A A+ A++

Przy ul. Reymonta podkreślają, że pandemia uderzyła w nich mocniej niż w inne kluby. Głównie ze względu na pandemię Wisła zakończyła 2020 r. ze stratą –  to ok. 3 mln zł. Dziurę z własnej kieszeni na razie zasypali właściciele. Jakub Błaszczykowski, Tomasz Jażdżyński i Jarosław Królewski niedawno udzielili piłkarskiej spółce kolejnej pożyczki.

…pandemii i stratach z nią związanych:

– Szalenie trudno wyliczyć, ile Wisła dokładnie straciła ze względu na pandemię. Możemy robić porównania z rokiem 2019, który jednak też był wyjątkowy. Na jego początku wyniki drużyny były fatalne, ale kiedy się poprawiły, kibice chętniej przychodzili na stadion. 15-16 tys. kibiców na trybunach to jak na polskie warunki fantastyczny wynik. Pandemia przyszła jednak akurat przed kluczowymi meczami, gdy mogliśmy liczyć na bardzo dobre wyniki frekwencyjne.

Licząc ewentualne wpływy z samych biletów oraz karnetów, mówimy ok. 6 mln zł straty. Do tego doszła konieczność sprzedaży klubowych pamiątek głównie drogą elektroniczną, co wygenerowało dodatkową stratę ok. 1,5-2 mln zł. Jedynie z faktu, że nie ma kibiców na stadionie, wychodzi więc ok. 7,5-8 mln zł straty.

Oczywiście, jak słusznie ktoś zauważył, w międzyczasie coś zaoszczędziliśmy. To prawda. M.in. władze miasta bardzo ładnie się zachowały, uznając, że skoro nie korzystamy z całego stadionu, można obniżyć czynsz. Rzeczywiście oszczędności są, ale mimo wszystko odcięty został kluczowy dla nas filar związany z wpływami z tzw. dnia meczowego. To mniej więcej 20 proc. klubowego budżetu.

Są kluby, które na pandemii nie ucierpiały tak jak my ze względu na innych sposób finansowania. Niektórym jest nawet łatwiej, że kibiców nie ma na trybunach. Dla nas ich brak to ogromny ciężar, bo Wisła była, jest i będzie związana ze swoimi kibicami.

…dlaczego sprawozdanie finansowe wykazało zdecydowany wzrost wynagrodzeń względem 2019 r. Wielu kibiców uznało to za niezrozumiałą rozrzutność:

– Odnosimy się do roku 2019, po którym rzeczywiście zarząd i rada nadzorcza podjęły decyzję, że trzeba wzmocnić drużynę. A to kosztuje. Alon Turgeman ma większe wymagania finansowe niż Krzysztof Drzazga. To fakt. Latem zatrudniliśmy też kilku wolnych zawodników, którzy dostają pieniądze za sam podpis pod kontraktem. Ktoś słusznie zauważył, że ich wynagrodzenia rozkładają się na okres trwania umowy, ale nie zmienia to faktu, że koszty musiały wzrosnąć.

W dodatku od października 2019 r. Wisła ma też sekcję e-sportową. Już samo to sprawiło, że do rubryki “wynagrodzenia” trzeba było dopisać 400 tys. zł, mimo że tę kwotę pokrywa sponsor. W dodatku rozbudowaliśmy też akademię piłkarską.

To wszystko miało wpływ na to, że wynagrodzenia realnie wzrosły o ok. 3,8 mln zł, a nie 5 mln zł, jak było podawane.

Pewne koszty po prostu muszą być ponoszone. Moglibyśmy np. zrezygnować z akademii, ale tego bardzo nie chcemy. Dopóki będziemy zarządzać klubem, będziemy się też starać ją rozwijać. Dlaczego? Bo 11 chłopców z akademii przewinęło się już przez pierwszy zespół. Dla każdego klubu w Polsce dwóch czy nawet jeden nowy młodzieżowiec w kadrze pierwszej drużyny to marzenie. Staramy się bardzo na nich stawiać.

Poza tym nie możemy sponsorom powiedzieć, by tak po prostu zwiększyli finansowanie, podczas gdy my będziemy ciąć koszty. Oni, ci sponsorzy, też chcą widzieć silną Wisłę. Na razie nie jesteśmy zadowoleni z miejsca, jakie zajmujemy. W sprawozdaniu założyliśmy sobie 9. pozycję na koniec sezonu, ale już w kolejnym sezonie będziemy chcieli być wyżej.

…o długach, zobowiązaniach, płatnościach:

– Mamy 21 mln zł należności, które moglibyśmy uznać za najbardziej istotne, czyli tych krótkoterminowych. A raczej mieliśmy w grudniu 2020 r., bo one w międzyczasie zmalały o ponad 2 mln zł. Tempo spłacania długów jednak spadło. Część zobowiązań udało się umorzyć, z niektórymi wierzycielami się dogadaliśmy. Kiedyś szeroko komentowana była wypowiedź Dawida Błaszczykowskiego [prezesa Wisły – przyp. red.], że na utrzymaniu mamy czterech trenerów. Tyle że to nie było wynikiem naszych decyzji. W międzyczasie spłaceni zostali Joan Carrillo i Kiko Ramirez, na liście był jeszcze wtedy Maciej Stolarczyk. Został nam Artur Skowronek.

Które zobowiązania są najpilniejsze do spłaty? Jak zawsze są to długi licencyjne. Je spłacamy do ostatniej złotówki, bo od wielu lat Komisja Licencyjna nie ma litości dla klubów, które nie potrafią dopilnować tego obowiązku.

Nie mamy natomiast długów cywilnoprawnych, np. względem ZUS-u czy urzędu skarbowego. Płacimy na bieżąco, co wydaje się oczywiste, ale w realiach polskiej piłki przez ostatnie dziesięciolecie wcale oczywiste nie było.

Mamy natomiast zobowiązania wobec miasta, wobec różnych jednostek, nie tylko Zarządu Infrastruktury Sportowej [obecny zarządca stadionu – przyp. red.]. Część spłacamy, wobec części została zawarta ugoda, co również było ukłonem miasta w naszą stronę. Ze spłatą tych zobowiązań również nie możemy się spóźnić.

Następne na liście są bieżące płatności wobec piłkarzy i sztabu szkoleniowego. One są dla nas priorytetowe i z tymi płatnościami jesteśmy na bieżąco co do dnia.

…sponsorach:

– Pewne umowy już zostały przedłużone, nad innymi pracujemy. Niestety, w sponsoringu jest tak, że tylko niektóre umowy są wieloletnie. Większość jest przedłużana z roku na rok. Rozmowy trwają, a ja bardzo nie chciałbym okazać braku szacunku wobec sponsorów, więc nie powiem na razie ani słowa o tym, jakie loga mogą znaleźć się na koszulkach piłkarzy na przyszły sezon.

…strategii rozwoju i planach awaryjnych:

– Bardzo trudno cokolwiek szacować. Sam zakładałem, że w maju ubiegłego roku kibice na trybunach już będą. Jak widać, brutalnie się pomyliłem. Kibice są na stadionach, ale w Izraelu czy Stanach Zjednoczonych. U nas sytuacja jeszcze na to nie pozwala. Gdy chociaż od lipca będzie można wpuszczać fanów na trybuny, będzie fantastycznie. Jestem z natury optymistą i liczę, że do końca kwietnia fala pandemii opadnie.

Co do strategii: mamy ją, wydatki są oczywiście związane z przychodami. Zakładamy, że w lipcu kibice wrócą na stadiony. To jest plan A. Jeśli kibice nie wrócą, będziemy musieli rozglądać się za alternatywnymi źródłami przychodów. Jakimi? Są to wsparcie ze strony właścicieli lub inwestorów, obniżenie kosztów drużyny lub sprzedaż zawodników. Naturalnie pieniądze można pozyskiwać też z innych źródeł, ale wymienione wcześniej obszary są głównymi, w których można się poruszać.

W czerwcu wielu zawodnikom kończą się kontrakty. Niektóre zostaną przedłużone, inne nie. To otwarty temat, bo wiele zależy od postawy drużyny. Cały czas jesteśmy na niezadowalającej pozycji i mamy niezadowalającą liczbę punktów. Dlatego nie podjęliśmy szeregu decyzji w tym zakresie.

Oczywiście staramy się też drużynę konstruować wcześniej. Już mamy pewne kontrakty podpisane. Bardzo zabiegaliśmy, by to się udało. Ale to nie koniec.

…o tym, czy Wisła Kraków, jest na sprzedaż:

– Detale oczywiście będą ustalane na poziomie właścicielskim, bez mojego udziału. Wiem jednak, że ze strony inwestorów jest zainteresowanie, by stać się mniejszościowymi udziałowcami i dołączyć do trójki właścicieli. Jest też zainteresowanie ze strony dużych grup kapitałowych, które chciałyby ewentualnie zainwestować w Wisłę Kraków.

Z tego, co mi wiadomo, nie są to konkretne rozmowy. W dodatku obecni właściciele będą bardzo pilnie patrzyć na to, co to za inwestorzy i w jakim celu mieliby w Wisłę zainwestować. Sami wiedzą, ile uratowanie klubu kosztowało ich nie tylko pieniędzy, ale też zdrowia. Nie dojdzie do sytuacji, tak sądzę, że przekażą Wisłę komuś, kto miałby inny pomysł na klub niż oni. Oni chcą ją budować tak, by zajmowała pozycje, które powinna zajmować. A są inwestorzy, którzy mają inne cele.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKonsultor Komisji Charytatywnej KEP: glośmy miłosierdzie i potwierdzajmy je czynem
Następny artykułBardzo rzadki gatunek sowy w Świętokrzyskiem