A A+ A++

Sobotnie popołudnie, ponad 25 stopni Celsjusza na termometrze, parking ciasno zastawiony autami dookoła i pośrodku piaszczystego placu. Na trawie pod błękitnym niebem i w cieniu pod drzewami dziesiątki ludzi: rodziny, dziadkowie z wnukami, młodzi z towarzystwem. Przez trzy kwadranse nie znalazłem NIKOGO, kto chce za tydzień zamknąć plażę miejską nad Narwią przy nowym moście. Wszyscy są przeciwni zabraniu ratowników, boi, toalet. Apelują o interwencję prezydenta – Łomży.

Wakacyjna sjesta na świeżym powietrzu. Ciepło, bezwietrznie, do wody blisko. Sanepid łomżyński zapewnił, że woda w Narwi pod względem czystości jest odpowiednia do kąpieli, więc łomżynianki i łomżyniacy oraz przyjezdni z wymarzonej kanikuły nad rzeką skorzystają. Jerzy Chiliński wybrał się na wypoczynek z małżonką Krystyną, córką Kasią i wnuczką Wiktorią, i z trójką dzieci sąsiadki, która dotrze tutaj niebawem. – Jestem na plaży pierwszy raz w tym roku – mówi 68-letni mąż, tata i dziadek, rozglądając się wokół. – Jak wreszcie coś tu urządzili, to komu zależy, żeby to rozebrać w środku wakacji?! Niech urzędnicy pomyślą, jak to uchronić, a nie odebrać mieszkańcom w sierpniu.

„ Nie chcę przeklinać: co za ch… to zrobił?

W rozmowach z około 30-orgiem ludzi od dziecka po seniora będzie powtarzać się ten sam motyw: zaskoczenia i zdumienia pytaniem, czy warto zamknąć tę plażę za dzień, może dwa albo za tydzień. Jedni nie dowierzają, że to scenariusz na serio, inni głośno wykrzykują: „Nie!”, jeszcze inni mają na to pytania praktyczne, np.: gdzie będą plażowicze się załatwiać? Znowu po krzakach w okolicznych zaroślach i kępach drzew…? Jednakże najczęściej w reakcjach przewija się strach rodziców, że na brzegu może za tydzień zabraknąć ratowników, czuwających nad bezpieczeństwem kąpiących się i zwracających uwagę na aspołeczne zachowania. Wydzielone zostały przy brzegu sektory: bliższy dla dzieci i dalszy do pływania. Pośrodku, w szeregu równoległym do rzeki, stoją stelaże z workami na śmieci. Piaszczyste boisko do piłki plażowej, stojaki na rowery, 2 toalety, przebieralnie. – Jak to za tydzień zwiną, mam pytanie… – ścisza głos Pan Jerzy. – Nie chcę przeklinać: co za ch… to zrobił?

„Prezydent powinien o plażę zadbać”

Na plaży jest zielono, cicho, przyjemnie, woda stanowi atrakcję dla ochłody ciała i rekreacji razem z dziećmi. Marek Rafałowski odwiedza czyste i zadbane miejsce 2 – 3 razy w tygodniu z córeczką Alicją. Jest zdecydowanie przeciwny rozmontowaniu plaży za tydzień. – Nie każdy może wyjechać na Mazury czy nad Bałtyk – tłumaczy sprzeciw. Nie każdego stać, dużo rodziców nie ma wolnego. 

Obok przechadza się Pan Sylwester. Ze względów służbowych nie podaje nazwiska. Według niego, władze miasta powinny zapewnić łomżyniankom i łomżyniakom bezpieczne miejsce wypoczynku nad czystą rzeką, o jakim mogą tylko pomarzyć miliony Polaków. Twierdzi, że „to błąd”, że ktoś ze względów partyjnych i ambicji politycznych dopuścił do absurdu prawnego, jakim jest miesiąc na „miejsce okazjonalnie wykorzystywane do kąpieli”. Wszyscy w Łomży od dziesiątków lat wiedzą, gdzie jest plaża, więc zdumiewa powód, dlaczego akurat prezydent Mariusz Chrzanowski nie wie… 

Janusz Krasowski (lat 66) pamięta, że w latach 70. w pobliżu wtedy nieistniejącego bulwaru koło Portu Łomża działała plaża żydowska. Jest przekonany, że władze miasta Łomża wiedzą o tym, ile dzieci i nastolatków przychodzi na plażę miejską przy moście co roku w każde wakacje. Uważa, że prezydent i urzędnicy nie mogą zbagatelizować zabezpieczenia popularnego miejsca wypoczynku i pozbawiać plaży na kolejny miesiąc ratowników. O względach sanitarnych chyba jednak słyszeli…? 

„Żeby na plaży było przyjemnie, czysto i bezpiecznie”

Sandra Rydel z małżonkiem i dwójką małych dzieci wychodzi z plaży. Oboje opaleni, zadowoleni i… niedowierzający, że za tydzień ma nie być ratowników, boi, toalet, koszy na śmieci… – To jedyne miejsce wypoczynku wakacyjnego – przypomina 33-letnia mama, która 25 lat temu z rodzicami też bawiła się w wodzie przy brzegu. Małżonkowie tłumaczą, że basen pod dachem to nie to samo, co wyjście z dziećmi na dwór, na świeże powietrze. Na plaży jest przestrzeń, rozległe widoki i zieleń. Podobnie myśli 58-letni Adłan Arajev, bawiący 3. raz na plaży z córką. Jest przekonany, że to nie teren prywatny, więc do obowiązków administracji miasta należy zapewnienie ratowników i toalet. 

Marcin Winiarski z kolegą i dwiema koleżankami po 2 godzinach wypoczynku wraca do do domu. – Niejedno miasto chciałoby leżeć przy rzece – komentuje 29-latek. – Łomża nie powinna się od rzeki odwracać. Władze powinny dążyć do tego, żeby na plaży było przyjemnie, czysto i bezpiecznie…

Po 400 kilometrach wycieczki rowerowej na plażę wjeżdżają objuczonymi rowerami warszawiacy pod kierownictwem 50-letniego Jacka Pokrzywnickiego, nauczyciela historii w 100-letnim Liceum Ogólnokształcącym imienia Joachima Lelewela na Żoliborzu. Byli w Sulejówku u Piłsudskiego, w Węgrowie u czarnoksiężnika Twardowskiego, odwiedzili pomnikowe miejsce po tragicznej stodole Zagłady Żydów w Jedwabnem, zastanawiali się nad Dworem Lutosławskich w Drozdowie. Jeden z wychowanków Jacek Dąbrowski ma poetyckie natchnienia. – Chcę tutaj odetchnąć, usiąść w trawie, pomyśleć nad swoim życiem – wyjawia, gdy dwóch kolegów, owiniętych ręcznikami, przebiera się do kąpieli. Gdy wesoło pluskają się w Narwi, rodacy ze stolicy patrzą tęsknie na łąki całe w zieleni.

Mirosław R. Derewońko 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPożar katedry w Nantes. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie możliwego podpalenia
Następny artykułKolizja motocyklowa w Niedzicy