Feminizm powstał na Zachodzie, ale wprowadzono go w życie najpierw na Wschodzie, po rewolucji bolszewickiej w Związku Sowieckim. Komunistyczny feminizm był, można by powiedzieć, wzorcowy, prawdziwie rewolucyjny i równościowy, wyzwolony z wszelkich ograniczeń społecznych, moralnych i obyczajowych; propagował wolne związki i łatwe rozwody. Przynajmniej w teorii i ideologii, bo w praktyce różnie bywało. Na równi zapędzono kobiety z mężczyznami do kołchozów, fabryk i kopalń, podobnie traktowano je także w więzieniach i łagrach. Pierwszą minister do spraw kobiet była osławiona Aleksandra Kołłontaj, znana z powiedzenia, że seks w Związku Sowieckim powinien być tak prosty jak wypicie szklanki wody. Stąd wzięła się potrzeba szybkiego uznania praw do swobodnej aborcji, jednocześnie z prawami wyborczymi, choć te otrzymały w 1920 r. tylko kobiety pochodzenia robotniczego lub chłopskiego. Towarzyszka Kołłontaj była jednak komunistką dość sentymentalną na tle całej ówczesnej władzy bolszewickiej. Nasza poetka Kazimiera Iłłakowiczówna, która była sekretarzem marszałka Piłsudskiego (nie sekretarką, jak podkreślała), po jego śmierci objeżdżała Europę z odczytami o Polsce. W Szwecji spotkała przypadkiem Aleksandrę Kołłontaj, która pracowała tam w służbie dyplomatycznej, dzięki czemu przeżyła zapewne czystki stalinowskie lat 30. Po odczycie podeszła do Iłłakowiczówny, przedstawiła się i westchnęła: „Ach, jak pani pięknie opowiedziała o panu Piłsudskim. Tak mi się przypomniał kochany Władimir Iljicz Lenin. On też był taki dobry, taki uważający. Bardzo mnie pani wzruszyła”. Gorzej było z naszymi komunistkami. Jako pierwszą trzeba oczywiście wymienić Różę Luksemburg, pochodzącą z zamożnej rodziny żydowskiej z Zamościa, najpierw radykalną socjalistkę i uczestnika partii Proletariat, teoretyka nowej ekonomii, polemizującą pryncypialnie z samym Leninem o nowym ustroju. W kraju nie odegrała większej roli, nie znajdując zaś trwalszego gruntu pod przewrót rewolucyjny, przeniosła się do Niemiec, gdzie przystąpiła do ruchu komunistycznego i przygotowywała tam rewolucję. Zginęła razem z Karlem Libknechtem zamordowana przez służby niemieckie, które siłą stłumiły wybuch rewolucji komunistycznej w Niemczech przed 1920 r.
Towarzyszka Wanda Lwowna
Najgłośniejszą polską komunistką była Wanda Wasilewska, która krętymi drogami doszła do sowieckiego komunizmu i całkowicie mu się oddała. Jej zadziwiający przypadek może być rodzajem studium sowietyzacji polskiego umysłu nie w warunkach przymusowych, powiedzmy takich jak w PRL, ale w sytuacji wolnego wyboru w Polsce międzywojennej, w wyniku decyzji własnej, akceptacji systemu sowieckiego, zwłaszcza w czasie jej pobytu we Lwowie podczas pierwszej okupacji sowieckiej po 17 września 1939 r. Trzeba podkreślić, że była to uległość nie wobec mglistej utopii komunizmu, której podlegała przed wojną, a całkowita zgoda na system sowiecki, w którym zaczęła czynnie uczestniczyć, wykonywać decyzje najwyższych władz sowieckich, ze Stalinem na czele. Był to więc przypadek całkowitej przemiany nie tylko politycznej, lecz także wewnętrznej, psychologicznej, zmiany osobowości.
Rozczarowani i radykalni
Przypadek Wasilewskiej jest oczywiście rzadki, a nawet odosobniony. Jej dwie siostry dokonały zupełnie innego wyboru, poszły śladem ojca, Leona Wasilewskiego, socjalisty, bliskiego współpracownika Piłsudskiego, później ministra w niepodległej Polsce. Dlaczego Wanda tak się zradykalizowała, że poszła w stronę komunizmu, gdy po roku 1920 wiadomo było już, czym grozi bolszewicki komunizm?
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS