– Jest naprawdę bardzo drogo. Dwa lata temu o tej porze klienci pozwalali sobie już na zakup truskawek. Szparagi, czy ogórki na małosolne szły jak woda, a teraz klienci kupują pęczek rzodkiewek, czy jednego pomidora, albo kilka ogórków, głównie dla dzieci na kanapki. Truskawki na razie omijają szerokim łukiem i mówią, że jeszcze poczekają aż stanieją, ale na wielkie spadki cen bym na razie nie liczyła – mówi pani Ania, właścicielka stoiska na jednym z warszawskich bazarków.
Przyznaje, że gdy robi zamówienia na “nowalijki” kupuje o połowę mniej towaru. Niektórych owoców w ogóle nie przywozi. – Czereśnie nie są polskie, kosztują bardzo dużo i ja musiałabym sprzedawać je jeszcze drożej. Nie chcę ryzykować i wyrzucać towaru w błoto, bo wiem, że prawie nikt się na te czereśnie nie zdecyduje – wyjaśnia.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS