zrobię wam zdjęcie, potem. Zobaczycie, jak ładnie będzie – obiecuje Podsiadło i zaczyna śpiewać, a ludzie pod sceną razem z nim.

„A gdy wypuszczę cię z rąk

Z rąk, z rąk

Bo przecież musisz uciec stąd, stąd

Chociaż obiecaj jedno

Choć, choć

Że przy nim będziesz więdnąć” – zawodzą z uczuciem.

– To piosenka „Dżins” z albumu „Małomiasteczkowy”. Opowiada o tym, jak Dawid rozstał się ze swoją dziewczyną i wie, że tak musiało być, ale jest smutny, że ona znalazła szczęście w ramionach innego mężczyzny. To była jedna z pierwszych piosenek, jakich posłuchałam z moim obecnym chłopakiem. Jak mu ją puściłam, zrozumiał ją dokładnie w ten sam sposób, co ja. Reszta znajomych odczytała ją zupełnie inaczej. To było takie wyjątkowe i magiczne – opowiada Julia Owczarska.

Kaja Lutosławska też lubi „Dżins”. – Kiedy do niej tańczę, nie myślę, moje ciało porusza się samo – mówi. – W piosenkach Dawida skupiam się na tym, co on śpiewa i jakim tonem. I co ja w związku z tym czuję. Tańczę do tekstu, wyzwalają się emocje – tłumaczy.

Podziwia Dawida. – Jego teksty są przemyślane. Czasem wydaje się, że słowa nic nie znaczą, ale potem odkrywam ich głębszy sens – mówi.

Obserwuje go na Instagramie. Zauważyła, że niezbyt często się w coś angażuje, ale w najważniejszych sprawach zawsze się wypowiada. – Jak były wybory, to mądrze mówił o odpowiedzialności – przypomina.

Bo taka jest miłość

– Wszystkie ręce w górę i uwaga: skaczemy! – rozkazuje Podsiadło, a publiczność posłusznie podskakuje. Potem razem śpiewają „W dobrą stronę”.

– To był wielki przebój. Ma taki refren: „Czuję, jak serce rwie się do ciebie, jak mam bronić, kiedy ich jest więcej. Czuję, że to już koniec, to już koniec”. Ta piosenka leciała z milion razy w radiu i w pewnym momencie mnie zastanowiły jej słowa. Pomyślałam, co to za koleś, który to napisał? Później poznałam kolejne piosenki, zaczęłam oglądać filmiki w internecie i okazało się, że to jest strasznie ciekawy człowiek. Jak z kosmosu. Niesamowicie inteligentny, a przy tym trochę odrealniony, odklejony od świata. Inny po prostu – opowiada Agnieszka.

Pamięta, co opowiadał o nim Krzysztof Zalewski, inna gwiazda młodego pokolenia: siedzi w studiu na piosenką, kombinuje, męczy się, a wtedy przychodzi Dawid i nagle wszystko jest łatwe. – Strasznie mu tego zazdrościł. Jak on to robi, że jest taki naturalny, a ludzie idą za nim jak w dym. Nawet jak bierze udział w akcjach społecznych czy komentuje politykę, robi to tak, że mu to nie szkodzi. Nikt się do niego nie przyczepia za to, że popiera Strajk Kobiet czy apeluje o udział w wyborach – mówi Agnieszka.

Kiedyś przeczytała, że tytuły jego pierwszych dwóch solowych płyt są zaczerpnięte z gry komputerowej „Final Fantasy VIII”. – A dokładniej z rozmowy dwójki głównych bohaterów: „You’re the one who gives me the most comfort. Comfort and happiness… and annoyance and disappointment too”. To jest taka totalna integracja: widzisz w drugim człowieku kogoś, kto jest dla ciebie pocieszeniem i szczęściem, ale też rozczarowaniem i udręczeniem. Bo taka jest miłość. I to jest właśnie w piosenkach Dawida strasznie prawdziwe – dodaje Agnieszka. – Kurczę, ile ja mogę o nim powiedzieć – dziwi się.

Uczucia się zmieniają

– Do widzenia – żegna się Dawid Podsiadło, a tłum krzyczy: jeszcze jeden, jeszcze jeden!

Na bis jest więc „Małomiasteczkowy”, hymn słoików, czyli ludzi, którzy przyjechali z prowincji do dużych miast. „Znowu jadę do ciebie sam….” – prawie szlochają fani. A potem już koniec koncertu. Nie pomagają niekończące się oklaski, Podsiadło nie wychodzi na scenę.

– Chyba wiem, skąd ten jego dziwny wygląd. To jest stylówa na lata 80., Męskie Granie też się tak reklamuje, więc chyba całe lato będzie takie koszmarne – śmieje się Agnieszka. Ona też marzy o powrocie loków, pokazuje zdjęcie, na którym Dawid ma opadającą na oczy grzywkę. – Słodziaczek – rozczula się.

Nie dziwi się, że w ostatnim czasie ograniczył obecność w mediach społecznościowych. – Jak się stał strasznie popularny, zaczęło go to chyba męczyć. Kiedyś powiedział, że popularność go przerosła. Miał konto na Instagramie i wrzucał tam dużo filmików ze swojego życia. To była twarz chłopaka, który kocha śpiewać. Teraz już jest tego jest mniej – dodaje terapeutka.

Kiedy Julia Owczarska ma zły humor, wchodzi na YouTube’a i ogląda wywiady Dawida. – Potrafię je przesłuchać kilka razy. Nie ma żartu, który by mnie nie śmieszył. Proste to są żarty, ale w tej prostocie bardzo zabawne – mówi.

Raz tylko było jej bardzo smutno, kiedy Dawid rozstał się z narzeczoną. – Pomyślałam: jejku, pisałeś o niej tyle piosenek i teraz koniec? I jak ja mam uwierzyć, że to była prawdziwa miłość? Ale później stwierdziłam, że takie jest życie. Przecież ja też rozstałam się z chłopakiem i znalazłam takiego, z którym się doskonale rozumiem. Zrozumiałam, że uczucia się zmieniają, ale te, co były, były prawdziwe.

Czytaj też: Stworzyła fałszywą tożsamość, by wejść do najdroższych apartamentów na ziemi. Co zobaczyła?

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułUciec za wszelką cenę
Następny artykułZbigniew Ziobro popełnił błąd. Tysiące spraw do powtórki