Do strażaków zadzwonił właściciel domu w gminie Słupia Konecka. Wołał o pomoc, bo od pewnego czasu wyje mu czujnik tlenku węgla. Przyjedźcie, zanim mnie ten cichy zabójca zamorduje !
Zastęp OSP KSRG Słupia Konecka, przyjechał pod wskazany adres, do wsi niedaleko stolicy gminy. Przed murowanym budynkiem mieszkalnym stał lokator wraz z ojcem i matką. Niedawno wyszli z mieszkania. Nie donieśli żadnych obrażeń i nie wymagali pomocy medycznej. Z informacji uzyskanych od użytkowników mieszkania strażacy wywnioskowali, że w pokoju na parterze załączył się czujnik tlenku węgla. Druhowie pootwierali wszystkie okna w domu. W każdym pomieszczeniu. Zrobili przeciąg. W tym momencie przybył zastęp Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej z Końskich. Strażacy ratownicy swoim detektorem gazowym pomierzyli atmosferę w poszczególnych, zamkniętych już pomieszczeniach. Urządzenie nie wykazało obecności mierzonych gazów, a szczególnie tlenku węgla.
Zmiana baterii
Teraz strażak wyjął baterię z urządzenia, z czujnika tlenku węgla, który alarmował o pojawieniu się tegoż gazu. Natychmiast zalecili właścicielowi, by baterię sobie kupił i zamontował w czujniku. Koszt niewielki, ledwie kilka złotych. Dodać należy, że strażacy ze sobą baterii na wymianę nie wożą, nie kupują. Wydatek i ich wymiana jest w gestii właściciela. Strażacy kolejny raz swoim urządzeniem skontrolowali cały dom. Nie wskazało żadnych szkodliwych mierzonych gazów. Podczas prowadzonych działań piec C.O. został wygaszony. Miejsce zdarzenia kilka minut przed godziną 20, strażacy przekazali użytkownikowi budynku mieszkalnego. Zalecili by wymienił baterię w czujce tlenku węgla. Ponadto zalecono nie korzystać z pieca C.O. do czasu wykonania przeglądu przez uprawnionego specjalistę. I działania zakończyli.
Przeczytać, a potem alarmować!
Strażacy jeżdżą na wezwanie, gdy czujnik tlenku węgla alarmuje o pojawianiu się go w pomieszczeniu. Sygnał daje właśnie wspomniana elektroniczna czujka. Od właścicieli domów wymaga się przeczytania instrukcji obsługi czujnika, gdzie wielkimi literami wydrukowano, że w przypadku gdy strażacy uznali, zmierzyli, że tlenku węgla nie było, by wyłączyć ciągły sygnał – piszczenie czujki – należy mu wymienić baterię. Takie sytuacje się powtarzają. Ludzie do strażaków wnoszą pretensje – skoro dali im czujnik, to niech i bateryjki wymieniają. Ja nie kupowałem, ja nie wiem jak się to roki ! -podkreślają w swoim uporze. Z Końskich do Słupi, albo jeszcze dalej jedzie pięciu ratowników wozem bojowym, bo alarmowano, że jest tlenek węgla. Koszt takiego wyjazdu liczyć należy jeżeli nie w setkach to tysiącach złotych, bo w tym przypadku do akcji włączyła się również OSP KSRG Słupia Konecka. A wystarczyło przeczytać ulotkę, wymienić bateryjki i po kłopocie.
MARIAN KLUSEK
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS