W Lidze Konferencji zdobywa nominację do nagrody piłkarza tygodnia. Na krajowym podwórku asystuje, rzucając dokładnie podanie w pole karne przez pół boiska, z własnej połowy. Selekcjoner Michał Probierz osobiście ogląda go z trybun. Czy Jakub Piotrowski to materiał na reprezentanta Polski?
– Chciałem spróbować czegoś nowego, pokazać się w innym miejscu – mówił nam Jakub Piotrowski, gdy pytaliśmy go o to, dlaczego zmienia Fortunę Dusseldorf na Łudogorec Razgrad. Dodawał to, co standardowo dodaje się w momencie transferu do bułgarskiego potentata. Że skusiły go europejskie puchary.
To oczywistość, bo przecież nikt nie idzie do Bułgarii po to, żeby pokopać w ciekawej lidze. Coś o tym wie Kornel Osyra, który grając w znacznie słabszym Hebyrze Pazardżik przyznawał, że do polskiej czołówki dorasta tu jedynie Łudogorec, a i życie codzienne sprawia, że nachodzą cię nostalgiczne retrospekcje z lat młodości.
– Bułgaria przypomina Polskę sprzed 20-30 lat. Więcej szarości, więcej starości, wiele budynków jest zaniedbanych, a nowe dopiero powstają. W mniejszym stopniu dotyczy to największych miast jak Sofia czy Płowdiw, tam życie jest już bardziej europejskie — opowiadał nam obrońca, który niedawno wrócił do ojczyzny i gra dla Resovii.
Kornel Osyra: Odkleiłem wszystkie łatki [WYWIAD]
Transfer Piotrowskiego do mistrza kraju nosił mniej znamion egzotyki. Jasne, nie wyjeżdżał do silnej ligi, ale egzotyką lepiej określać kazachskiego średniaka czy beniaminka ligi albańskiej niż ekipę, która notuje właśnie ósmy sezon z rzędu w fazie grupowej pucharów. Łudogorec czy Qarabag FK to już bardziej egzotyka tylko z nazwy. Wiesz, że piłkarsko czeka tam na ciebie coś fajnego.
Choć pewnie nie przypuszczasz, że aż tak fajnego, jak powołanie do reprezentacji Polski.
Reprezentacja Polski. Czy Jakub Piotrowski zasłużył na szansę od Michała Probierza?
Dla Jakuba Piotrowskiego nie jest to taka zupełna nowość. W 2018 roku był na liście zainteresowań Adama Nawałki, gdy ten kompletował szeroką kadrę na mundial w Rosji. Czasy nowożytnie to powołanie od Czesława Michniewicza, który jesienią ubiegłego roku zaprosił pomocnika na zgrupowanie przed meczami z Holandią i Walią. Przeciwko drugiej z tych ekip 25-latek usiadł na ławce rezerwowych, debiutu nie zaliczył.
Michniewicz znał go z młodzieżówki, ale to nie było powołanie po znajomości. Piotrowski wysyłał pozytywne sygnały z Bułgarii. W europejskich pucharach rozegrał 570 na 570 minut, notując asystę z AS Romą. W lidze, mimo rotacji, zaliczył pięć na sześć możliwych występów. Ciężko nie odnieść wrażenia, że gdyby pozostał w Fortunie, do kadry miałby dalej. Kiedy Mateusz Janiak spotkał się z nim w Dusseldorfie, tematu reprezentacji Polski nie poruszyliśmy. Co prawda Polak miał za sobą sezon, w którym uzbierał ponad trzy razy więcej minut niż rok wcześniej, wciąż mówiliśmy o mniej niż 50% możliwego czasu na boisku.
Piotrowski w 2. Bundeslidze nie był fusem, ale nie miał też statusu Michała Karbownika czy Dawida Kownackiego, który faktycznie do gry w biało-czerwonych barwach aspirowali.
W Łudogorcu pomocnik podniósł sobie poprzeczkę, a następnie bez problemu ją przeskoczył. Początkowa regularna gra w europejskich pucharach nie zniknęła gdzieś za rogiem. Do teraz Jakub Piotrowski tylko dwukrotnie nie wyszedł w pierwszym składzie bułgarskiego hegemona na międzynarodowe potyczki – raz, gdy pauzował za kartki, ponownie, kiedy ekipa z Razgradu grała rewanż z Olimpiją Ljublana (pojawił się na boisku z ławki rezerwowych). Był jedynką, gdy Łudogorec rozgrywał ważne mecze ligowe i gry musiał podnieść w górę Superpuchar Bułgarii.
Nic nie zmienił fakt, że klub zmienił trenera. Kiedy Ante Simundza tracił robotę w marcu 2023, a za stery chwytał Iwajło Petew, rola Piotrowskiego w zespole nie zmalała ani na moment. Wręcz przeciwnie: ona wciąż rośnie tak jak jego forma. Żeby nie wysuwać daleko idących wniosków na podstawie urywków, pytamy o to u źródła. Teo Borisov, znany bułgarski dziennikarz sportowy, mówi nam wprost:
– To drugi najlepszy piłkarz w zespole, obok Bernarda Tekpeteya. Jest ekstremalnie dobrze przygotowany pod względem fizycznym. Tylko kilku zawodników w Bułgarii może się z nim pod tym kątem mierzyć; wyprzedzić go na murawie.
Uniwersalny środkowy pomocnik. Jak Jakub Piotrowski gra w Łudogorcu Razgrad
Nie są to puste słowa, bo wpływ Jakuba Piotrowskiego na grę drużyny jest spory. Początkowo jego zadania były bardziej defensywne, widziano w nim „szóstkę”, co zresztą tłumaczył nam sam we wspomnianym wcześniej wywiadzie.
– Trener chciał skorzystać z mojego doświadczenia. Żebym przy kontratakach przeciwników zabezpieczał naszą obronę, rozmawialiśmy na ten temat. Ale miałem momenty, w których mogłem się włączyć. Generalnie gramy dwójką środkowych przed defensywą i jeden z nas musi asekurować defensywę.
Piotrowski: Nie powiedziałem ostatniego słowa [WYWIAD]
Już wtedy Polak zaznaczał, że najlepiej określać go mianem piłkarza typu box to box. W tę stronę poszedł w Łudogorcu, gdzie coraz częściej zaczął pojawiać się w okolicach pola karnego rywala, czy nawet w samej szesnastce. Jego uniwersalność oddają nawet ostatnie liczby, które dostarczał w Europie i w lidze.
- asysta z Lokomitwem Płowdiw – precyzyjne, długie podanie z własnej połowy w pole karne rywala
- gol ze Spartakiem Trnawa – zamknięcie płaskiego dośrodkowania na dalszym słupku, pięć metrów od bramki
- gol ze Spartakiem Trnawa – strzał z dystansu
- gol z Botewem Płowdiw – wykończenie głową dośrodkowania głową z rzutu rożnego na krótki słupek
- gol z Beroe Stara Zagora – wysoki pressing Łudogorca, Piotrowski ustawiony na szesnastym metrze otrzymał podanie od kolegi, który odebrał piłkę
- gol z Astaną – strzał z dystansu
- gol z Astaną – dobitka strzału kolegi po rzucie rożnym
Wychodzi z tego bardzo ciekawa kompilacja zagrań, zresztą nieprzypadkowa. To nie tak, że Jakub Piotrowski nagle złapał formę życia, że siada mu każdy strzał, wychodzi każde podanie. Wiosną też ładował z główki, wiosną zagrywał z pierwszej piłki, z powietrza, tak, że zaliczył asystę. Innym razem dogrywał zewniakiem ze skrzydła, a Spasa Delewa obsłużył, przytomnie trącając futbolówkę podeszwą. Obrót z obrońcą na plecach i dośrodkowanie, kiwka w polu karnym i płaskie dogranie, wykończenie eleganckiej klepki „na ścianę”, skuteczne pójście na obieg, sprytny strzał w zamieszaniu podbramkowym.
To wszystko bramki i ostatnie podania Jakuba Piotrowskiego w barwach Łudogorca Razgrad. Zapraszamy na seans.
Piotrowski błyszczy w Bułgarii, ale ile znaczy liga bułgarska?
Największe wrażenie robi oczywiście to, jak polski pomocnik odnajduje się w Europie. To jest miara powodzenia w klubie takim, jak bułgarski hegemon, bo łoić i prać ekipy na poziomie naszych pierwszoligowców może każdy. Z tymi pierwszoligowcami nie przesadzamy — ranking „Opta” klasyfikujący 13000 drużyn z całego świata, wspólną, osiemnastozespołową ligę polsko-bułgarską widziałby tak.
Porównanie najlepszych bułgarskich i polskich drużyn wg „Opta”
Cztery miejsca dla Bułgarów, czternaście dla Polaków. Ostatnie w tabeli rozgrywek efbet Ligi Etar i Slavia Sofia w tym zestawieniu plasują się między GKS-em Katowice a Stalą Rzeszów. Dopuszczamy rzecz jasna możliwość, że „Opta” nie oddaje rzeczywistości jeden do jednego. Ciężko jednak wyobrazić sobie kompletną pomyłkę. Ranking Elo wskazuje, że polską i bułgarską ligę dzieli 159 punktów. Sporo.
Problemem byłoby jednak zniknięcie w czeluściach takich rozgrywek. Gdy jesteś tam wiodącą postacią, możesz wszelkie rankingi i zestawienia traktować z przymrużeniem oka. W końcu ekstraklasowiczów, zwłaszcza tych grających w pucharach, chcemy do reprezentacji Polski powoływać, chcemy ich na boisku oglądać. Wyróżnianie się na tle ligowców w Bułgarii żadnym wstydem nie jest. A Piotrowski się wyróżnia.
„WyScout” umożliwia nam dokładne przejrzenie i porównanie pomocników efbet Ligi w ostatnim roku. Ustawiamy filtry tak, żeby odsiać tych nieregularnie grających (mniej niż 1200 minut) i poruszających się na boisku w nieco innych sektorach (wybieramy tylko „ósemki” i „szóstki”). Jakub Piotrowski wypada kozacko i wtedy, gdy skupiamy się na aspektach defensywnych, i wówczas gdy skupimy się na kreowaniu gry, czy wykorzystywaniu nadarzających się okazji.
Po pierwsze: tylko dwóch piłkarzy radzi sobie tak dobrze, gdy weźmiemy pod uwagę pojedynki w defensywie. Piotrowski wygrywa 67,05% z nich, zabezpiecza tyły. Po drugie: podpiera to świetną grą w powietrzu. Wiadomo, jak to jest, gdy grasz z hegemonem. Piłka często fruwa nad głowami zawodników Łudogorca. Wtedy między nimi wyrasta Polak, który najczęściej ze wszystkich wygrywa takie starcia — mowa o 67,35% przypadków. Gdy trzeba pozamiatać z przodu, też da radę. Zaledwie cztery „szóstki” i „ósemki” częściej trafiały do siatki — nie liczymy rzutów karnych — zaledwie pięciu gości częściej notowało asysty, czy też ma wyższy wskaźnik asyst przewidywanych.
Zerknijmy na bardziej zaawansowane liczby, wciąż poruszając się wśród środkowych pomocników z ponad 1200 minutami na koncie w ostatnim roku. Wszystkie dane podajemy w przeliczeniu na 90 minut.
Jakub Piotrowski w Łudogorcu Razgrad – statystyki
- 14. miejsce — skuteczność akcji ofensywnych (2,37)
- 2. miejsce — kontakty z piłką w polu karnym (2,73)
- 3. miejsce — progresywne rajdy (konkretna liczba metrów przebiegnięta z piłką przy nodze; 1,97)
- 3. miejsce — podania (46,53)
- 4. miejsce — podania do przodu (14,77)
- 3. miejsce — asysty drugiego stopnia (0,08)
- 6. miejsce — kluczowe podania (0,48)
- 6. miejsce — podania w tercję ataku (7,75; 6. miejsce także pod względem ich skuteczności – 79,05%)
- 7. miejsce — podania w pole karne (2,29)
Zanim wystawimy ocenę, warto posłuchać głosu eksperta. Ponownie Teo Borisov:
– Gra bardzo rozważnie, ma za zadanie kontrolować tempo gry. Łudogorec ostatnio nie radzi sobie zbyt dobrze w lidze, lepiej idzie mu w Europie. Piotrowskiego to jednak nie dotyczy. Ma świetne statystyki, gra bardzo dobre mecze: tak jak ostatnio ze Spartakiem Trnawa. Jego atutem jest świetny strzał z dystansu.
Jakub Piotrowski wciąż się rozwija. „Jest w swoim primie, w super formie”
Gdzieś w tle wciąż dźwięczy jednak alarm: hej, to tylko Bułgaria. Teo Borisov przekonuje nas, że to nie tak, że gdy przychodzi do gry w Europie, Jakub Piotrowski z giganta staje się małą, szarą myszką. Dajemy wiarę bułgarskiemu dziennikarzowi, choć zestawiając przytaczane wyżej liczbami z liczbami z meczów pucharowych, można dostrzec różnicę.
Skuteczność pojedynków w defensywie spada do 57%, efektywność w starciach w powietrzu do 61%. Piotrowski notuje mniej więcej 43 podania, rzadziej jednak gra do przodu (9,59/90 minut) i co za tym idzie w tercję ataku (4,78). Wynika to także z tego, że rzadziej jest pod grą, że trafia do niego mniej podań. Oraz z powiązanej z tym rzeczy: nieco innym stylem gry Łudogorca, który nie może już dominować, rozjeżdżać i zgniatać.
Być może jednak ważniejsze od statystyk jest to, że mówimy o zawodniku, który dużo czasu spędza na pracy nad sobą, notuje progres i przeżywa swoje najlepsze chwile. We wspomnianej wcześniej rozmowie pomocnik zdradził, że korzysta z indywidualnych analiz Przemysława Gomułki. Trener drugoligowej Olimpii Elbląg jest przekonany, że kadra to odpowiednie miejsce dla jego podopiecznego.
– Dla mnie to pierwszy wybór w reprezentacji Polski na jego pozycji — sześć/osiem. Uważam, że będzie powołany, nie spodziewam się niczego innego. Jest w swoim primie, w super formie, a w kadrze powinni grać zawodnicy, którzy są w najlepszej formie, tak jak on. On nie funkcjonuje dobrze od dwóch tygodni, tylko od sześciu, ośmiu czy dziesięciu. W kadrze zobaczymy jego najlepszą stronę, bo to zawodnik, który nie ma problemu z dopasowaniem się do wyższego poziomu. Jak sobie pan zobaczy jego mecze z Betisem czy Romą, to im mocniejszy przeciwnik, tym lepiej wygląda.
Piotrowski i Gomułka pracują nad poprawą konkretnych detali w grze środkowego pomocnika.
– Po każdym meczu analizujemy wszystkie zachowania, zdzwaniamy się, włączam swój ekran i Kuba widzi wszystkie swoje kluczowe sytuacje — gdzie mógł coś zrobić lepiej, gdzie było idealnie. Później pokazuję przykłady topowych zawodników, gdzie brakuje np. dwóch, trzech kroków, które mógł zrobić, żeby dać sobie większą szansę na zdobycie gola lub przestrzenie, z których może oddać strzał, albo kiedy była możliwość dania koledze asysty przy pierwszym kontakcie. Widać, że z meczu na mecz w działaniach, które omawiamy, jest coraz większa powtarzalność.
Szkoleniowiec Olimpii wymienia nam elementy, które jego zdaniem Jakub Piotrowski już poprawił.
– Poprawił przegląd pola. Potrafi jednym kontaktem dać partnerowi sytuację sam na sam, czy bardzo dogodną sytuację, gdy mowa o przedostatnim podaniu. Świetnie wbiega w szesnastkę, bardzo to poprawił, co skutkuje bramkami. Strzela też z dystansu, czego wcześniej nie robił. Od dłuższego czasu widzimy też, że jego decyzyjność na własnej połowie i na połowie rywala jest na wyższym poziomie. Popełnia mało „brudnych” błędów, niewymuszonych, niechlujnych. Wszystko to powoduje, że jest lepszym zawodnikiem.
– Może być jeszcze bardziej ofensywnym piłkarzem, bo piłka przy nodze mu nie przeszkadza. Poprawić może też skanowanie przestrzeni, żeby robić to częściej, przez jedno i drugie ramię. Musi wierzyć w swoje umiejętności, bo one są duże – dodaje Gomułka, gdy pytamy go o to, co jeszcze może rozwinąć piłkarz Łudogorca.
Co Jakub Piotrowski może wnieść do reprezentacji Polski?
Nie będziemy wam wmawiać, że Jakub Piotrowski zbawi reprezentację Polski. Nie mamy pojęcia, czy tak będzie, ale spróbować nie zaszkodzi. Po pierwsze dlatego, że wśród „szóstek” i tak mamy lej po bombie, o czym najlepiej świadczy ostatni, desperacki, powrót do Grzegorza Krychowiaka. Michał Probierz na taki ruch się nie zdecyduje, piłkarzowi Abha Club podziękował, on zaś pożegnał się z drużyną narodową na dobre. W talii nowego selekcjonera mamy jednak same obietnice, same znaki zapytania.
Krystian Bielik podpadł mundialem. Nie to, żeby odpuścić go z tego powodu na dobre, ale hype, jaki nakręcał się za każdym razem, gdy dochodził do zdrowia, zmalał. Damian Szymański podpadł w Kiszynowie. Nie to, żeby odpuścić go z tego powodu na dobre, ale jednak w momencie, w którym mógł pokazać, że porządzi, odbierze, rozegra, trochę przespał. Bartosz Slisz podpaść jeszcze nie zdołał. Obyśmy wykreślili z tego zdania „jeszcze”, gdy zawodnik Legii Warszawa wedrze się do wyjściowej jedenastki, natomiast umówmy się: w gronie tych nazwisk Jakub Piotrowski nie jest jakimś nie pasującym puzzlem.
Nie jest tak, że powiemy: mamy Bielika, mamy Slisza, mamy Szymańskiego, po kiego nam ten grajek z Razgradu? Skoro Michał Probierz akurat na jego mecz wybrał się osobiście, to zdaje się, że i on wiąże z Piotrowskim spore nadzieje. Czekamy więc na spotkanie z Wyspami Owczymi, czekamy na konfrontację z Mołdawią.
Jeśli pomocnik Łudogorca znajdzie się na liście powołanych, będzie miał idealną okazję, żeby zaprezentować wszystkie swoje atuty – wybieganie, wygrywanie pojedynków, ładowanie po widłach z dystansu, ofensywne wejścia, podania, którymi mija kilka linii i kreuje wyśmienite okazje.
WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:
SZYMON JANCZYK
fot. FotoPyK
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS