Wypowiedź prezydenta Niemiec Franka Waltera Steinmeiera na temat polityki niemieckiej wobec Rosji oraz gazociągu Nord Stream 2 wzburzyły polskich polityków. Jego wystąpienie skrytykował polski premier, a prezydent Andrzej Duda polecił ministrowi Krzysztofowi Szczerskiemu zadzwonić do szefa kancelarii prezydenta Steinmeiera i po to, aby przedstawić krytyczne stanowisko polskiej głowy państwa.
Polacy nie przeczytali wywiadu niemieckiego prezydenta?
Wydawałoby się, że sprawa na tym się zakończy, ale jak to zwykle bywa w Polsce, znaleźli się nie tyle obrońcy stanowiska Steinmeiera, co raczej zwolennicy poglądu, że Polacy po prostu nie przeczytali wywiadu niemieckiego prezydenta, a nawet jeśli go przeczytali to nie zrozumieli i cała sprawa jest nie tyle skandalem wywołanym przez następcę Joachima Gaucka, co raczej kolejnym dowodem na brak profesjonalizmu polskiej dyplomacji i szerzej, obecnej ekipy.
Witold Jurasz, publicysta Onetu, który sformułował tego rodzaju zarzuty, wcześniej podniesione przez prof. Stanisława Żerko, napisał też, powołując się na nieujawnionego z nazwiska emerytowanego polskiego dyplomatę, że jego rozmówca „wstydzi się” za brak profesjonalizmu obecnego rządu, a uczucie to, jak można się domyślać podziela też autor artykułu. Raczej nie prowadzę na łamach wPolityce.pl polemik, tym bardziej z Witoldem Juraszem, z którego diagnozami w zakresie polityki zagranicznej częściej się zgadzam niźli nie zgadzam, teraz jednak sprawa wymaga pewnego namysłu.
Jeśli tak, to dlaczego w taki właśnie sposób jego wystąpienie odczytali tak różni ludzie?
W istocie Jurasz ma rację, Frank Walter Steinmeier nie powiedział wprost, że gazociąg Nord Stream 2 jest rekompensatą Niemiec dla Rosji. Ale jeśli tak to dlaczego w taki właśnie sposób jego wystąpienie odczytali tak różni ludzie jak ambasador Ukrainy w Niemczech Andriy Melnyk, komentator portalu politico.eu Matthew Karnitsching czy komentator dziennika Die Welt Clemens Wergin, którzy skrytykowali Steinmeiera, każdy w inny sposób, za jego wypowiedź?
Rzecz się odnosi do słów, więc trzeba być w tych sprawach precyzyjnym. Melnyk powiedział, jak relacjonuje Deutsche Welle, że „wywiad mówi sam za siebie”, a agencji DPA powiedział, że na Ukrainie słowa Steinmeiera zostały przyjęte „z zaskoczeniem i oburzeniem”. Dodał też, że argumentacja niemieckiego prezydenta w istocie oznacza lekceważenie ofiar wojny pochodzących z krajów byłego ZSRR.
CZYTAJ WIĘCEJ: https://www.dw.com/en/germanys-steinmeier-angers-kyiv-with-his-comments-on-nord-stream-wwii/a-56515956
Z kolei Matthew Karnitsching, zajmujący się, co warto też odnotować na co dzień w politico.eu tematyką niemiecką napisał:
W zeszłym tygodniu prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier przedstawił nowatorskie wyjaśnienie przywiązania Niemiec do rurociągu. „Ponad 20 milionów ludzi w byłym Związku Radzieckim zginęło na wojnie” – powiedział w wywiadzie dla gazety. „To nie usprawiedliwia dziś złego zachowania w rosyjskiej polityce, ale nie powinniśmy tracić z oczu szerszej perspektywy”.
CZYTAJ WIĘCEJ: https://www.politico.eu/article/eu-foreign-policy-rip/
A publicysta Die Welt, który nota bene swój komentarz zaczął od zdania „Prezydent federalny uzasadnił także Nord Stream 2 specjalnym zobowiązaniem Niemiec wobec Rosji, które wyrosło ze zbrodni reżimu nazistowskiego. Jakby inne państwa byłego Związku Radzieckiego nie ucierpiały tak samo, a nawet więcej”, napisał, że „kiedy politykom kończą się argumenty, mają tendencję do uciekania się do fatalnych porównań historycznych. Jednak nie codziennie zdarza się, że najwyższy urzędnik w Republice Federalnej Niemiec praktycznie fałszuje historię ex cathedra, jak to czyni prezydent Frank-Walter Steinmeier w rozmowie z „Rheinische Post”. Steinmeier broni kontrowersyjnego gazociągu Nord Stream 2 jako „prawie ostatniego mostu między Rosją a Europą”. W sposób dość wątpliwy”. I dalej: „Steinmeier na tym nie poprzestaje, ale apeluje o wyrozumiałość wobec Rosji, zwłaszcza ze strony niemieckiej, w obliczu 20 milionów zgonów w Związku Radzieckim w wyniku okrucieństw nazistów. „Tak, żyjemy w teraźniejszości trudnych relacji”, mówi Steinmeier, „ale istnieje przeszłość przed i przyszłość po”.
CZYTAJ WIĘCEJ: https://www.welt.de/debatte/kommentare/article226024653/Steinmeiers-Verteidigung-von-Nord-Stream-2-ist-geschichtsvergessen.html
Zobaczmy zatem, co powiedział Prezydent Niemiec
Mamy w tym wypadku do czynienia z zastanawiającym zjawiskiem psychologicznym. Jak to się bowiem stało, że podobny sposób co polskie władze wystąpienie Stenimeiera odczytał ukraiński dyplomata, amerykański dziennikarz i niemiecki komentator, a zupełnie inaczej zrozumieli je polscy eksperci? Musimy odwołać się wprost do wywiadu Steinmeiera, który został zresztą umieszczony na internetowej stronie jego urzędu, każdy zatem może wyrobić sobie na jego temat pogląd.
CZYTAJ WIĘCEJ: https://www.bundespraesident.de/SharedDocs/Reden/DE/Frank-Walter-Steinmeier/Interviews/2021/210206-Interview-Rheinische-Post.html
Nawet pobieżna lektura tego fragmentu wywiadu, w którym niemiecki prezydent mówi o stosunku Niemiec do Rosji po sprawie Nawalnego pozwala zrozumieć, że nie wypowiedział on zdania, że „Nord Stream 2 jest formą niemieckiej rekompensaty za agresję na ZSRR i 20 mln ofiar”. Ale czy musiał być tak dosłowny? Czy w języku dyplomacji wszystko trzeba wykładać kawa na ławę? Zobaczmy zatem, co powiedział Prezydent Niemiec, bo mamy to do czynienia z całym tokiem rozumowania, który zaprezentował on odpowiadając na pytanie dziennikarza, co sądzi on o masowych demonstracjach, jakie miały miejsce w Rosji po aresztowaniu Nawalnego. Steinmeier mówi, że Nawalny musi być niezwłocznie i bezwarunkowo zwolniony z więzienia, ale jednocześnie w tej samej części wypowiedzi powołuje się na swoje rozmowy z Henry Kissingerem i argumentuje, iż niezależnie od krytycznego stanowiska wobec dzisiejszej polityki Moskwy nie należy zrywać wszystkich z Rosją mostów, tylko szukać punktów wspólnych, „stycznych” jak je określa niemiecki prezydent. To po tej wypowiedzi pada następne pytanie w którym dziennikarza interesuje czy gazociąg Nord Stream 2 jest bardziej związany z niemieckimi interesami w zakresie bezpieczeństwa energetycznego czy polityką lojalności wobec Stanów Zjednoczonych. Co na to odpowiada Steinmeier? Po pierwsze mówi, że dialog w tej sprawie z nową administracją w Waszyngtonie jeszcze się nie rozpoczął. Po drugie, że zablokowanie Nord Stream 2 przez Niemcy oznacza zerwanie ostatniego mostu między Rosją a Europą i dlatego obie strony winny się zastanowić czy warto zrywać ten most. Od siebie pragnę zwrócić uwagę, że Steinmeier, nie bez powodu używa argumentacji „europejskiej” w tym względzie, co można rozumieć w ten sposób, że Niemcy zbudowały już szerszą, ponadpaństwową koalicję w sprawie kontynuowania budowy gazociągu (Austria, Holandia, Francja). Zaraz potem, w kolejnym zdaniu, przechodzi na poziom narodowy mówiąc:
„Dla nas, Niemców, istnieje zupełnie inny wymiar: spoglądamy wstecz na bardzo bogatą historię z Rosją. Były okresy owocnego partnerstwa, ale więcej okresów straszliwego rozlewu krwi. 22 czerwca przypada 80. rocznica niemieckiej inwazji na Związek Radziecki. Ponad 20 milionów ludzi w byłym Związku Radzieckim padło ofiarą wojny. To nie usprawiedliwia dzisiejszych wykroczeń w rosyjskiej polityce, ale nie możemy tracić z oczu szerszej perspektywy.”
W istocie Stenmeier nie powiedział dosłownie, że gazociąg Nord Stream 2 jest formą niemieckiej rekompensaty za II wojnę światową, ale wplatając wątek wojenny do swej wypowiedzi dał asumpt do takich właśnie spekulacji i interpretacji. Jeśli rezerwujemy sobie prawo do trzymania się dosłownej, literalnej interpretacji wystąpienia niemieckiego polityka, a tak zdaje się czynić Witold Jurasz, to dlaczego odmawiać innym prawa odmiennego odczytania tych słów? Po co, zwłaszcza w sytuacji kiedy podobnie odczytano je dość powszechnie i dość powszechnie uznano co najmniej za niefortunne, mieszać jeszcze do tego sztukę dyplomacji i interpretacji publicznych wypowiedzi, których sens jest dość przejrzysty, a z pewnością trzeba się zgodzić, że to sam Steinmeier zarysował związek między obecną polityką Berlina w zakresie Nord Stream 2 a II wojną światową i napadem Niemiec na ZSRR?
Po co ma ktoś słuchać tego co mamy do powiedzenia, jeśli można nas „kupić” na piękne słowa
Czytelnicy, jak sądzę sami są w stanie osądzić co jest w polityce i dyplomacji większym grzechem – trzymanie się dosłownego brzemienia wypowiedzi czy raczej zrozumienie jej sensu, który budują również fakty, a te są przecież, zwłaszcza jeśli idzie o Nord Stream 2 jednoznaczne.
W interpretacji Witolda Jurasza dość wyraźnie widać na czym polegały grzechy polskiej dyplomacji ostatnich dwóch dziesięcioleci. Zbytnią wagę przywiązywaliśmy do słów, ich literalnego rozumienia, starając się interpretować je na korzyść wypowiadającego, bo w przeciwnym razie naruszalibyśmy więzi przyjaźni. Ignorowaliśmy realną grę interesów coraz słabiej przysłoniętą pięknymi deklaracjami. Potem denerwowaliśmy się, że nikt nas poważnie nie traktuje i z nami się nie liczy. Po co ma ktoś słuchać tego co mamy do powiedzenia, jeśli można nas „kupić” na piękne słowa.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS