A A+ A++

Czy zniknie podziemie boreliozowe w Polsce? Komisja Zdrowia rozpatrzyła w czwartek informację ministra zdrowia, dotyczącą różnych dostępnych w Polsce metod leczenia chorych na boreliozę. Najwięcej miejsca poświęcono metodzie ILADS, uznanej za niesprawdzoną i potencjalnie szkodliwą.

Od miesięcy trwają działania, które mają na celu zaprzestanie stosowania w naszym kraju leczenia metodą ILADS. Terapia tą metodą wymaga wielomiesięcznej antybiotykoterapii, często z zastosowaniem dwóch lub trzech antybiotyków jednocześnie. W 2023 roku Rada Ekspertów Naczelnej Izby Lekarskiej wydała stanowisko, w którym sprzeciwia się jej stosowaniu. Sama terapia ILADS, jak wskazała wiceminister zdrowia Urszula Demkow, jest terapią wielolekową i polega na podawaniu pacjentowi kombinacji antybiotyków oraz dodatku różnych innych leków, które się stosuje m.in. w terapii gruźlicy, malarii, a także leków przeciwpasożytniczych.

Terapia bez podstaw naukowych

Urszula Demkow podkreśliła, że choć boreliozę leczy się antybiotykami, to jak powiedziała “Borrelia jest dość wrażliwym patogenem na antybiotyki“.

– W związku z tym nie ma potrzeby, aby ta antybiotykoterapia była długotrwała – powiedziała wiceszefowa MZ  i dodała, że wystarczy terapia nawet 14-dniowa, zgodnie z najnowszymi wytycznymi. Podkreśliła również, że za metodą ILADS nie stoją żadne metody naukowe i nie ma żadnych przesłanek do tego, żeby ją prowadzić.

Pierwsze podmioty zostaną ukarane

Dyskusja o szkodliwości ILADS toczy się już dłuższy czas, ale podjęto konkretne działania. Rzecznik Praw Pacjenta Bartłomiej Chmielowiec, poinformował, że zostały wszczęte postępowania, które mają na celu zaprzestanie stosowania metody ILADS w Polsce w leczeniu boreliozy.

– Wszcząłem 25 postępowań w sprawie praktyk naruszających zbiorowe prawa pacjenta wobec podmiotów, które stosowały tę niesprawdzoną metodę ILADS, nie mającą żadnego oparcia w dowodach naukowych. Opieraliśmy się na bardzo obszernym materiale dowodowym, m.in. na stanowisku Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, stanowisku Rady Ekspertów Naczelnej Rady Lekarskiej i opinii pięciu konsultantów wojewódzkich w dziedzinie chorób zakaźnych. Wobec 14 z tych podmiotów wydałem decyzję o zaprzestaniu praktyk. Wobec jednego z podmiotu postępowanie jeszcze się toczy. W stosunku do 10 z podmiotów stwierdziłem, że albo nie potwierdziły się informacje o stosowaniu tej metody albo te podmioty stosowały tę metodę kilka lat wcześniej.

Chmielowiec zaznaczył, że w większości przypadków podmioty, wobec których toczyło się postępowanie, dostosowały się do decyzji RPP. Jednak dwa ośrodki w dalszym ciągu stosują terapię ILADS.

– Wobec tych podmiotów wszcząłem postępowanie o nałożenie kary pieniężnej i niedługo ta kara może być wymierzona do 500 tys. złotych – powiedział Bartłomiej Chmielowiec.

Dlaczego ILADS budzi kontrowersje?

Urszula Demkow stwierdziła, że borelioza jest chorobą kłopotliwą w diagnozowaniu. Jeśli pacjent zgłasza się do lekarza z tzw. rumieniem wędrującym, charakterystycznym dla boreliozy, dość łatwo ją rozpoznać. Jednak są przypadki, gdy po pomoc przychodzi osoba z objawami, wskazującymi na wiele innych chorób. To mogą być bóle stawów, nie mające uzasadnienia zmęczenie czy kłopoty neurologiczne. Wtedy lekarze nieobyci z boreliozą diagnozują ją, choć to nie ona jest przyczyną dolegliwości. Jak stwierdziła Demkow, w Polsce mamy do czynienia z nadrozpoznawalnością boreliozy, co jest dużym problemem, na który pacjenci na własną rękę szukają lekarstwa. Nadmierne rozpoznawanie boreliozy odwraca też uwagę od diagnozowania właściwej choroby, wydłużając niepotrzebnie czas do rozpoczęcia prawidłowego leczenia.

Prof. Magdalena Wiśniewska, przewodnicząca Rady Ekspertów przy NRL, która to Rada wydała konkretne stanowisko dotyczące leczenia boreliozy i stosowania metody ILADS, zaznaczyła, że zakaz stosowania ILADS służy m.in. przeciwdziałaniu postępującej antybiotykooporności.

– Tu jest zero-jedynkowo, tu nie ma nic między zerem a jedynką. Jest jedna wiedza medyczna, która wskazuje na to, że metoda ILADS jest oparta na jednej jedynej publikacji z 2014 roku, która nota bene oparta jest na bardzo niskiej jakości dowodach medycznych. Z niej jednoznacznie wynika, że analiza korzyści i ryzyka wskazała po tej publikacji, że do tej terapii skłanialiby się pacjenci, a nie lekarze. Więc tej jakości dowody medyczne nie mogą stanowić żadnej podstawy do jej stosowania. Wszelkie wytyczne polskie, europejskie i światowe wskazują na to, że leczenie antybiotykoterapią dłuższą niż 21 dni w przypadku potwierdzonej boreliozy, nie przynosi korzyści. Na co dzień w praktyce lekarskiej mamy do czynienia z powikłaniami przewlekłej antybiotykoterapii. To m.in. epidemia infekcji opornych na antybiotyki wszelkiego rodzaju – powiedziała prof. Wiśniewska.  

Autor: Ewa Basińska

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPojawiły się pierwsze nazwiska do objęcia fotela burmistrza Łasku (video)
Następny artykułRęczne kierowanie ruchem w Młodocinie. Ruszają prace na drodze Żnin – Barcin