A A+ A++

Kort numer 14 był największą areną, na której tenisiści i tenisistki rozgrywali swoje mecze kwalifikacji do wielkoszlemowego Roland Garros, lecz tylko jeden z graczy szczelnie wypełniał trybuny obiektu i mógł liczyć na żywiołowy doping. To Lucas Pouille, obecnie 670. zawodnik rankingu ATP, który w Paryżu pokonał już trzech rywali i awansował do turnieju głównego. 

Zobacz wideo
Na czym polega fenomen Igi Świątek w Roland Garros

Wielkoszlemowe kwalifikacje to prawdziwa droga przez mękę, gdyż aby dostać się do drabinki głównej, trzeba pokonać aż trzech rywali. 29-letni Francuz nie miał za sobą dobrego czasu. Przez ostatnie półtora roku – choć od czerwca do stycznia nie grał z powodów zdrowotnych – w turniejach ATP wygrał raptem trzy mecze, a niezbyt udanie wiodło mu się nawet w challengerach. Potrafił odpadać nawet w kwalifikacjach do imprez niższej rangi.

Nic więc nie zapowiadało jego dobrego występu w Paryżu, a już w pierwszej rundzie trafił na rozstawionego z 16. Tomasa Machaca (127. ATP). To gracz, którym w tym sezonie potrafił ugrać seta z Novakiem Djokoviciem w Dubaju. Pouille ograł go 7:5, 6:3. – Myślę, że to zwycięstwo sprawiło mi największą przyjemność od czterech lat – wyznał po pojedynku Francuz. Przebrnął również przez drugą przeszkodę w postaci Chun Hsin Tsenga (215. ATP) – 5:7, 6:3, 6:0 – ale Tajwańczyk miał problemy fizyczne w trzecim secie. Prawdziwą weryfikacją miał być mecz z Jurijm Rodionovem (134. ATP).

“Lucas! Lucas!” i Marsylianka. Paryska publika poniosła swojego ulubieńca, który niegdyś dał im triumf w Pucharze Davisa

To, co działo się podczas tego spotkania, musiało pobudzić nawet tych mniej zorientowanych czy zainteresowanych kibiców. Reprezentant gospodarzy gładko przegrał pierwszą partię 1:6, ani razu nie utrzymując serwisu i nie wyglądał na gracza, który jest w stanie odwrócić losy meczu. Popełniał sporo błędów. Drugi set był znacznie bardziej wyrównany, a gdy doszło do decydujących jego fragmentów, publiczność na korcie 14 wzięła sprawy w swoje ręce. Pouille najpierw przełamał rywala do 15 na 5:3, ale chwilę później oddał swój serwis. Wydawało się, że zmarnował swoją szansę, ale Austriak gotował się coraz bardziej i nie potrafił uspokoić nerwów. Mocno utrudniały mu to trybuny, które wiwatowały po każdym punkcie zdobytym przez Francuza. Doszło do tego, że Rodionov przy stanie 6:5 dla Lucasa Pouille popełnił trzy niewymuszone błędy, w tym jeden przy piłce setowej, i de facto oddał drugą partię gospodarzowi. 

Gromkie “Lucas! Lucas!” niosło się po trybunach. Przed trzecim setem odśpiewana została nawet Marsylianka (hymn Francji). Niesiony dopingiem publiczności 29-latek nie zmarnował szansy i decydującego seta rozstrzygnął w niecałe pół godziny, wygrywając 6:0. – Dla takich chwil chciałem znowu grać w tenisa – powiedział wyraźnie wzruszony Pouille. Rywal w trakcie trzeciego seta był już pogodzony ze swoim losem, lecz będzie miał szansę na rewanż, gdyż mimo porażki dostał się do turnieju głównego jako “szczęśliwy przegrany”. W pierwszej rundzie zagra z… Lucasem Pouillem!

Publiczność na kortach Roland Garros zwykle żywiołowo wspiera swoich reprezentantów, ale nie ma przypadku w tym, że akurat ten gracz, wszystkie trzy mecze rozegrał na korcie numer 14 i szczelnie wypełnił trybuny. Od wielu lat jest on jednym z ulubieńców Francuzów – w 2017 roku dał im triumf w Pucharze Davisa w swojej ojczyźnie – a swoją historią jeszcze dodatkowo sprawił, że chce mu się kibicować.

Rok zwycięstwa “Trójkolorowych” w najważniejszych drużynowych zmaganiach w tenisie był przełomowym dla Lucasa Pouille. Wygrał w nim trzy turnieje rangi ATP, a w decydującym piątym meczu Davis Cupu ograł Stevena Darcisa. W następnym sezonie dotarł do półfinału wielkoszlemowego Australian Open i zadebiutował w czołowej dziesiątce rankingu. W swojej kolekcji może pochwalić się również triumfem nad Rafą Nadalem w US Open po pięciosetowym boju.

Depresja, alkohol. Z kompletnego dna wyciągnęła go córka

Jego kariera zaczęła się sypać w 2020 roku. Najpierw z powodów zdrowotnych, gdyż musiał przejść operację łokcia. Ręka była tylko początkiem, gdyż potem pojawiły się problemy z całym ciałem. Liczne urazy i brak możliwości rywalizacji ujawniły demony Francuza. – Coraz częściej znać o sobie dawała moja ciemna strona, co poskutkowało popadnięciem w depresję. Po nieudanym Roland Garros grałem w Anglii, gdzie spałem po jednej godzinie i piłem w samotności. Niemożliwe było, aby zamknąć oczy na dłużej. Wchodziłem po pokoju i wbijałem wzrok w sufit. Zatapiałem się w czymś przerażającym. Okłamywałem trenera, zamykałem się w sobie. Brak snu zrzucałem na alergię – wyznał Lucas Pouille w rozmowie dla “L’Equipe” w marcu tego roku. 

– Przez wiele miesięcy prosiłem mój zespół, aby nic nie mówił, odrzucał prośby o wywiad, nie czułem się gotowy, a czas nie był odpowiedni. W końcu zdałem sobie sprawę, że muszę o tym powiedzieć, ludzie muszą zobaczyć, że jesteśmy ludźmi, że mamy prawo przechodzić przez trudne chwile. W karierze przeżywasz dobre i złe momenty, więc ludzie muszą wiedzieć również o tych złych. Teraz o tym myślę i to pomaga mi mieć więcej siły niż wcześniej – powiedział tenisista.

Pouille wspominał o samotności tenisisty. Czasie spędzonym w pojedynkę w swoim pokoju, ale w wyjściu z dołka pomogła mu rodzina. Od 2019 roku jest mężem Clemence Bertrand, która była jego długoletnią partnerką. Para w 2021 roku doczekała się córeczki, Rose. To ona okazała się wybawieniem dla Francuza. – Na treningi przychodziłem wyczerpany i rozdrażniony. Byłem w złej dyspozycji. Musiałem powiedzieć stop, inaczej wylądowałbym wśród szaleńców. Dla mojego zdrowia psychicznego musiałem przestać grać w tenisa. Pewnej nocy dostałem powiadomienie na telefon, a na tapecie było zdjęcie mojej córki. Uznałem, iż to punkt zwrotny. Nie mogła mnie zobaczyć w takim stanie – zdradził 29-latek.

Niegdyś dziesiąta rakieta świata swoją motywację do powrotu upatrywała również Igrzyskach Olimpijskich, które w 2024 roku odbędą się w Paryżu. – Wracam, chcąc grać, wygrywać mecze, aby dać z siebie wszystko, aby spróbować żyć marzeniem i zagrać na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Nie wiem, czy dam radę, w każdym razie zrobię wszystko, co w mojej mocy – powiedział Pouille. Zawodnik zapewnia, że zły czas ma za sobą, ale w głowie wciąż o nich pamięta. – Nie było dnia, żebym pomyślał sobie, że czuję się dobrze – wspomina z ulgą, że ma to już za sobą.

29-latek w Roland Garros na nowo pisze swoją historię. Robi to w specjalnym stroju, czym dodatkowo zaskarbił sobie serca swoich rodaków. – To inspiracja koszulki Yannicka Noaha z 1983 roku. Jego inicjały są wypisane z tyłu. Nie wiem, czy to pomoże, czy sprawi, że wygram Rolanda Garrosa. To byłoby fantastyczne, chociaż w tej chwili nie wiem czy tak się stanie – żartował Lucas Pouille. Yannick Noah jest ostatnim francuskim tenisistą, który triumfował w turnieju wielkoszlemowym w Paryżu. Dokonał tego właśnie w 1983 roku.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZmiany klimatu w Polsce “postępują i ulegają intensyfikacji”
Następny artykuł“Sprzątamy dla Sądecczyny” w Gródku nad Dunajcem