A A+ A++

Pomysł o restauracji fiata 126 bis trzeba zaliczyć do gatunku karkołomnych. Wprawdzie, w ciągu zaledwie czterech lat wyprodukowano w Tychach ponad 190 tys. tego typu pojazdów,  jednak dostęp do podzespołów, zwłaszcza silników, jest dość ograniczony. Paweł Łopata, który uparł się na odbudowanie bisa, wynalazł nieużywany silnik aż w sklepie firmowym fabryki Fiata w Turynie. To jedyny bis w Świdniku, w Lublinie prawdopodobnie również.

– Pierwszego bisa kupiłem zupełnie przypadkiem. Byliśmy na wakacjach i dla zabicia czasu w goglach wpisałem sobie: fiat bis. Przywiozłem go aż zza Pisza, z drugiego końca Polski. Kolejnego malucha sprowadziłem z Bielska-Białej. Tak naprawdę wymianą klasycznego silnika fiata 126 na jednostkę napędową Lancii Włosi strzelili sobie w stopę. To był chyba najmniej udany silnik instalowany w samochodach Fiata. Nikt nie chce go remontować, a nawet nowy trudno namówić do bezawaryjnej pracy. O silnik nie jest łatwo, ale prawdziwym problemem jest zdobycie tylnych amortyzatorów, że nie wspomnę już o pracach blacharskich, które są prawdziwą zmorą każdego kolekcjonera. Ogólnie maluch jest bardzo przyjemny w robocie, jednak zajmować się nim  trzeba praktycznie na okrągło. Restauracja zajmuje mniej więcej rok. Najgorsze są koszty zakupu podzespołów. Na czym polega przyjemność z wykonania takiego remontu? Normalnie eksploatować się go już nie da, co najwyżej stoi i pięknie wygląda. Można jeszcze ewentualnie pojechać na jakiś zlot bądź wystawę. Korzyści wynikających z uprawiania tego hobby nie da się przeliczyć na pieniądze – tłumaczy pan Paweł.

Paweł Łopata ma już ucznia i następcę, 12-letniego syna Jurka: – Fajne jest to, że zamiast spędzać czas przy komputerze siedzi ze mną w garażu i uczy się czegoś pożytecznego, a przy okazji poznaje historię polskiej motoryzacji. Zaletą tych starych aut jest fakt, że można sobie przy nich pogrzebać, wyremontować, wymienić zużyte części, nadać im nowe życie. Z nowoczesnymi nie ma już na to szans. Wpływa to na kulturę techniczną użytkowników samochodów i w ogóle społeczeństwa. Mówiąc obrazowo,  kiedyś w książkach serwisowych pisali jak wyregulować luz zaworowy, teraz ostrzegają, żeby nie pić płynu chłodniczego.

Trawnik posesji pana Pawła przypomina małe muzeum motoryzacji. Oprócz bisa stoją na nim: drugi maluch, cinquecento, polonez caro i fiat 125p. Kolejny bis nabiera uroku u lakiernika. Trzeci, czekający na odnowienie, jest skonfigurowany w wersji angielskiej, z kierownicą po prawej stronie. Po odrestaurowaniu będzie jedynym takim autem w Polsce. Platformę, czyli stare auto można kupić za 5-6 tysięcy złotych. Tyle tylko, że potem trzeba do niego dołożyć kolejne 35 tysięcy. Wychodzi drożej niż za nowy samochód. Ale niech ktoś spróbuje znaleźć nowego malucha. Za niejeżdżone ich właściciele żądają ponad 100 tys. zł.

Paweł Łopata rozpoczął zabawę z odnawianiem starych samochodów trzy lata temu. Skończył technikum samochodowe , jednak śmieje się, że więcej niż w szkole nauczył się o motoryzacji w garażu, przy pierwszym maluchu.

Bis pana Pawła zarejestrowany jest jako samochód zabytkowy. Jego sprawność i oryginalność rzeczoznawca ocenił na 95 procent. Oczywiście takie auto nie ma znacznej wartości użytkowej, za to ogromne znaczenie sentymentalne.

– Mimo zainstalowania nowego silnika i wielu innych części nie jestem sam sobie zagwarantować, że uda mi się dojechać do Lublina i z niego wrócić. Za to ogromną frajdę daje, kiedy ludzie oglądają się za tym autem, trąbią, machają, proszą o możliwość wykonania fotografii. Są ogromnie zaskoczeni, że jeszcze jeździ. Miałem przygodę, kiedy stałem maluchem na stacji benzynowej i podjechał gość  mercedesem klasy S. I na tej stacji benzynowej chciał ode mnie koniecznie tego malucha kupić. Oczywiście nie był na sprzedaż. Fajnie, że ludzie zwracają uwagę na takie samochody, że wielu chce je mieć. Generalnie pomysł na malucha pochodzi od Włochów, a jakość jego wykonania jest peerelowska. Włosi szukali w kryzysie recepty na małe auto, Polacy zaczęli je klepać. Tak naprawdę bis, jak każdy maluch zawsze wyglądał i nadal wygląda tragicznie. Jest niewygodny, a silnik po przejechanych 5 tysiącach kilometrów wymaga remontu z powodu przegrzania. Ale jednocześnie jest cudowny i kochany.

fiat 126bis Głos Świdnika Paweł Łopata

Last modified: 21 maja, 2023

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPrzedwyborcze licytacje, „owocowa ośmiornica” i ranking najlepszych pracodawców. Co jeszcze w nowym „Wprost”?
Następny artykułRafał Trzaskowski miażdży interpelację radnej PiS. Poszło o komunikację w Warszawie