Do rekonstrukcji rządu doszło na początku października, ale dostosowanie do niej przepisów wymagało dużo więcej czasu. Część ministerstw zlikwidowano, a niektóre mają zostać połączone. Kluczowa była więc zmiana ustawy o działach.
Według wypowiedzi polityków PiS, ma to usprawnić funkcjonowanie rządu. Posłowie opozycji zwracali uwagę na pośpiech towarzyszący pracom nad projektem, brak konsultacji oraz na przepisy zmierzające do uznania wiceministrów za pracowników służby cywilnej i zwiększenia ich wynagrodzeń z 10 tys. do ok. 20 tys. zł.
Dowiedz się więcej: Gigantyczne podwyżki dla posłów, senatorów, ministrów, wojewodów i prezydenta. W trakcie największego kryzysu po 1989 r.
Projekt w niecały tydzień od uchwalenia przez rząd trafił do Sejmu, który z marszu przystąpił do prac. Posłowie mieli kilkadziesiąt godzin na zapoznanie się z 66 stronami nowych przepisów zmieniających szereg innych aktów prawnych. Sprawozdawca komisji Konrad Frysztak (KO) podkreślił, że po pierwszym czytaniu prace w komisji trwały około 6 godzin. “To wskazuje, że ustawa nie jest dobrze procedowana, a na pewno pod kątem procedowania nie było współpracy z rządem” – powiedział.
Z polityka w urzędnika
Wśród istotnych zmian w nowelizacji ustawy znajduje się ta związana z podsekretarzami stanu. Obok nich są sekretarze stanu, czyli zastępcy ministrów, określani wiceministrami.
Podsekretarze stanu nie mogą łączyć swojej funkcji ze sprawowaniem mandatu parlamentarzysty. Sekretarze – mogą.
Teraz rząd chce, aby podsekretarze weszli do kategorii wyższych stanowisk służby cywilnej, czyli korpusu urzędników, których jedną z cech wymaganych przez konstytucję jest apolityczność – nieangażowanie się w żadną działalność polityczną, także związaną z przynależnością do partii.
Apolityczna polityczność
Szkopuł w tym, że obecni podsekretarze, którzy z większości są politykami, nie stracą swoich stanowisk. Muszą tylko dostosować się do wymagań związanych z przynależnością w służbie cywilnej. A więc w ciągu miesiąca będą musieli zrezygnować z członkostwa w partii, związkach zawodowych oraz zarządach i radach nadzorczych spółek.
Rząd liczy obecnie 27 podsekretarzy stanu. Zazwyczaj zostają nimi osoby, które mają za sobą karierę polityczną albo przepadły w wyborach. W debacie publicznej występują także jako czynni politycy, a nie bezstronni urzędnicy.
Wiceministrowie: Piotr Patkowski (finanse), Paweł Jabłoński (sprawy zagraniczne), Marcin Romanowski (sprawiedliwość) i Zbigniew Gryglas (aktywa państwowe) bez powodzenia startowali z list PiS w ostatnich wyborach parlamentarnych. Wiceszef MSWiA Błażej Poboży oraz wiceminister rozwoju Olga Semeniuk są radnymi PiS w Warszawie.
Zobacz także: Po zarządzie PO: Budka uratował swoją pozycję, ale nie wiadomo, na jak długo
Z 10 do 20 tys. podwyżki
O przemycaniu podwyżek w nowych przepisach mówi poseł Lewicy Wiesław Szczepański. Kierowana przez niego sejmowa komisja spraw wewnętrznych i administracji zajmowała się projektem ustawy do 3:15 nad ranem.
– Pan minister Dworczyk na początku nie chciał powiedzieć, ile będą od teraz zarabiać podsekretarze stanu. W końcu ujawnił, że chodzi o kwoty rzędu 16 tys. zł plus dodatki. Czyli ostatecznie będzie to ok. 20 tys. zł. – powiedział dla Onet.pl Szczepański. Obecnie średnia pensja podsekretarza stanu to ok. 10 tys. zł.
I dodaje: – Wśród podsekretarzy stanu jest wielu polityków i obawiam się, że będzie ich jeszcze więcej. Oni teoretycznie będą musieli teraz zrezygnować z członkostwa w partii, ale będzie to fikcja – słyszymy od szefa komisji spraw wewnętrznych i administracji.
Opozycja: podwyżki za publiczne pieniądze
Opozycja zarzuciła, że w projekcie chodzi o “podniesienie apanaży” dla ludzi związanych z władzą. “W dobie kryzysu, pandemii, niepewności po raz kolejny wpychacie do swoich kieszeni publiczne pieniądze” – powiedział Tomasz Szymański z KO.
– To jest wprowadzenie tylnymi drzwiami podwyżek dla polityków. Wiceministrowie dostaną 100-procentowe podwyżki. Naprawdę trudno to zrozumieć – mówi Onetowi rzecznik PO Jan Grabiec.
– To nie jest dobry moment na podwyżki – mówi z kolei Urszula Nowogórska (PSL). – W dobie pandemii koronawirusa, kryzysu, problemów służby zdrowia powinniśmy z tym poczekać. Jest zrozumiałe, że doszło do rekonstrukcji rządu i likwidacji ministerstw. Zatem pewne zmiany muszą nastąpić, ale nie wszystkie – wyjaśnia. Narzeka też na tempo prac w parlamencie: – To jest bardzo skomplikowana materia. Brakowało czasu na dyskusję, nie było wielu eksperty – podkreśla.
Czytaj także: Jak PiS przestał się oburzać, czyli prawda o zarobkach i przywilejach władzy
Piotr Kaleta (PiS) zapewniał, że nowelizacja jest “dobra i potrzebna”. Szef KPRM Michał Dworczyk (PiS) mówił, że jej celem jest usprawnienie i zwiększenie efektywności admin państwowej; zarzuty opozycji uznał za niemerytoryczne, określił je jako “populizm polityczny i budzenie nienawiści”.
W wyniku rekonstrukcji rządu przeprowadzonej na początku października liczba ministerstw zmniejszyła się z 20 do 14. Część resortów została zlikwidowana, a ich kompetencje przekazano innym – wcześniej istniejącym lub nowo powołanym – ministerstwom. W rządzie są obecnie cztery stanowiska wicepremierów. Nowe kompetencje – np. w sprawach cyfryzacji – uzyskała Kancelaria Prezesa Rady Ministrów, do której przeniesiono niektórych byłych ministrów i innych pracowników likwidowanych resortów. W nowej strukturze rządu nie ma też już m.in. osobnego resortu sportu, dział “kultura fizyczna” podlega ministrowi kultury, dziedzictwa narodowego i sportu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS