- Spiętrzenie błędów politycznych i problemów administracyjnych wywołanych pandemią sprawiło, że to były najtrudniejsze wybory poza granicami Polski
- Katastrofy udało się uniknąć dzięki wyjątkowej mobilizacji Polonii i poświęceniu urzędników, którzy łatali dziury zastawione przez polityków i centralę
- W ubiegłą niedzielę prawo oddania głosu poza granicami kraju miały 524 884 osoby, z czego 399 360 odesłało koperty, a 34 692 wybierało prezydenta osobiście. Absencja była nieco wyższa i wyniosła 90,3 tys., co przełożyło się na frekwencję na poziomie 82,7 proc. To i tak wyższy wynik niż w II turze w 2015 roku
- System z wielu powodów wymaga natomiast pilnej reformy na przyszłość, aby utrzymać zaufanie wyborców i obywateli do państwa – niezależnie od ich sympatii politycznych
Na czym polegał w tym roku problem z głosowaniem za granicami Polski?
Proces wyborczy poza granicami kraju jest dość złożony, bo wymaga powołania szeregu nowych komisji wyborczych – często w innych miejscach niż w poprzednich latach – oraz każdorazowo tworzenia nowego spisu wyborców.
W tym roku sytuację dodatkowo utrudnił fakt, że w wielu krajach – w tym w największych skupiskach Polonii jak Wielka Brytania czy Niemcy – z powodu pandemii koronawirusa można było oddać głos jedynie w formie korespondencyjnej, co jeszcze bardziej komplikuje organizację i skraca ustawowe terminy na przygotowanie głosowania.
Z powodu ograniczeń epidemiologicznych wybory były przełożone z maja na czerwiec, co doprowadziło do zamieszania prawnego, a później pośpiechu z ogłaszaniem kalendarza wyborczego. W efekcie wyborcy mieli ledwie pięć dni na wpis do rejestru wyborców. Przed drugą turą też czas był jeszcze krótszy: ledwie jeden dzień.
Krytycy organizacji wyborów wskazują, że można było tego uniknąć. Marszałek Sejmu Elżbieta Witek mogła przychylić się do późniejszego terminu organizacji wyborów, dając wszystkim placówkom zagranicznym więcej czasu na ich przygotowanie. W naturalny sposób – choć to nie jest wytłumaczeniem – uwaga polityczna skupiła się jednak na sytuacji politycznej w kraju.
Jak głosowali Polacy za granicą? Oficjalne wyniki
Dla porównania: przy ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych (kiedy głosowano osobiście, a nie korespondencyjnie) wyborcy na terenie Wielkiej Brytanii mieli na wpisanie się do rejestru wyborców aż 16 dni, do czwartku poprzedzającego głosowanie. Dzięki temu zostawiono wystarczająco dużo czasu, aby informacja o rejestracji dotarła do Polaków za pomocą nie tylko pomocą internetu, ale też mediów polonijnych czy nawet po prostu na zasadzie rozmów między ludźmi.
Co jednak jeszcze istotniejsze, dłuższy okres czasu na wpis do rejestru daje też ambasadom lepszą orientację ws. skali wyzwań logistycznych towarzyszących głosowaniu. Liczba wyborców rośnie stopniowo przez kolejne dni, przyspieszając pod koniec, co pozwala na względne zorientowanie się w tym, ile osób będzie chciało oddać głos.
Borys Budka: żądamy stwierdzenia nieważności wyborów
Skracając ten termin do ledwie kilku dni, dyplomaci byli pozbawieni tej informacji i – co ważniejsze – czasu na to, aby odpowiednio zareagować. Zgłoszenia rosły skokowo na przestrzeni ledwie kilku dni, a ambasady nie miały już możliwości wprowadzania żadnych zmian w systemie organizacji głosowania.
Rekordowa liczba chętnych do oddania głosu i za mało pieniędzy
Tymczasem liczba rejestracji do tegorocznych wyborów prezydenckich była rekordowa: w pierwszej turze uprawnionych do głosowania było aż 374 tys., a w drugiej – blisko 525 tys. Zainteresowanie było tak olbrzymie, że system eWybory nie wytrzymał liczby napływających zgłoszeń i w kluczowym momencie, tuż przed terminem rejestracji, po prostu przestał działać.
To absolutny rekord liczby głosujących – odpowiednio prawie dwa i trzy razy więcej niż pięć lat wcześniej. W ubiegłorocznych wyborach do Sejmu i Senatu wyborców też było mniej: niespełna 349 tys.
Przed pierwszą turą głosowania rejestracja do wpisu wyborców zakończyła się w poniedziałek, a w środę – 11 dni przed głosowaniem – ambasady dostały projekt karty do głosowania.
100-procentowy wynik Andrzeja Dudy w DPS? Tak, ale tylko w niektórych
W ciągu kolejnych kilkudziesięciu godzin każda placówka musiała ją wydrukować na miejscu i zorganizować proces stemplowania, kompletowania pakietów wyb … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS