A A+ A++

Ralph Kamiński trafił na oficjalną listę AS’ów, czyli „Artystów Sprzedajnych”, która może jeszcze nie istnieje, ale zdecydowanie ktoś powinien ją utworzyć. W końcu każdy mógłby wyszukać na niej swojego idola i ze zdziwieniem dowiedzieć się, że kiedyś wziął pieniądze za udział w kampanii reklamowej. W ten sposób wielu z nas uniknęłoby rozczarowania podczas kolejnej współpracy – a przynajmniej przyszłoby ono mniej niespodziewanie niż dotychczas.

Zrodzony z sukcesu

Sukces zestawu Travisa Scotta sprawił, że McDonald’s wykorzystał pomysł globalnie, docierając z nim także do nas. Zaowocowało to głośną współpracą z Matą oraz równie głośną falą krytyki, jaka spłynęła na rapera. Nie oszukujmy się – owa fala niezadowolenia przyszła dosyć spodziewanie. Nie trzeba być jasnowidzem i mieć na nazwisko Jackowski, żeby domyślić się, jakie zarzuty były przytaczane najczęściej: sprzedajność, udawana antysystemowość, zły wpływ na dzieci i młodzież, etc. Brzmi jak szablon – kopiuj-wklej pod kolejną kampanią, w której występuje połączenie dużego brandu i dużego nazwiska. Z perspektywy marki kampania była głośna i przyniosła zamierzony efekt, co zaowocowało jej kolejną odsłoną, choć w nieco innej formie. Tak oto narodził się „Bal w Maku”!

Ralph Kamiński jest kojarzony z alternatywnym popem. Jak to zobrazować? Mamy do czynienia z artystą idealnie wpisującym się w styl Męskiego Grania, które sprytnie lawiruje pomiędzy koncernowym lagerem a skojarzeniami z czymś ambitniejszym. Charakter twórczości Ralpha sprawił, że wśród komentatorów pojawił się zgrzyt – ponieważ w świadomości fanów „niszowość” muzyka nie współgra z masowością produktu. Tymczasem mamy do czynienia z postacią rozpoznawalną, regularnie nagradzaną oraz szanowaną w środowisku i poza nim. Sukces rodzi sukces.

Zarzuty kierowane w stronę Kamińskiego są bliźniaczo podobne do tych, z którymi spotkał się Mata. Postanowiłem spojrzeć na ten wybór neutralnie, bez naleciałości fana czy hejtera – nigdy bowiem nie słuchałem muzyki oraz nie obserwowałem profili Ralpha, zaś o samym artyście wiem tyle, ile udało mi się wyczytać z sieci i dowiedzieć od ludzi z najbliższego otoczenia. Zaczynamy!

Produkt osadzony idealnie

Życie w trasie wiąże się z wieloma kompromisami, na które trzeba się zgodzić, kiedy przesiadujesz miesiącami w busie, jeżdżąc od koncertu do koncertu. Śpisz w hotelach, załatwiasz ważne sprawy w publicznych toaletach i jesz w fast foodach, które rozmieszczone są na mapie dość gęsto. Kto najczęściej żyje w ten sposób, jeśli nie muzycy? Pewnie znajdzie się kilka zawodów równie mobilnych, ale zdecydowanie mniej medialnych – dlatego od pewnego czasu widzimy symbiozę zachodzącą pomiędzy artystami a burgerem.

Dla przeciętnego zjadacza chleba, który podróżuje znacznie mniej, zjazd do Maka nadal może być przeżyciem porównywalnym do szkolnej wycieczki. Nie traktuje się go zobowiązująco, raczej w formie guilty pleasure. Dla ludzi będących w ciągłej trasie niejednokrotnie jest to rutynowa wizyta. Doświadczenie bliskie cotygodniowego rosołu i schabowego – bo niby wiemy, że można inaczej, ale po co kombinować?

Połączenie McDonald’s i muzyka wydaje się tutaj trafione w punkt. Zgadza się każdy detal, ponieważ markę można traktować jak typowy produkt „to go”. Problem zaczyna się wtedy, gdy wizerunek artysty gryzie się tym, co reklamuje.

Ralphowi nie wypada

Wiemy już, że muzycy i fast food podróżują ramię w ramię – ale są tacy, którzy w opinii wielu nie powinni tam nawet zaglądać, o braniu pieniędzy za współpracę nie wspominając, bo to ciężkie przewinienie. Dlaczego Kamiński jest w tej grupie?

Jednym z powodów jest znane i lubiane przerzucanie odpowiedzialności za wychowanie dzieci i młodzieży na artystę. Zakłada się, że człowiek posiadający jakiekolwiek audytorium jest zobowiązany do bycia wzorem, z którego należy brać przykład. W tym przypadku zarzut dotyczy wyrabiania złych nawyków żywieniowych. Warto tutaj zaznaczyć, że najmłodsze Polki i Polacy zajmują niechlubne pierwsze miejsce na liście najszybciej tyjących dzieci w Europie.

Sam McDonald’s jest powszechnie kojarzony z ogromnym przemysłem mięsnym – nawet jeśli ma w swojej ofercie pozycje wegetariańskie. Tymczasem Ralph z własnego wyboru nie je mięsa – jego współpraca z marką jest traktowana jako niezgodna z przyjętą przez siebie filozofią, ponieważ promuje korporację, która opiera swoje menu – w głównej mierze – na kanapkach z wołowiną.

Krytykom nie mniej przeszkadza sylwetka twórcy. Dlaczego? Bo tym, którzy mają wizerunek artystów niezależnych, trudniej jest uwiarygodnić taką decyzję – przecież do tej pory radził sobie świetnie bez wsparcia ogromnej korporacji. Przeciętnemu odbiorcy ciężko połączyć sztukę z komercyjną współpracą (chyba, że firma jest bio- eko- lub cruelty free). Jeśli ktokolwiek uprzednio przypisał Ralpha Kamińskiego do tego nurtu, będzie krzywił się na większość komercyjnych współprac.

Połączenie tych kilku zmiennych sprawia, że Ralph może w oczach odbiorców wyglądać na postać, której nie wypada. Tymczasem profile muzyka wskazują na coś zupełnie innego.

Jedz, ale nie bierz za to pieniędzy

Ale stało się! Ralph Kamiński jest twarzą kampanii McDonald’s. Niektórym ciężko się z tym pogodzić, co wyrażają w formie wielu nieprzychylnych komentarzy oraz jęków zawodu. Szybki przegląd social mediów artysty nie zmienił mojego zdania – wciąż uważam te narzekania za niesłuszne i naprawdę wierzę w tę współpracę.

Muzyk jada w Maku – choć nie wiem czy regularnie. Dowodem są zdjęcia, które można znaleźć na jego feedzie. Jedno z nich to zdjęcie z dzieciństwa, ale z wyraźnie wyeksponowanym hero i logotypem marki – to bardziej sentymentalna podróż, ale ewidentnie pokazuje, że artysta ma dobre wspomnienia związane z brandem.

Drugie z nich jest współczesne. Prezentuje Ralpha stojącego z tacką, na której znajdują się cola i frytki – a więc pozycje często wybierane przez wegetarian. To nic wielkiego, ale wyraźnie widzimy, że artysta nie unika wizyt w fast foodzie. Na co dzień nie je mięsa, dlatego złożone zamówienie jest zgodne z dietą, jaką stosuje muzyk. Wszystko się zgadza. 

Nie samym Makiem żyje muzyk, dlatego na tablicy znajdziemy też sporo zdjęć z zapiekankami, tłustą pizzą na grubym cieście i smutnymi tostami. W skrócie: nie jest to najzdrowsza dieta. Tym samym Kamiński jeszcze mocniej wpisuje się w obraz człowieka, któremu jest po prostu po drodze z jedzeniem fast foodów.

Jakie są reakcje pod tymi zdjęciami? Zdecydowanie pozytywne, z pojedynczymi przytykami. Okazuje się, że artyści mogą jeść w barach szybkiej obsługi, ale nie mogą robić z nimi interesów, ponieważ problemem nie jest jedzenie, tylko przelewy. Dopóki #współpraca nie jest płatna, zazwyczaj nie przeszkadza to słuchaczom.

To nie koniec

Po raz kolejny kampania McDonalda wzbudza emocje. Po raz kolejny jest o niej głośno. Wypatrujmy więc kolejnej gwiazdy, która będzie musiała mierzyć się z tym samym, ponieważ postanowiła pojawić się w towarzystwie złotych łuków. Jak myślicie, kto może być kolejnym wyborem?

Z perspektywy kreatywnego kampanię oceniam jako udaną, ponieważ jest spójna wizualnie i wizerunkowo z samym Ralphem – co w przypadku Maty nie było aż tak oczywiste. Trafia do fanów twórczości artysty i przenosi motyw balu do wirtualnej rzeczywistości, dzięki czemu można doświadczyć go w zupełnie nowy sposób.

Zdecydowanie mamy do czynienia z początkiem działań opartych na tak dużej integracji marki z twórcą. Widzowie i słuchacze muszą się do nich przyzwyczaić – w innym wypadku każda taka akcja będzie się kończyć rozczarowaniem i frustracją.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDodatkowe autobusy i bezpłatne przejazdy na 1 listopada
Następny artykułPodatki od nieruchomości w Szczecinie na maksymalnym poziomie. Miasto szuka środków na załatanie dziury w budżecie