A A+ A++

fot. Igor Batrakov / Shutterstock

Cyfrowe euro powinno stać się rzeczywistością w ciągu 5 lat, zapowiedziała w styczniu Christine Lagarde, szefowa Europejskiego Banku Centralnego. EBC zakończył właśnie konsultacje społeczne, z których wynika, że przyszli użytkownicy e-euro liczą m.in. na poufność transakcji. Czemu ma służyć wprowadzenie przez bank centralny oficjalnego cyfrowego pieniądza?

„Idziemy do przodu, ale nie przemy przed siebie na oślep” – tak szefowa Europejskiego Banku Centralnego podsumowała postawę kierowanej przez siebie instytucji wobec idei cyfrowego pieniądza banku centralnego (CBDC, Central Bank Digital Currency).

W pierwszych tygodniach stycznia EBC zakończył i wstępnie podsumował etap konsultacji społecznych wokół cyfrowego euro. Zainteresowanie badaniem było rekordowe – internetowy kwestionariusz wypełniło ponad 8,2 tys. osób i podmiotów. Z pierwszych analiz wynika, że respondenci (firmy, organizacje branżowe, ale także konsumenci) od nowej formy pieniądza oczekują przede wszystkim prywatności transakcji (41 proc.), bezpieczeństwa oraz ogólnoeuropejskiego zasięgu. Czy CBDC może spełnić te oczekiwania? To dobra okazja, żeby przedstawić najważniejsze nadzieje i obawy związane z cyfrowym pieniądzem banku centralnego. Na czym polega idea oficjalnej cyfrowej waluty i komu ma się przysłużyć?

Pieniądz dzisiaj

W codziennych rozliczeniach korzystamy dziś z kilku rodzajów pieniądza. Pierwszym jest pieniądz gotówkowy. Monopol na jego emisję ma bank centralny (w Polsce – NBP). Ta forma pieniądza ma kilka niepodważalnych zalet. Po pierwsze, jest bezpieczna, stanowi zobowiązanie banku centralnego, który nie może upaść, a jednocześnie korzysta ze specjalnego statusu (jest prawnym środkiem płatniczym). Po drugie, gotówka nie wymaga żadnej infrastruktury – do rozliczania transakcji nie potrzebujemy pośrednika, wystarczy fizyczne przekazanie banknotu. Pozwala to nie tylko na zachowanie „odporności” na różnego typu zakłócenia w otoczeniu (np. awarię sieci informatycznych), ale także anonimowość transakcji.

Bezpośrednim zobowiązaniem banku centralnego są także rezerwy przechowywane na prowadzonych przez niego rachunkach. Z tej formy pieniądza mogą jednak korzystać obecnie wyłącznie niektóre, uprzywilejowane podmioty (m.in. banki komercyjne).

Pieniądz bezgotówkowy to zapisy na rachunkach prowadzonych przez banki komercyjne, tworzone również w ramach tzw. wtórnej kreacji pieniądza, poprzez udzielanie kredytów. Stanowią one zobowiązanie instytucji bankowych, które, teoretycznie, mogą upaść. W praktyce klientów chronią specjalne rozwiązania prawne – gwarancje depozytów, mechanizmy gwarancji rozrachunku w systemach rozliczeniowych, nadzór nad sektorem, w tym makroostrożnościowy.

Ta forma pieniądza do przemieszczania się potrzebuje specyficznych „wehikułów”, tzw. instrumentów płatniczych (np. polecenia przelewu, kart płatniczych, BLIK). Wykonanie transakcji wymaga zaangażowania pośrednika, który, mówiąc w uproszczeniu, obsłuży proces wymiany informacji pomiędzy bankami (rozliczenie) oraz obciążenia i uznania odpowiednich rachunków (transfer pieniądza – rozrachunek).

Pieniądz bezgotówkowy szybko zyskuje popularność, w niektórych krajach stając się najczęściej wykorzystywaną w transakcjach formą pieniądza. Jest to możliwe m.in. dzięki rozwojowi instrumentów płatniczych, które udoskonalają konkurujące ze sobą banki, operatorzy systemów płatności, instytucje płatnicze i organizacje kartowe.

W wielu krajach funkcjonuje dodatkowo inna, pomocnicza forma pieniądza – pieniądz elektroniczny. Może on być zapisywany na elektronicznych nośnikach informacji („hardware” – np. chip na elektronicznej portmonetce, „software” – na serwerach wydawcy, jak np. Revolut czy PayPal), ale nie jest depozytem bankowym i powstaje wyłącznie w drodze konwersji z innych form pieniądza.

Co to jest CBDC?

Cyfrowy pieniądz banku centralnego miałby być nowym „produktem” banku centralnego. Pomysł jest nadal stosunkowo nowy, chociaż na świecie pojawiły się już pierwsze wdrożenia (pisaliśmy na łamach Bankier.pl o debiucie CBDC na Bahamach i w Kambodży oraz pilotażowym programie w Chinach). Co ważne, pod skrótem CBDC może się kryć kilka typów cyfrowego pieniądza:

  1. Oparty na rachunku prowadzonym w banku centralnym i dostępny dla podmiotów spoza sektora bankowego (account based, general purpose CBDC).
  2. Oparty na cyfrowych tokenach, dostępny podobnie jak gotówka dla wszystkich podmiotów („cyfrowa gotówka”, token-based general purpose CBDC).
  3. Oparty na cyfrowych tokenach, ale przeznaczony do rozliczeń hurtowych, głównie międzybankowych i związanych z rynkami finansowymi (token-basen wholesale CBDC).

Trzeci typ cyfrowego pieniądza nie byłby dostępny dla gospodarstw domowych i służyłby przede wszystkim usprawnieniu rozliczeń pomiędzy instytucjami finansowymi. Najbardziej interesujące dla konsumentów mogą być możliwości stwarzane przez „detaliczne” formy CBDC.

Pierwszy typ oznaczałby, że przeciętny Kowalski zyskuje opcję prowadzenia rachunku w banku centralnym. Rachunkowi towarzyszyłyby zapewne narzędzia pozwalające na zarządzanie pieniędzmi online i transfery z zamianą na inne formy pieniądza (np. przekazanie na ROR do banku komercyjnego). Być może bank centralny udostępniłby także własne instrumenty płatnicze, np. aplikację mobilną pozwalającą na dokonywanie płatności w sklepach i przekazywanie środków innym użytkownikom „konta CBDC”. Rachunek mógłby być oprocentowany lub nie, ale jego ważną zaletą byłoby pełne bezpieczeństwo. Środki przechowywane w postaci pieniądza banku centralnego nie mogą „zniknąć” (bank centralny nie upadnie) i nie dotyczyłyby ich limity wynikające z systemu gwarantowania depozytów (przypomnijmy, w Polsce granica to równowartość 100 tys. euro w większości sytuacji).

Drugi typ dawałby Kowalskiemu do dyspozycji cyfrowy odpowiednik gotówki. Mógłby mieć pewne cechy kryptowalut (np. możliwość dokonywania transakcji pomiędzy osobami fizycznymi bez pośrednika), chociaż banki centralne mogłyby w różny sposób rozwiązać techniczne zawiłości wynikające np. z konieczności jednoczesnego zapewnienia anonimowości transakcji i ograniczenia zjawiska prania pieniędzy. Pod koniec 2019 r. Europejski Bank Centralny zaprezentował koncepcję działania takiego systemu, pokazując przy okazji kilka trudnych technicznych kwestii związanych z budową odpowiednio bezpiecznego rozwiązania.

Taki typ pieniądza mógłby w przyszłości zastąpić pieniądz gotówkowy. Na razie banki centralne mówią jasno – CBDC ma być tylko uzupełnieniem systemu płatniczego o nowy element, przygotowaniem się na wyzwania przyszłości.

Dlaczego banki centralne chcą wprowadzać CBDC?

Każdy z banków centralnych nieco inaczej widzi potencjalne korzyści z wprowadzenia oficjalnego cyfrowego pieniądza. Lista będzie też inna w zależności od typu CBDC, z którym eksperymentuje dana instytucja.

W niektórych krajach mamy do czynienia z niskim poziomem ubankowienia i rozwoju systemu płatności bezgotówkowych. Nierzadko dostęp do smartfonów i mobilnego internetu jest bardziej powszechny niż do produktów banków czy instytucji płatniczych. Cyfrowy pieniądz miałby pchnąć do przodu proces włączania ludności do systemu finansowego, a także ograniczać dominującą rolę gotówki. Odnosząc się do polskich realiów, moglibyśmy powiedzieć, że bank centralny za jednym zamachem tworzyłby wówczas nową formę pieniądza i „własnego BLIK-a”. Takie cele stawia sobie np. wdrożenie CBDC w Kambodży.

W innych częściach świata problem jest zupełnie innej natury – gotówka szybko traci swoją pozycję. Z ulic znikają bankomaty i oddziały banków, a dostęp do pieniądza gotówkowego staje się coraz trudniejszy. „Jeśli większość ludności zacznie korzystać z pieniądza bezgotówkowego, infrastruktura obsługi gotówki będzie stopniowo ulegać degradacji. Mieszkańcy peryferii zostaną pozostawieni sami sobie” – mówiła w 2018 r. Lagarde, przewodząca wówczas Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu.

CBDC dawałby wygodną możliwość dostępu do pieniądza banku centralnego, tym razem w innej formie. Byłaby to też forma nawiązania konkurencyjnej walki z prywatnymi rozwiązaniami płatniczymi. Zwłaszcza, że wiele z nich ma zagraniczne korzenie. To istotne w kontekście chociażby cyfrowego euro, które ma powstać na kontynencie, gdzie silną pozycję zajmują organizacje płatnicze z USA (Visa, Mastercard), a do ataku szykują się chińscy gracze.

Gra toczy się także na wyższym poziomie – utrzymania suwerenności technologicznej, możliwości swobodnego prowadzenia polityki pieniężnej. Warto zauważyć, że prace nad CBDC w wielu krajach doznały przyspieszenia w momencie pojawienia się doniesień o stabilnej kryptowalucie konsorcjum Libra (obecnie Diem) stworzonego przez Facebooka. Banki centralne obawiają się, że jeśli nie zmodernizują swojej oferty, „rynek” przejmie ktoś inny. Jednym z ciekawych wątków w tym kontekście są możliwości automatyzacji transakcji finansowych w oparciu o cyfrowy pieniądz i rozproszone rejestry transakcji. CBDC bazujący na tokenach mógłby mieć możliwości znane jako inteligentne kontrakty w świecie kryptowalut. Już w 2019 r. niemiecki związek banków nawoływał do stworzenia „programowalnego euro”, obawiając się zapóźnienia technologicznego Europy.

Wymienione argumenty to tylko część przywoływanych potencjalnych korzyści z CBDC. Można do nich dodać chociażby opcję stworzenia nowych kanałów transmisji w polityce pieniężnej (np. bezpośrednich wypłat stymulujących popyt gospodarstw domowych – „helicopter money”, sterowania oprocentowaniem „kont CBDC”), zwiększenie odporności systemu płatniczego (poprzez dodanie nowej, niezależnej od dotychczasowej infrastruktury rozliczeń) czy ograniczenie wpływu obiegu pieniądza na środowisko. Nie mniej ważne są także zmagania o pozycję w świecie globalnego handlu – zaawansowana technicznie waluta mogłaby poprawić swoje notowania.

Jakie ryzyka może ze sobą nieść CBDC?

Rezerwa, jaką wykazuje wiele banków centralnych wobec CBDC wynika z wątpliwości związanych z wpływem innowacji na stabilność systemu finansowego. „Jeśli cyfrowy pieniądz będzie wystarczająco zbliżony do rachunku osobistego – bardzo bezpieczny, umożliwiający przechowywanie dowolnej kwoty i dokonywanie operacji bez limitów, a być może nawet oprocentowany – to po co w ogóle posiadać konto w banku?” – zapytała przed laty szefowa MFW. Bank centralny mógłby wejść w drogę bankom komercyjnym, a w odpowiednich warunkach, ułatwić szybką ucieczkę depozytów do bezpiecznej „centralnej” przystani. Mógłby zatem doprowadzić do destabilizacji, zamiast zwiększyć odporność systemu.

Tracąc przychody z obsługi transakcji pieniądzem bezgotówkowym, banki mogłyby też sięgnąć głębiej do kieszeni klientów, podnosząc opłaty za innego typu operacje. Nowa forma pieniądza ma szansę pogorszyć, zamiast polepszyć, sytuację gospodarstw domowych, twierdzą niektórzy krytycy.

Wyjściem mogłoby być zaangażowanie sektora prywatnego w tworzenie CBDC, np. poprzez dwuszczeblowy system dystrybucji cyfrowego pieniądza. Taki postulat zawiera raport Banku Rozliczeń Międzynarodowych, stanowiący drogowskaz dla banków centralnych rozważających zaangażowanie się w budowę schematów CBDC.

Wątpliwości budzą także kwestie techniczne – jak skonstruować system, by był odporny na zakłócenia techniczne, włamania, cyberprzestępczość? Papierowy pieniądz, paradoksalnie przez swoją przestarzałą formę, jest pod tym względem mniej wymagający.

Przeciwnicy marginalizacji gotówki widzą w CBDC pierwszy etap eliminacji banknotów i monet. Obawiają się, że pociągnie to za sobą zagrożenia dla prywatności transakcji, umocowanie państwa w roli „Wielkiego Brata” monitorującego wszystkie operacje. Pojawia się także argument sięgający do polityki pieniężnej. Gdy z obiegu zniknie gotówka, nie będzie ucieczki przed szerokim i efektywnym zastosowaniem ujemnych stóp procentowych. Problem nazywany „Zero Lower Bound” (w uproszczeniu – technicznej wykonalności ujemnego oprocentowania) nie będzie już miał praktycznego znaczenia.

Czy w Polsce będzie cyfrowy złoty?

Dyskusje o CBDC toczą się w wielu krajach, ale Polska na razie stoi zdecydowanie na uboczu. W październiku 2020 r. opublikowano stanowisko Ministerstwa Finansów i Narodowego Banku Polskiego, w którym wskazano, że te instytucje nie pracują nad wdrożeniem cyfrowego pieniądza banku centralnego w naszym kraju.

Jako powód podano m.in. przywiązanie do gotówki wśród konsumentów, wysoki udział transakcji gotówkowych oraz jednocześnie szeroki dostęp do usług finansowych. Zdaniem wymienionych instytucji, sprawność systemów rozliczeń międzybankowych w Polsce (operujących pieniądzem bezgotówkowym) to także jeden z argumentów nie skłaniających do pośpiechu w tej dziedzinie.

„W związku z powyższym, zgodnie z informacją uzyskaną z NBP, dotychczasowe negatywne stanowisko NBP co do możliwości emisji CBDC w Polsce pozostaje w obecnej sytuacji aktualne i zasadne” – podsumowano w dokumencie. Kontrowersjom związanym z CBDC możemy się zatem na razie przyglądać z boku, patrząc jak do nowości podchodzą inni, bardziej zdeterminowani.

Źródło:
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNa tropie parkowych ścieżek [ Wiadomości ]
Następny artykułW przyszłym tygodniu w Hiszpanii aukcja dla źródeł odnawialnych z magazynowaniem energii